czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział VI

Otworzyła oczy i rozejrzała się wokół. Otaczały ją opakowania po produktach spożywczych, sokach… i nie tylko. Po dywanie turlała się pusta, szklana butelka, której zawartość stanowił wcześniej wysokoprocentowy trunek.
Poruszyła dłonią i poczuła, że dotyka najprawdopodobniej jakiejś bluzy, gdyż zahaczyła palcem o coś, co mogło być kieszenią owej części garderoby. Uniosła obolałą głowę i spostrzegła, że na kimś leży. Gdy zauważyła, że ten ktoś zaczyna się budzić - zapewne wskutek tego, że się poruszyła - szybko zasłoniła twarz swoimi długimi, blond włosami. "Nosz kurwa, on się budzi, a ja na bank rozmazana!" - przeklęła w myślach.
 - Co robisz głuptasie? Wyglądasz jak Samara z "The Ring" - usłyszała znajomy męski głos
 - Obudziłeś się nie w porę - odparła - Ej! - wrzasnęła, gdy chłopak odgarnął jej włosy z twarzy
 - Kobiety zawsze tak przeżywają brak makijażu… - westchnął - bez powodu
 - Liam… Dlaczego ty właściwie śpisz na podłodze skoro byłeś trzeźwy, bo z wiadomych powodów nie piłeś?
 - Jak już zrobiłaś się śpiąca to podeszłaś do mnie, złapałaś mnie za rękę i powiedziałaś, że nie chcesz spać sama i że macie w domu dużo podłogi i zmieszczę się obok ciebie - wyjaśnił, wspominając wydarzenia zeszłej nocy z uśmiechem - no i jak już się rozłożyliśmy na tej podłodze to się wtuliłaś i zasnęliśmy
 - Przepraszam, że narobiłam ci kłopotu… - zarumieniła się - zamiast wyspać się w domu, leżałeś tu na podłodze…
 - W porządku - podniósł się lekko i musnął ustami jej policzek - w zamian chcę śniadanie - wyszczerzył się - poza tym… faktycznie macie dużo podłogi w domu, starczyło dla wszystkich - dodał wskazując na pozostałych.
Hann leżała między Louisem i Harrym, przytulając do piersi butelkę po wódce smakowej - najwyraźniej butelka turlająca się samotnie po podłodze nie była jedynym symbolem udanej imprezy. Niall drzemał wtulając się w poduszkę, którą wcześniej musiał zabrać z kanapy - była dodatkiem do mebli wypoczynkowych znajdujących się w pokoju gościnnym. Yvonne leżała obok Zayna, dzieliła ich jednak pewna odległość - nie taka znowu wielka, jednak nie wyglądało na to, by spali razem. Byli przykryci dużym kocem, który przez sen próbowali sobie wzajemnie wyrywać. Po chwili jednak Yv się obudziła i zauważywszy obok siebie bruneta, zaczęła go szturchać. Gdy tylko chłopak otworzył oczy, w niezwykle wysublimowany sposób nawiązała konwersację:
 - E, mistrzu, ponoć kurzysz?
 - Nooo… - wymamrotał przecierając powieki
 - To chodź na balkon na poranną fajkę - zarządziła z nieskrywanym entuzjazmem, bowiem na co dzień była jedyną palącą w domu, a tamtego dnia trafił jej się kompan do wspólnego palenia, co postanowiła wykorzystać. Nie chodziło o wysępienie papierosa od chłopaka, po prostu paląc samotnie na balkonie nie ma się do kogo odezwać, więc ewentualna odmiana bardzo ją ucieszyła.
Po chwili zastanowienia Zayn podniósł się z miejsca i wraz z Yvonne ruszył w stronę balkonu. Gdy już zniknęli za oszklonymi drzwiami, Liam spojrzał na Karolinę i zapytał:
 - Ona pali?
 - Pali, pali. Teraz i tak mniej niż kiedyś. Kiedyś paliła z nudów, teraz tylko jak bardzo jej się chce, albo… jak ma z kim
 - To nie tak źle. Idziemy do kuchni?
 - No, idziemy.
Udali się w kierunku kuchni, mijając część jadalnianą. Liam oparł się o blat, po czym podciągnął się na rękach i usiadł, ani przez moment nie odrywając wzroku od blondynki. Zdawała się być nieco skrępowana jego obecnością, mimo że przez cały wieczór nie opuszczali siebie nawet na chwilę - być może zachowywała się tak dlatego, że niewiele pamiętała? Zastanawiał się, czy powiedzieć jej o pocałunku, który połączył ich podczas jednej z rozmów, nie chciał jednak by pomyślała, że wykorzystał fakt iż była pod wpływem alkoholu, bo absolutnie nie miał nic takiego na myśli.
 - To co mi zrobisz na śniadanie? - zagaił przerywając niezręczną ciszę
 - Zobaczę co jest w lodówce to ci powiem - odparła z uśmiechem. Najwidoczniej to proste pytanie pozwoliło jej się rozluźnić - szynka, ser żółty… jajka, parówki… ale tego bez wiedzy wiedzy Yvonne lepiej nie dotykać… twarożek, szczypiorek, rzodkiewki, kiełbasa, mleko… typowego english breakfast u nas nie zaznasz, jemy raczej eeee… po polsku
 - rozumiem - roześmiał się - no to może zrobimy kanapki, od razu dla wszystkich?
 - dobry pomysł - odparła, po czym zaczęła wyciągać z lodówki potrzebne produkty.
***
 - uuuu… mieliśmy trójkącik! - oznajmił Louis po przebudzeniu, gdy ujrzał obok siebie Hann, a za nią Harrego
 - nie budź mnie kurna w środku nocy - mruknęła Hann odwracając się w stronę drugiego z chłopaków
 - jest… - zerknął na zegar wiszący na ścianie - siódma, więc jest rano
 - to powiedz Karo, że za dwie i pół godziny ma egzamin - odparła
 - już wstała, robią coś w kuchni z Liamem
 - dopóki nie uprawiają seksu na kuchennym blacie mogę w spokoju spać - mruknęła
 - jedyne co robią z użyciem kuchennego blatu to coś do jedzenia, z tego co widzę
 - która godzina? - wybełkotał Harry lekko się unosząc, celem rozejrzenia się dookoła
 - siódma - odpowiedzieli jednocześnie Hannah i Louis
 - acha - mruknął, po czym spojrzał przed siebie - o, Hann
 - no kurwa nie pośpię - warknęła dziewczyna podnosząc się do pozycji siedzącej - dlaczego mnie boli głowa, dlaczego spałam z wami a nie z dwójką przystojnych, hollywódzkich aktorów i dlaczego nie czeka na mnie taca ze śniadaniem i kawą?
 - mówisz, że spanie z One Direction to degradacja? - zaśmiał się Louis
 - no mniej więcej - odparła z szerokim uśmiechem - Harry… twoje loki są jakby… mniej kręcone po lewej stronie
 - spałem na niej, są raczej sprasowane - wyjaśnił dotykając lewej strony swojej fryzury, tak jakby chciał sprawdzić, czy Hann mówi prawdę
 - to gdzie moje śniadanie z kawą? - dopytywała dziewczyna
 - wiesz, gdybym spał z hollywódzką aktorką będącą w samej bieliźnie, to śniadanie by tu już czekało, ale niestety… ała! - wrzasnął, gdy Hann uderzyła go w ramię
 - no weź, lekko było… chyba, że odzywa się twoje kobiece alter-ego?
 - z pewnością - odparł przez zaciśnięte zęby
 - to idziemy na kawę? - zapytał Harry z uśmiechem
 - przecież nie jestem hollywódzką aktorką w samej bieliźnie
 - nie musisz być - mrugnął do niej, po czym podniósł się z miejsca - to idziemy?
Louis i Hann nie odpowiedzieli, tylko wstali i wspólnie udali się do kuchni.
***
Nastało południe. Mieszkanie było częściowo uprzątnięte, z wyjątkiem kuchni, gdzie na blacie wciąż leżały deski do krojenia, noże i talerz z niedojedzonymi kanapkami. Karolina była jeszcze na uczelni, chłopcy dawno wyszli, a siostry siedziały przy stole popijając herbatę.
 - No i wtedy Harry i Zayn stwierdzili, że będą walczyli o to, który odprowadzi cię do domu... co z tego, że przecież w nim wszyscy byliśmy, no ale z pijanymi facetami nie ma się co wykłócać…  No i ja im gadam: "słuchajcie, jak chcecie się pojedynkować, to jeden z was musi najpierw rzucić w drugiego skórzaną rękawicą, tak jak średniowieczni rycerze, wyzywający się na pojedynek na przykład o względy damy swego serca" i nagle patrzę, a Zayn jebnął Harremu z plaskacza i gadam: "co ty robisz?!" a on tak na mnie patrzy przepraszającym wzrokiem i mówi "no bo ja nie mam rękawiczki…" - Yvonne zaczęła się dziko śmiać z anegdoty, którą właśnie opowiedziała
 - głupki! - odparła Hann z uśmiechem
 - ej, a podoba ci się któryś? - zapytała Yv badawczo przyglądając się starszej siostrze - bo mam wrażenie, że cała trójka do ciebie startuje… wprawdzie Lou w jakiś chory sposób, ale jednak
 - Harry mnie robi… choć Zayn też jest niezły. Lou to raczej kumpel… Podoba mi się, że żaden z nich mnie w oczywisty sposób nie podrywa, nie czuję się przyparta do ściany
 - No, rozumiem. Ciekawa jestem, co się z tego wszystkiego porobi… W sumie… Dlaczego nie piszczymy i nie jęczymy rozmawiając o nich? W końcu to One Direction! - zaśmiała się
 - Właśnie to jest to, niby gwiazdy, ale są tacy… ludzcy, no po prostu jak kumple
 - Masz rację… O, hej Karo! - Yv przywitała przyjaciółkę, która właśnie w słyszalny sposób przekroczyła próg domu
 - Yv… ty lepiej nie wychodź z domu bez czapki i okularów przeciwsłonecznych - oznajmiła blondynka wchodząc do kuchni
 - Bo? - zapytała Yv nieco zdumiona tym, co usłyszała
 - W necie krążą jakieś kiepskiej jakości zdjęcia z tobą i Niallem, z tego waszego wczorajszego spotkania, dokładnie jak już cię odprowadzał do domu… pewnie ktoś robił zdjęcia komórką. No i już ponoć na twitterze krążą ploty, że jesteś jakąś jego dziewczyną i fanki cię hejtują - wyjaśniła jednym tchem
 - O kurwa… - westchnęły siostry
***
 - mam dziewczynę - zakomunikował Niall wchodząc do salonu, gdzie siedzieli Zayn i Liam - przynajmniej tak twierdzą na twitterze
 - jak to? - brunet wyraźnie się zdziwił
 - ktoś nam porobił foty na wczorajszym spotkaniu
 - chyba randce - poprawił go Zayn, szczerząc się
 - stary proszę cię, to była totalna klapa - westchnął Niall siadając na kanapie, po czym sięgnął po szklankę stojącą na stoliku naprzeciw Liama, upił z niej łyk soku i odłożył na miejsce
 - no właśnie, o co tam właściwie poszło? Bo ta wasza wczorajsza rozmowa po wejściu do domu nie brzmiała ciekawie… - dociekał Liam
 - klapa? - Zayn był zaskoczony po raz kolejny. Dobrze, że tak jak inne gwiazdy nie poszedł za ciosem i nie wstrzyknął sobie w czoło botoksu, bo inaczej nie mógłby się nawet dosadnie zdziwić
 - no ogólnie poszło o to, że… nie no, to żałosne
 - no mów! - zarządzili kumple
 - zawaliłem i tyle, szkoda gadać
 - ej no, stary, daj spokój, może da się to jakoś odkręcić, tylko musimy wiedzieć o co chodzi, to razem coś wymyślimy - zachęcał Zayn - ona jest w porządku, na pewno da się coś z tym zrobić
 - no bo… było niezręcznie cicho… może pod presją że to randka a nie zwykłe spotkanie i obydwoje się trochę krępowaliśmy. W każdym bądź razie ona próbowała nawiązać i podtrzymać rozmowę a ja do niej z tekstem, czy chce iść do domu bo chyba kiepsko się bawi… i gdyby faktycznie było beznadziejnie, to ok., ale ona mi wtedy powiedziała, że cieszyła się na spotkanie ze mną, tylko sprawa jest o tyle skomplikowana, że do niedawna szalała za jakimś kolesiem i ciągle o nim myśli, ale doszła do wniosku, że pora z tym skończyć i dlatego zdecydowała się ze mną spotkać… Czaicie? Ona mi mówi, że jest w stanie spróbować a ja ją tak jakby spławiłem
 - Nie no, ale na imprezie normalnie gadaliście i w ogóle… - odparł Zayn po uważnym wysłuchaniu kumpla
 - Bo po wejściu do domu Yvonne zaproponowała, żeby zapomnieli o sprawie, bo go lubi i nie chce, żeby było niezręcznie - wyjaśnił Liam - byłem przy tym
 - No, gadałem że jest spoko! - Zayn jakby nagle się ucieszył - na tych pierwszych spotkaniach bywa niezręcznie, ale skoro cię lubi, to będzie dobrze, poza tym ona jest wyluzowana i zdystansowana do samej siebie. Dzisiaj rano, jak byliśmy zapalić to opowiadała mi o różnych głupich rzeczach, które robiła po alkoholu… zobaczysz, za jakiś czas będziecie z tego żartować i opowiadać o tym na imprezach
 - No brzmi ładnie i pięknie, tylko co ja mam z tym zrobić? - zapytał Niall
 - Wiesz co, mam pomysł… Może z nią pogadam? Mam wrażenie, że przynajmniej po części mi ufa. Jak chcesz, nie będę wspominał, że wiem o tej całej sytuacji tylko tak wiesz, podpytam jak ona się zapatruje na waszą znajomość i powiem parę pozytywów na twój temat, zobaczymy wtedy na czym stoimy - zaproponował Zayn
 - Ale to wyjdzie na to, że cię nasłałem, czy coś - blondyn nie był przekonany
 - Ja to załatwię tak, że nie wyjdzie… tylko wiesz, to za półtora tygodnia, teraz mamy kilka koncertów
 - No tak, tak, wiem… No dobra, można spróbować
 - Będzie dobrze - Liam poklepał kumpla po ramieniu


 _____________________________________________

rozdział VI na blogu, w wordzie powstaje VII ;)
jeśli będę teraz rzadziej dodawała rozdziały, to tylko dlatego, że moja poprawka z matematyki zbliża się wielkimi krokami i poświęcam jej sporo czasu, także jeśli ktoś to jednak czyta, to proszę uzbroić się w cierpliwość :)



Przypominam, że można mnie znaleźć na twitterze:

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłam dzisiaj na Twojego bloga i bardzo mi się spodobał. Rozdziały są świetne a ja już nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń