wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział V

Siedzieli na ławce w parku, w centrum Londynu. Zaczynało się ściemniać i mimo jeszcze dość wczesnej pory, przechodniów było niewielu.
 - To co, czekasz aż nie będzie tu nikogo, zgwałcisz mnie, zakopiesz gdzieś i sobie pójdziesz? W jednym z wywiadów mówiłeś, że raczej nie jesteś romantyczny, więc w chęć uzyskania romantycznego nastroju nie uwierzę - zagaiła Iw rozglądając się po okolicy. Do tej pory siedzieli w milczeniu
 - Widzę, że odrobiłaś lekcje przed spotkaniem ze mną
 - Cała, ciekawska ja - uśmiechnęła się szeroko - no i tym samym skończyły mi się pomysły na rozmowę - dodała drapiąc się po głowie
 - Chcesz powiedzieć, że żałujesz, że tu przyszłaś? - zapytał, starając się nie okazywać rozczarowania
 - Nie, coś ty, nie to miałam na myśli, jeśli tak to odebrałeś, to przepraszam - odparła kładąc dłoń na jego ramieniu - po prostu no wiesz… dawno się nie umawiałam z facetem, a w dodatku w tych ciuchach czuję się nieswojo i to chyba wpływa na moje dziwne zachowanie
 - Skoro tak, to czemu je ubrałaś? - najwyraźniej chłopakowi chciało się śmiać z dziewczyny
 - Nie no wiesz, po prostu jeszcze piętnaście minut przed wyjściem byłam w samej bieliźnie i Hann wyrzuciła mi z szafy co mam ubrać, ubrałam to i poszłam - wyjaśniła śmiejąc się - ze mną tak czasem trzeba, jak z małym dzieckiem, które nie wie co ze sobą zrobić
Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Myślał, że ta spódniczka, inaczej ułożone włosy i w ogóle… że to dla niego, że chciała mu się podobać… Nie wiedział co powiedzieć, tą jedną, z pozoru błahą wypowiedzią kompletnie zbiła go z tropu. Miał wrażenie, że marnuje jej czas.
Siedział opierając się łokciami o kolana i wlepiał wzrok w chodnik. Po chwili intensywniej poczuł zapach damskich perfum. Yvonne przysunęła się do niego. Spojrzał na nią, wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, jednak nie pozwolił jej na to
 - Chcesz iść już do domu a to spotkanie to był kiepski pomysł, mam rację? - zapytał
Dziewczynę zamurowało. Grymas na jej twarzy jakoby wskazywał, że w pewien sposób uraziło ją to, co powiedział Niall. Odezwała się dopiero po dłuższej chwili
 - Nie chciałam tak powiedzieć, nawet o tym nie pomyślałam. Nie wiem, po co do mnie pisałeś, skoro z góry zakładasz, że się przy tobie nudzę. Jeśli mam być szczera, to z początku byłam sceptycznie nastawiona do tego spotkania, ale potem się na nie cieszyłam, bo przypomniałam sobie jak fajnie nam się gadało wtedy w parku z całą resztą…
 - Czemu byłaś sceptycznie nastawiona?
 - Bo do niedawna szalałam za kimś, kto nie traktował mnie w porządku i wciąż trochę za nim tęsknię - wyznała - nie chciałam, żeby wyszło na to, że się tobą bawię, dlatego z początku zwlekałam z odpisaniem ci, ale dziewczyny poradziły mi, żebym przestała myśleć o Michaelu i zobaczyła się z tobą i sama się przekonała, jak będzie. To znaczy nie powiedziały mi tego wprost, mówiły bardzo wymijająco bo wiedzą, jak wyczulona bywam na punkcie Michaela ale ja wiem o co im chodzi i mają rację. I kiedy to zrozumiałam, zrozumiałam też, że chcę się z tobą spotkać, tak zwyczajnie, po prostu, myślę, że cię polubiłam
 - Doceniam, że jesteś ze mną szczera - westchnął - ty za to od razu mi się spodobałaś, a szczególnie na tym spotkaniu w parku… jesteś zabawna, wesoła i taka… ludzka, nie zachowujesz się jak wielka dama i to jest dla mnie plusem. Wprawdzie bywasz do bólu bezpośrednia i marudna, ale nierzadko wychodzi ci to w uroczy sposób… Gniewasz się na mnie, prawda?
 - Może nie, że gniewam, tylko czuję się trochę niezręcznie, jakbym nie spełniła twoich oczekiwań wobec tego spotkania. Mam wrażenie, że naprawdę chcesz, żebym sobie poszła i chyba lepiej będzie, jak to zrobię
 - No dobrze - westchnął - ale wolałbym, żebyś mimo wszystko pozwoliła się odprowadzić, nawet w milczeniu, bo nie powinnaś o tej porze wracać sama
 - W porządku - odparła uciekając spojrzeniem w inną stronę
***
Przemierzali klatkę schodową w kompletnym milczeniu. Yvonne uciekała wzrokiem przy każdej możliwej okazji i nerwowo bawiła się trzymanym w ręce telefonem. Chłopak przyglądał jej się uważnie. "Kretyn ze mnie, jak już powiedziałem parę słów za dużo to przyznała, że mnie lubi i że cieszyła się na spotkanie ze mną… Tak spieprzyć sprawę… Nawet olała innego kolesia, żeby się ze mną spotkać, no co za kretyn ze mnie! Teraz wszystko jest niezręczne: rozmowa, spojrzenia a nawet stanie tuż obok niej, wszystko. Mam ochotę poprosić ją o kolejne spotkanie, na którym spróbujemy jeszcze raz, ale głupio mi i wątpię, że by chciała…"
 - To tutaj - brunetka przerwała rozmyślania chłopaka zatrzymując się przy drzwiach z numerem pięć
 - Dziewczyny kogoś zapraszały? - zapytał Niall, po czym przytknął palec do ust na znak, żeby mu nie odpowiadała i zaczął nasłuchiwać, co dzieje się za drzwiami.
Z mieszkania dobiegały odgłosy wydawane ewidentnie przez osobników płci męskiej.
 - Słyszysz? - szepnął, wskazując na drzwi
 - Słyszę i też jestem zdziwiona, nie było nas niecałe dwie godziny wliczając w to drogę tam i z powrotem a one by kogoś w tym czasie zaprosiły?
 - Daj mi klucze - zarządził
 - Co? - spojrzała na niego, jakby powiedział możliwie najbardziej absurdalną rzecz
 - Dziewczyn nie słyszę… Co jak wam ktoś na przykład obrabia mieszkanie? Wejdę pierwszy i zobaczę, co jest grane, potem oczywiście sobie pójdę, żeby nie było
 - To ostatnie zdanie było zbędne - odparła smutno wyciągając z torebki niewielki pęk kluczy trzymając za ten,  którym powinien otworzyć drzwi - proszę
 Chciał coś odpowiedzieć, jednak uznał, że woli się bardziej nie pogrążać. Przekręcił zamek w drzwiach i otworzył je zdecydowanym ruchem. Przed oczami chłopaka rozpościerał się ciemny przedpokój, z którego widać było kolejne pomieszczenie, to z kolei było oświetlone. Wyglądało na kuchnię połączoną z salonem. Spojrzenie kierował w stronę salonu, gdyż widział tam kilka głów widocznych zza oparcia kanapy, gdy ktoś nagle złapał go za ramię
 - Niall, co ty tu robisz? - zapytał Liam - i gdzie jest Yvonne?
 - Na zewnątrz - wskazał skinieniem głowy za siebie - raczej co ty tu robisz? Przestraszyłeś mnie, cholero jedna
 - Sorry, stary. No bo wiesz… - zaczął, jednak przerwał na chwilę widząc, że Niall odsuwa się parę kroków, by zawołać Yvonne. Gdy już obydwoje zbliżyli się do niego, kontynuował - przyjechałem zobaczyć Karo, to znaczy Louis mnie przywiózł… Karo już nie miała nic do nauki, więc zaproponowała, żebym zaprosił Lou do środka, to posiedzimy i pogadamy razem… no i po jakimś czasie Hann wyciągnęła butelkę polskiej wódki i oznajmiła, że przywiozła ją ze swoich ostatnich odwiedzin w Polsce i że nadszedł dobry moment, żeby ją otworzyć… no i zaczęli pić no bo wiesz, ja nie piję
 - No tak, nerka - odparł Niall
 - Zostaniesz? - zapytała Yvonne łapiąc chłopaka za ramię
 - Nie no, nie będę pił, ostatnio się tak strułem…
 - Zapytałam czy zostajesz a nie, czy będziesz pił - przerwała mu - zamiast się teraz szwendać po mieście, wrócisz z chłopakami, oczywiście, jeśli chcesz…
 - A ty chcesz? - zapytał
 - Chcę - odparła - źle mi z tym, że tak dzisiaj wyszło, nie chcę, żeby zostało tak jak jest teraz, głupio mi strasznie…
 - Daj spokój Yv, to mi jest głupio! Palnąłem głupotę na początku nawet nie dając nam szansy na to, żebyśmy zaczęli normalnie gadać, przecież początki bywają takie no… nieśmiałe
 - Niall, co jej powiedziałeś? Chyba nie to, co ci mówiłem, żebyś je nie mów… - wtrącił się Liam, jednak blondyn szybko mu przerwał
 - Nie, nie powiedziałem jej tego
 - Czego? - zapytała dziewczyna wyraźnie zaintrygowana tym, co powiedział szatyn
 - Witam wszystkich państwa bardzo serdecznie! - wybełkotał Louis w stronę towarzystwa stojącego w przedpokoju. Chwiejnym krokiem podszedł do Yvonne i niezdarnym ruchem objął ją ramieniem - ja zawsze bardzo ceniłem kobiety, które lubią marchewki, a słyszałem moja droga, że ty je lubisz… och, nie przedstawiłem się! Jennifer, miło mi - przyciągnął dziewczynę do siebie i mocno przytulił
 - Louis, słoneczko ty moje niezachodzące, ty już dzisiaj nie pijesz, a już na pewno nie polską wódkę - odparła poklepując go po plecach, po czym odsunęła go od siebie - To jak Niall, zostajesz? Uprzedzam twoje pytanie: tak, ja chcę żebyś został i jestem tego pewna
 - Skoro chcesz, to chętnie zostanę - uśmiechnął się szeroko
 - To co, zapominamy o wszystkich gafach i niepowodzeniach dnia dzisiejszego? - zapytała uśmiechając się zachęcająco
 - Zapominamy - potwierdził
Spoglądała na niego jeszcze przez chwilę, po czym rozłożyła ręce na znak, że chce go uściskać. Niall nie zastanawiał się długo - podszedł do dziewczyny i mocno objął ją w pasie
 - Masz silny, męski uścisk - przyznała z podziwem
 - Ale z całowaniem to poczekajcie, ja pójdę po dziewczyny - oznajmił Lou, zmierzając do pokoju
 - Czego miałeś mi nie mówić Niall? - Yvonne szepnęła chłopakowi do ucha
 - Że masz fajny tyłek - odpowiedział również szeptem
 Wyrwała się z jego uścisku i spojrzała na niego gniewnie. Na twarzy chłopaka malowało się zażenowanie, jednak po chwili dziewczyna jakby złagodniała i uśmiechnęła się szeroko
 - Ale miałeś minę! - zaczęła naśladować grymas, jaki gościł na jego twarzy chwilę wcześniej - a teraz serio… Następnym razem nie słuchaj Liama… I dziękuję za komplement - poklepała go lekko po torsie, po czym ruszyła w stronę pokoju, skinieniem zachęcając blondyna do uczynienia tego samego
 - Siooooostro, otworzyłaś Finlandię! - zawołała Yvonne wskazując na butelkę stojącą na stole
 - Iwona, ja ci muszę coś powiedzieć - oznajmiła Hann śmiertelnie poważnym tonem, po czym złapała siostrę za ramiona i posadziła ją na kanapie - słuchaj, ja też się niedawno dowiedziałam i omal nie wpadłam w depresję, gdy to usłyszałam
 - Co zmieniło twoje życie tym razem? - zapytała ironicznie Yv przeczuwając, co się święci
 - Iwona, my jesteśmy podmienione! Tak naprawdę to ty jesteś starsza!
 - O jeny, dziesięć minut, wielka mi różnica!
 - Ogromna!
 - Ogromna to jest kula do kręgli. Lubię kule do kręgli - wtrącił Louis, rozbawiając przy tym pozostałych, a szczególnie Liama, który chwilę wcześniej przysiadł się do Karoliny - Mam pomysł, musimy zadzwonić do Zayna i Harrego!
 - Po co?! - zapytała Hann potrząsając Louisem
 - Nie pytaj, nie usłyszysz nic mądrego, to Louis. Nawalony Louis - westchnął Liam
 - Musi się spełnić przepowiednia… - zaczął tajemniczo Lou
 - No dawaj mistrzu, jaka jest treść tej przepowiedni? - Niall rozsiadł się wygodnie w fotelu, jakby czekał na opowieść życia
 - Jeżeli Anglik z lokami i sekretarka z penisem wyruszą w stronę tego domu przed północą to…
 - To?! - dopytywali pozostali
 - To skoczą do całodobowego po jeszcze jedną butelkę jakiegoś trunku i nam ją przyniosą - skwitował Louis
 - Wy chcecie jeszcze pić?! Kurna, Louis, spójrz na siebie! - wrzasnęła Yvonne
 - Jennifer, młoda damo i nie podnoś głosu, chyba zapomniałaś z kim rozmawiasz…
 - Z nachlanym facetem, który nie jest pewien, co ma między nogami? - odparła śmiejąc się - Hann, Karo, wy też chcecie pić?
 - Oczywiście, że chcą! Mało tego! Ty też chcesz! - Lou nie dawał za wygraną
 - Błagam, wyłączcie go ktoś - mruknęła Iw
 - Yv! - wrzasnął, po czym doczołgał się do dziewczyny i przytulił do jej nogi - dlaczego nie chcesz się napić ze swoim angielskim bratem?!
 - Siostrą, masz na imię Jennifer - poprawiła go
 - Ach no tak, ostatnio jestem jakaś rozkojarzona - westchnął
Wyplątała nogę z objęć Louisa i usiadła na oparciu fotela, obok Nialla. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym chłopak zaproponował:
 - Napijmy się z nimi tego jednego, bo wam mieszkanie rozniosą… Gdzie Lou?
 - Poszedł zadzwonić po Zayna i Harrego - odparła Karo

 - No to impreza dopiero się zaczyna… - roześmiał się Liam, obejmując Karolinę ramieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz