Siedzieli na ławce w parku, w
centrum Londynu. Zaczynało się ściemniać i mimo jeszcze dość wczesnej pory,
przechodniów było niewielu.
- To co, czekasz aż nie będzie tu nikogo,
zgwałcisz mnie, zakopiesz gdzieś i sobie pójdziesz? W jednym z wywiadów
mówiłeś, że raczej nie jesteś romantyczny, więc w chęć uzyskania romantycznego
nastroju nie uwierzę - zagaiła Iw rozglądając się po okolicy. Do tej pory
siedzieli w milczeniu
- Widzę, że odrobiłaś lekcje przed spotkaniem
ze mną
- Cała, ciekawska ja - uśmiechnęła się szeroko
- no i tym samym skończyły mi się pomysły na rozmowę - dodała drapiąc się po
głowie
- Chcesz powiedzieć, że żałujesz, że tu
przyszłaś? - zapytał, starając się nie okazywać rozczarowania
- Nie, coś ty, nie to miałam na myśli, jeśli
tak to odebrałeś, to przepraszam - odparła kładąc dłoń na jego ramieniu - po
prostu no wiesz… dawno się nie umawiałam z facetem, a w dodatku w tych ciuchach
czuję się nieswojo i to chyba wpływa na moje dziwne zachowanie
- Skoro tak, to czemu je ubrałaś? -
najwyraźniej chłopakowi chciało się śmiać z dziewczyny
- Nie no wiesz, po prostu jeszcze piętnaście
minut przed wyjściem byłam w samej bieliźnie i Hann wyrzuciła mi z szafy co mam
ubrać, ubrałam to i poszłam - wyjaśniła śmiejąc się - ze mną tak czasem trzeba,
jak z małym dzieckiem, które nie wie co ze sobą zrobić
Nie takiej odpowiedzi się
spodziewał. Myślał, że ta spódniczka, inaczej ułożone włosy i w ogóle… że to
dla niego, że chciała mu się podobać… Nie wiedział co powiedzieć, tą jedną, z
pozoru błahą wypowiedzią kompletnie zbiła go z tropu. Miał wrażenie, że marnuje
jej czas.
Siedział opierając się łokciami
o kolana i wlepiał wzrok w chodnik. Po chwili intensywniej poczuł zapach
damskich perfum. Yvonne przysunęła się do niego. Spojrzał na nią, wyglądała,
jakby chciała coś powiedzieć, jednak nie pozwolił jej na to
- Chcesz iść już do domu a to spotkanie to był
kiepski pomysł, mam rację? - zapytał
Dziewczynę zamurowało. Grymas
na jej twarzy jakoby wskazywał, że w pewien sposób uraziło ją to, co powiedział
Niall. Odezwała się dopiero po dłuższej chwili
- Nie chciałam tak powiedzieć, nawet o tym nie
pomyślałam. Nie wiem, po co do mnie pisałeś, skoro z góry zakładasz, że się
przy tobie nudzę. Jeśli mam być szczera, to z początku byłam sceptycznie
nastawiona do tego spotkania, ale potem się na nie cieszyłam, bo przypomniałam
sobie jak fajnie nam się gadało wtedy w parku z całą resztą…
- Czemu byłaś sceptycznie nastawiona?
- Bo do niedawna szalałam za kimś, kto nie
traktował mnie w porządku i wciąż trochę za nim tęsknię - wyznała - nie
chciałam, żeby wyszło na to, że się tobą bawię, dlatego z początku zwlekałam z
odpisaniem ci, ale dziewczyny poradziły mi, żebym przestała myśleć o Michaelu i
zobaczyła się z tobą i sama się przekonała, jak będzie. To znaczy nie
powiedziały mi tego wprost, mówiły bardzo wymijająco bo wiedzą, jak wyczulona
bywam na punkcie Michaela ale ja wiem o co im chodzi i mają rację. I kiedy to
zrozumiałam, zrozumiałam też, że chcę się z tobą spotkać, tak zwyczajnie, po
prostu, myślę, że cię polubiłam
- Doceniam, że jesteś ze mną szczera -
westchnął - ty za to od razu mi się spodobałaś, a szczególnie na tym spotkaniu
w parku… jesteś zabawna, wesoła i taka… ludzka, nie zachowujesz się jak wielka
dama i to jest dla mnie plusem. Wprawdzie bywasz do bólu bezpośrednia i
marudna, ale nierzadko wychodzi ci to w uroczy sposób… Gniewasz się na mnie,
prawda?
- Może nie, że gniewam, tylko czuję się trochę
niezręcznie, jakbym nie spełniła twoich oczekiwań wobec tego spotkania. Mam
wrażenie, że naprawdę chcesz, żebym sobie poszła i chyba lepiej będzie, jak to
zrobię
- No dobrze - westchnął - ale wolałbym, żebyś
mimo wszystko pozwoliła się odprowadzić, nawet w milczeniu, bo nie powinnaś o
tej porze wracać sama
- W porządku - odparła uciekając spojrzeniem w
inną stronę
***
Przemierzali klatkę schodową w
kompletnym milczeniu. Yvonne uciekała wzrokiem przy każdej możliwej okazji i
nerwowo bawiła się trzymanym w ręce telefonem. Chłopak przyglądał jej się
uważnie. "Kretyn ze mnie, jak już powiedziałem parę słów za dużo to
przyznała, że mnie lubi i że cieszyła się na spotkanie ze mną… Tak spieprzyć
sprawę… Nawet olała innego kolesia, żeby się ze mną spotkać, no co za kretyn ze
mnie! Teraz wszystko jest niezręczne: rozmowa, spojrzenia a nawet stanie tuż
obok niej, wszystko. Mam ochotę poprosić ją o kolejne spotkanie, na którym
spróbujemy jeszcze raz, ale głupio mi i wątpię, że by chciała…"
- To tutaj - brunetka przerwała rozmyślania
chłopaka zatrzymując się przy drzwiach z numerem pięć
- Dziewczyny kogoś zapraszały? - zapytał
Niall, po czym przytknął palec do ust na znak, żeby mu nie odpowiadała i zaczął
nasłuchiwać, co dzieje się za drzwiami.
Z mieszkania dobiegały odgłosy
wydawane ewidentnie przez osobników płci męskiej.
- Słyszysz? - szepnął, wskazując na drzwi
- Słyszę i też jestem zdziwiona, nie było nas
niecałe dwie godziny wliczając w to drogę tam i z powrotem a one by kogoś w tym
czasie zaprosiły?
- Daj mi klucze - zarządził
- Co? - spojrzała na niego, jakby powiedział
możliwie najbardziej absurdalną rzecz
- Dziewczyn nie słyszę… Co jak wam ktoś na
przykład obrabia mieszkanie? Wejdę pierwszy i zobaczę, co jest grane, potem
oczywiście sobie pójdę, żeby nie było
- To ostatnie zdanie było zbędne - odparła
smutno wyciągając z torebki niewielki pęk kluczy trzymając za ten, którym powinien otworzyć drzwi - proszę
Chciał coś odpowiedzieć, jednak uznał, że woli
się bardziej nie pogrążać. Przekręcił zamek w drzwiach i otworzył je
zdecydowanym ruchem. Przed oczami chłopaka rozpościerał się ciemny przedpokój,
z którego widać było kolejne pomieszczenie, to z kolei było oświetlone.
Wyglądało na kuchnię połączoną z salonem. Spojrzenie kierował w stronę salonu,
gdyż widział tam kilka głów widocznych zza oparcia kanapy, gdy ktoś nagle
złapał go za ramię
- Niall, co ty tu robisz? - zapytał Liam - i
gdzie jest Yvonne?
- Na zewnątrz - wskazał skinieniem głowy za
siebie - raczej co ty tu robisz? Przestraszyłeś mnie, cholero jedna
- Sorry, stary. No bo wiesz… - zaczął, jednak
przerwał na chwilę widząc, że Niall odsuwa się parę kroków, by zawołać Yvonne.
Gdy już obydwoje zbliżyli się do niego, kontynuował - przyjechałem zobaczyć
Karo, to znaczy Louis mnie przywiózł… Karo już nie miała nic do nauki, więc
zaproponowała, żebym zaprosił Lou do środka, to posiedzimy i pogadamy razem… no
i po jakimś czasie Hann wyciągnęła butelkę polskiej wódki i oznajmiła, że
przywiozła ją ze swoich ostatnich odwiedzin w Polsce i że nadszedł dobry
moment, żeby ją otworzyć… no i zaczęli pić no bo wiesz, ja nie piję
- No tak, nerka - odparł Niall
- Zostaniesz? - zapytała Yvonne łapiąc
chłopaka za ramię
- Nie no, nie będę pił, ostatnio się tak
strułem…
- Zapytałam czy zostajesz a nie, czy będziesz
pił - przerwała mu - zamiast się teraz szwendać po mieście, wrócisz z
chłopakami, oczywiście, jeśli chcesz…
- A ty chcesz? - zapytał
- Chcę - odparła - źle mi z tym, że tak
dzisiaj wyszło, nie chcę, żeby zostało tak jak jest teraz, głupio mi strasznie…
- Daj spokój Yv, to mi jest głupio! Palnąłem
głupotę na początku nawet nie dając nam szansy na to, żebyśmy zaczęli normalnie
gadać, przecież początki bywają takie no… nieśmiałe
- Niall, co jej powiedziałeś? Chyba nie to, co
ci mówiłem, żebyś je nie mów… - wtrącił się Liam, jednak blondyn szybko mu
przerwał
- Nie, nie powiedziałem jej tego
- Czego? - zapytała dziewczyna wyraźnie
zaintrygowana tym, co powiedział szatyn
- Witam wszystkich państwa bardzo serdecznie!
- wybełkotał Louis w stronę towarzystwa stojącego w przedpokoju. Chwiejnym
krokiem podszedł do Yvonne i niezdarnym ruchem objął ją ramieniem - ja zawsze
bardzo ceniłem kobiety, które lubią marchewki, a słyszałem moja droga, że ty je
lubisz… och, nie przedstawiłem się! Jennifer, miło mi - przyciągnął dziewczynę
do siebie i mocno przytulił
- Louis, słoneczko ty moje niezachodzące, ty
już dzisiaj nie pijesz, a już na pewno nie polską wódkę - odparła poklepując go
po plecach, po czym odsunęła go od siebie - To jak Niall, zostajesz? Uprzedzam
twoje pytanie: tak, ja chcę żebyś został i jestem tego pewna
- Skoro chcesz, to chętnie zostanę -
uśmiechnął się szeroko
- To co, zapominamy o wszystkich gafach i niepowodzeniach
dnia dzisiejszego? - zapytała uśmiechając się zachęcająco
- Zapominamy - potwierdził
Spoglądała na niego jeszcze
przez chwilę, po czym rozłożyła ręce na znak, że chce go uściskać. Niall nie
zastanawiał się długo - podszedł do dziewczyny i mocno objął ją w pasie
- Masz silny, męski uścisk - przyznała z
podziwem
- Ale z całowaniem to poczekajcie, ja pójdę po
dziewczyny - oznajmił Lou, zmierzając do pokoju
- Czego miałeś mi nie mówić Niall? - Yvonne
szepnęła chłopakowi do ucha
- Że masz fajny tyłek - odpowiedział również
szeptem
Wyrwała się z jego uścisku i spojrzała na
niego gniewnie. Na twarzy chłopaka malowało się zażenowanie, jednak po chwili
dziewczyna jakby złagodniała i uśmiechnęła się szeroko
- Ale miałeś minę! - zaczęła naśladować
grymas, jaki gościł na jego twarzy chwilę wcześniej - a teraz serio… Następnym
razem nie słuchaj Liama… I dziękuję za komplement - poklepała go lekko po
torsie, po czym ruszyła w stronę pokoju, skinieniem zachęcając blondyna do
uczynienia tego samego
- Siooooostro, otworzyłaś Finlandię! -
zawołała Yvonne wskazując na butelkę stojącą na stole
- Iwona, ja ci muszę coś powiedzieć -
oznajmiła Hann śmiertelnie poważnym tonem, po czym złapała siostrę za ramiona i
posadziła ją na kanapie - słuchaj, ja też się niedawno dowiedziałam i omal nie
wpadłam w depresję, gdy to usłyszałam
- Co zmieniło twoje życie tym razem? -
zapytała ironicznie Yv przeczuwając, co się święci
- Iwona, my jesteśmy podmienione! Tak naprawdę
to ty jesteś starsza!
- O jeny, dziesięć minut, wielka mi różnica!
- Ogromna!
- Ogromna to jest kula do kręgli. Lubię kule
do kręgli - wtrącił Louis, rozbawiając przy tym pozostałych, a szczególnie
Liama, który chwilę wcześniej przysiadł się do Karoliny - Mam pomysł, musimy zadzwonić
do Zayna i Harrego!
- Po co?! - zapytała Hann potrząsając Louisem
- Nie pytaj, nie usłyszysz nic mądrego, to
Louis. Nawalony Louis - westchnął Liam
- Musi się spełnić przepowiednia… - zaczął
tajemniczo Lou
- No dawaj mistrzu, jaka jest treść tej
przepowiedni? - Niall rozsiadł się wygodnie w fotelu, jakby czekał na opowieść
życia
- Jeżeli Anglik z lokami i sekretarka z
penisem wyruszą w stronę tego domu przed północą to…
- To?! - dopytywali pozostali
- To skoczą do całodobowego po jeszcze jedną
butelkę jakiegoś trunku i nam ją przyniosą - skwitował Louis
- Wy chcecie jeszcze pić?! Kurna, Louis,
spójrz na siebie! - wrzasnęła Yvonne
- Jennifer, młoda damo i nie podnoś głosu,
chyba zapomniałaś z kim rozmawiasz…
- Z nachlanym facetem, który nie jest pewien,
co ma między nogami? - odparła śmiejąc się - Hann, Karo, wy też chcecie pić?
- Oczywiście, że chcą! Mało tego! Ty też
chcesz! - Lou nie dawał za wygraną
- Błagam, wyłączcie go ktoś - mruknęła Iw
- Yv! - wrzasnął, po czym doczołgał się do
dziewczyny i przytulił do jej nogi - dlaczego nie chcesz się napić ze swoim
angielskim bratem?!
- Siostrą, masz na imię Jennifer - poprawiła
go
- Ach no tak, ostatnio jestem jakaś
rozkojarzona - westchnął
Wyplątała nogę z objęć Louisa i
usiadła na oparciu fotela, obok Nialla. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po
czym chłopak zaproponował:
- Napijmy się z nimi tego jednego, bo wam
mieszkanie rozniosą… Gdzie Lou?
- Poszedł zadzwonić po Zayna i Harrego -
odparła Karo
- No to impreza dopiero się zaczyna… -
roześmiał się Liam, obejmując Karolinę ramieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz