poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział III

 - To jesteście z Polski, tak? - podsumował Liam wysłuchawszy kolejnej anegdoty opowiedzianej przez Karo
 - Ze Śląska - poprawiła go Yvonne, bardzo przywiązana do swojej małej ojczyzny, jaką było to województwo
 - Śląska? - dopytywał Liam
 - Coś jak na przykład stan w Ameryce albo kanton w Szwajcarii czy land w Niemczech - wyjaśniła Karolina - no ale tak ogólnie to masz rację, z Polski
Przesiadywali na ławkach, ułożonych w kształt niewielkiego koła, tworzących coś na wzór altany na obrzeżach parku. Hannah siedziała między Harrym a Zaynem, Yvonne natomiast  obok Louisa i Nialla rozmawiając z nimi o grach komputerowych i wtrącając się czasem do rozmowy Karoliny i Liama, która brzmiała raczej jak przesłuchanie, gdyż Liam był bardzo ciekaw wszystkiego, co związane z blondynką.
 - Czemu ty mnie tak wypytujesz? - zapytała Karo uśmiechając się szeroko
 - No wiesz… Hann już znam, o Yvonne się nasłuchałem a ty do godziny siedemnastej czterdzieści pięć byłaś niewiadomą - widać było, że chłopak kryje podekscytowanie i stara się jak może, by to co mówi brzmiało możliwie jak najbardziej neutralnie
 - Patrz na Liama - szepnął Zayn do Hann - spodobała mu się, znam ten uśmiech
 - Myślę, że to działa w dwie strony - odparła
 - Hazza, a ty co taki oszczędny w słowach dzisiaj, miałeś być zabójczo zachwycający - brunet zaczepił kumpla
 - No przecież jestem - podrapał się po głowie - po prostu też przypatruję się tym z naprzeciwka, słodko razem wyglądają. No i dobił mnie dziś fakt, że kierki nie są na levele…
 - Co wy macie z tymi kierkami?
 - Toż to kultowa gra jest! - oburzyła się Hann - o wieloletniej tradycji!
 - O no właśnie i perfekcyjnie zabija nudę! - dodał Harry
 - Nie no słuchajcie, ja to ogólnie rzecz biorąc mało skomplikowana kobieta jestem - trajkotała Yvonne - dacie mi "Tomb Raidera" na obojętnie jakiej platformie, paczkę fajek, stertę jedzenia, laptop z dostępem do neta i jestem szczęśliwa i nie przeszkadzam
 - A jaką część "Tomb Raidera"? - zapytał zaintrygowany Louis
 - Byle nie "Legendę", bo sposób jej przejścia jest liniowy i oczywisty, grafika to nie wszystko, starsze części były bardziej grywalne i pobudzały logiczne myślenie - wyjaśniła jednym tchem
 - Ambitnie - skwitował Niall z podziwem - słyszałem, że w Polsce jecie sporo ziemniaków? Ja osobiście je uwielbiam
 - To możesz zjadać moje porcje bo ja nie lubię
 - A to będziemy jadali razem? - uśmiechnął się do dziewczyny
 - W sumie tak tylko palnęłam…
 - Ale jesteś czerwona! - Louis zaczął się nabijać
 - Spadaj! - odparła roześmiana sprzedając Lou kuksańca w ramię
 - To będziesz ze mną jeść czy nie? - dopytywał Niall
 - Jak nie masz nic przeciwko - spojrzała na niego kątem oka subtelnie się uśmiechając
 - Wpadnę na obiad - wyszczerzył się
 - Tylko bez napalonych fanek pod drzwiami! - postawiła warunek
 - Ależ skąd! Tylko ja, ty i ziemniaki… no i coś jeszcze, żebyś głodna nie siedziała. No i znając życie upierdliwy Louis
 - Nie będę wam przeszkadzał gołąbeczki - poruszył brwiami w charakterystyczny dla siebie sposób
 - To tylko obiad! - odpowiedzieli chórkiem na tyle głośno, że zainteresowali się nimi pozostali
 - Yv, proszę, już ja cię dobrze znam.. - westchnął Lou
 - O matko, co ty pieprzysz, siedzimy tu godzinę! - zaczęła się histerycznie śmiać
 - Wystarczy - skwitował
 - A może ja też wpadnę na obiad? Tyle, że ja nie żartuję - szepnął Liam w stronę Karo
Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało, widać było, że jest zaskoczona, jednak jak najbardziej pozytywnie. Do tej pory wyobrażała sobie ten moment tylko i wyłącznie na zasadzie "to i tak się nigdy nie wydarzy, ale byłoby fajnie". Na żywo był dokładnie taki, jak sobie go wyobrażała - uprzejmy, miły, rozmowny, potrafił ją rozbawić.
Spojrzała w jego brązowe oczy, chwilę później odwróciła wzrok, jednak uśmiech na jej twarzy pozostał.
 - Jeśli masz ochotę to zapraszam
 - Zapiszesz mi swój numer? - podał jej swój telefon uśmiechając się przy tym szeroko
 - No jasne, wszyscy się wproście! - zawołała Yvonne z uśmiechem
 - Pf, ponoć i tak nie umiesz gotować - dokuczył jej Lou, co zaowocowało kolejnym już kuksańcem w ramię ze strony brunetki - Au! - fuknął
 - Słyszałaś? - Liam się roześmiał
 - Kiepsko szepczesz - odparła - ale mówiąc serio, to zapraszamy
 - Skoro jesteś taka mądra to sama będziesz robiła ten obiad dla pięciu chłopa! A sałatki to oni jeść nie będą, to faceci - wtrąciła się Karo
 - Właśnie wyglądają na takich, co jedzą tylko listek sałaty dziennie, więc sobie poradzę
 - Chłopaki, możecie tego nie przeżyć… - ostrzegła Hann
 - Dlaczego akurat wtedy, gdy mówisz coś irytującego, to nie mam czym w ciebie rzucić?!
 - Masz mnie, w końcu jem tylko listek sałaty dziennie to sobie poradzisz - zaproponował Zayn, śmiejąc się przy tym
***
Po porannej szamotaninie związanej z szykowaniem się do wyjścia mieszkanie nie wyglądało najlepiej. Porozwalane ciuchy, kosmetyki a także talerze w kuchni, jeszcze z resztkami śniadań i skromnego obiadu nie wyglądały estetycznie, jednak były widokiem w stu procentach normalnym, w przypadku tego mieszkania, oczywiście.
Dziewczyny rozsiadły się w pokoju gościnnym. Hannah i Karolina zawzięcie dyskutowały o zakończonym niedawno spotkaniu, natomiast Yv rozłożyła laptopa na kolanach i poczęła sprawdzać Facebooka.
Hann zerknęła w stronę siostry, która zapewne jak zwykle pisała do Michaela - chłopaka z drugiego końca Anglii, z którym pisała od roku, a mimo to, jeszcze się nie spotkali. Iwona twierdziła, że czuje coś do niego, co pogarszało sprawę, gdyż chłopak wyraźnie kręcił, migał się i tak naprawdę chciał utrzymać kontakt jedynie na etapie wirtualnym. Dziewczyna jednak wciąż miała nadzieję. Hannah zwróciła też uwagę na migający wyświetlacz telefonu siostry
 - Iw, chyba dostałaś sms-a
 - A tak - oderwała na chwilę wzrok od ekranu komputera - A, to Niall - westchnęła nawet nie dotykając telefonu, tylko na niego zerkając i powróciła do tego, co miało miejsce na popularnym portalu społecznościowym
 - Wymieniliście się numerami? - zapytała Karo z zaskoczeniem
 - No - odparła lakonicznie, uderzając w klawisze komputera.
"Beznadziejny przypadek" - pomyślała Hann, kręcąc z politowaniem głową.
Po kilkunastu minutach brunetka odłożyła komputer i sięgnęła po telefon. Zerknęła na wyświetlacz, uśmiechnęła się i coś odpisała.
 - Michael pytał, czemu mnie nie było i pisał, że się stęsknił - zakomunikowała Iw z miną zabujanej małolaty
 - A co pisał Niall? - Karo nie dawała za wygraną
 - Że fajnie było dzisiaj i że mam się nauczyć gotować bo on wpadnie na ten obiad i to z Louisem, bo ten jest tak ciekawski, że nie sposób zostawić go w domu
 - A ty mu co? - blondynka liczyła najwyraźniej na flirt między tą dwójką
 - Coś w stylu "Uwierz mi, nie chcesz, żebym gotowała". Ocho, odpisał… "Chcę, chcę, tylko najpierw chcę ci zwrócić uwagę, że gotowanie to nie sałatka, więc się szykuj"
 - Droczy się z tobą!
 - Ta, jak oni wszyscy - uśmiechnęła się odkładając telefon
***
Niall i Liam przygotowywali kanapki w kuchni, podczas gdy reszta domowników przebywała w salonie żywo o czymś dyskutując. Na dużym talerzu leżała już część kanapek, jednak chłopcy odznaczali się ogromnym apetytem, więc był to zaledwie początek ich pracy.
 - Karolina ci się spodobała, co? - zagaił Niall rozpoczynając krojenie kolejnej porcji składników
 - Jest słodka - uśmiechnął się - no i atrakcyjna, a jej koleżanki naprawdę w porządku, da się na luzie pogadać i pożartować
 - Nie zmieniaj tematu, widać, że ty jej też wpadłeś w oko
 - Miałem raczej na myśli to, że niektóre laski są naprawdę świetne, ale jak już poznasz ich towarzystwo to masz ochotę uciekać. Wredne i fałszywe, albo chichoczące bez sensu wariatki
 - No tu ci muszę przyznać rację, podobała mi się kiedyś taka jedna, ale te jej koleżaneczki… koszmar
 - A teraz ktoś ci się podoba? Nie mów, że nie, nie bez powodu nawiązałeś tą rozmowę - uśmiechnął się do kumpla w znaczący sposób - już trochę cię znam
 - Wiesz, myślę że Yv jest spoko, ale ona chyba nie jest zainteresowana
 - Na spotkaniu odniosłem wrażenie, że cię polubiła… Piszecie teraz esy, nie?
 - No piszemy, ale ja próbuję flirtować a ona tak jakoś wiesz… nie bardzo
 - Możliwości jest kilka i nigdy nie zakładaj najgorszej. Może potrzebuje czasu? Może do niedawna ktoś inny jej się podobał, albo przejechała się na ostatnim związku? Może po prostu, jeśli chodzi o kontakty na linii kolega-koleżanka jest otwarta i pewna siebie, a gdy chodzi o związek albo chociażby flirt to już tak nie bardzo? Może faktycznie jesteś jak kolega dla niej, ale może to dopiero początek? Ja osobiście myślę, że to dopiero jedno spotkanie, daj jej czas i pokaż, że jesteś w porządku facetem, bo jesteś i wiesz, że mówię ci to szczerze. Nawet jeśli jest z kimś, w co wątpię, bo wtedy zamiast spotykać się z nami spędziłaby to popołudnie z nim, ale stary… inny facet nie ściana, da się przesunąć! - poklepał kumpla po plecach
 - Myślisz? - zapytał Niall z uśmiechem
 - Pewnie, stary… Co się tak śmiejesz?
 - Tak wspominam, wiesz… Yv ma fajny tyłek - uśmiechnął się jeszcze szerzej - ogólnie ma wszystko na miejscu, ale tyłek… w legginsach…
 - Yszty, yszty, ale pies na baby z ciebie! - lekko dźgnął Irlandczyka widelcem
 - To znaczy ja nie myślę o niej tylko w takich kategoriach, to fajna dziewczyna - zaczął się gęsto tłumaczyć
 - Wieeeem, znam cię, mówiłem ci już, jesteś w porządku gość! Tylko Yvonne pokaż się z tej bardziej przyjaznej kobietom strony i nie gadaj jej w kółko o jej tyłku, to znaczy może być też taka opcja, że faktycznie odbierze to jako komplement a nie obleśne hasło, ale przynajmniej na początku nie ryzykuj, wiesz, jakie są laski, szybko możesz być na spalonym - wyjaśnił dokładając kanapki na talerz
 - Zaprosisz gdzieś Karo?
- Najpierw muszę wymyśleć coś fajnego… Ty, a Zaynowi chyba wpadła w oko Hann?
 - Zaynowi? Dałbym sobie rękę uciąć, że Harremu a Zayn jest po prostu, jakby to ująć… koleżeński? Harry się dziwnie przy niej zachowuje, milczy, ale ciągle się na nią gapi i uważnie słucha wszystkiego co mówi… tak mi się wydaje, bo oczywiście nie wiem
 - W sumie, możesz mieć rację…
***
Niedzielne południe dziewczyny rozpoczęły śniadaniem. Tak, śniadaniem. Ze względu na porę był to obiad, ale ze względu na kolejność posiłków śniadanie. Do późna w nocy, bodajże do godziny trzeciej rozmawiały i żartowały, co zaowocowało szalenie długim snem.
Mieszkanie pozostawało w nieładzie, jednak naprawdę nikogo to nie obchodziło. W końcu nadejdzie moment sprzątania, ale do tego jeszcze daleka droga.
Siedziały w kuchni, nieprzytomne, leniwie przegryzając posiłek. Błogą ciszę zagłuszył sygnał w telefonie.
 - Iw, dostałaś sms-a - zauważyła po raz kolejny Hann, która spokojnie mogła wziąć etat jako dzwonek w komórce siostry
 - Niall - westchnęła spoglądając na wyświetlacz
 - No i, no i? - dopytywały dziewczyny

 - Eeeee… pyta, co robię dziś wieczorem…

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział II

W kuchni panował niesamowity bałagan. Po blacie walały się sztućce, opakowania po produktach spożywczych i kawałki jedzenia. Teoretycznie przygotowanie sałatki nie należy do ekstremalnie trudnych zadań, Karo po prostu robiła to efektownie, z tak zwaną "pompą". Na zaczepki odnośnie bałaganu, jaki zwykle po sobie zostawiała, reagowała mniej więcej w stylu: "nie czepiajcie się, ważne, że smaczna wychodzi" - cóż, trudno nie przyznać jej racji.
Hannah siedziała na blacie, trzymając nogi w zlewie wypełnionym wodą - normalni ludzie robią to z użyciem miski, jednak Hannah - przynajmniej według Yvonne - do takowych nie należała.
 - No i słuchajcie, z Harrego zrobili totalnego nerda, ale o dziwo, pasuje mu to. Jako nerd był nawet bardziej znośny niż normalnie - opowiadała z przejęciem - I dali mu na imię Marcel… żałośnie i słodko jednocześnie! Chociaż Zayn jako laska, to znaczy seksowna sekretarka bije ich wszystkich na łeb!
 - A Liam? - dopytywała Karo
 - Liam był gejowskim choreografem, z resztą, zobaczycie na klipie. Teoretycznie nie powinnam wam zbyt wiele zdradzać
 - Lass uns überrasch`n - odparła Yvonne, mrugając porozumiewawczo w stronę Karoliny
 - Ech… co ja wam powiedziałam, na temat germanizacji w tym domu? Tłumacz i to już! - warknęła Hann
 - Dajmy się zaskoczyć - wyjaśniła Karo - w sumie Iw ma rację. Iw, jak ci idzie? - zapytała przyglądając się dziewczynie kreślącej coś w szkicowniku
 - Dla odmiany ogarniam portret. Dziwnie się czuję szkicując portret faceta siedząc w kuchni, czując zapach warzyw i zerkając na Hann, która moczy nogi w zlewie. W takich warunkach moja twórcza erekcja powinna zwiędnąć - skwitowała zerkając na swój twór
 - Niekoniecznie, kroję marchewkę właśnie, a wiesz, jak ona wpływa na potencję - zauważyła Karolina
 - Haha, dokrój jeszcze ananasa! - Yvonne zaczęła się dziko śmiać
 - Wy jesteście jebnięte - mruknęła Hann
 - Bo zboczone?  - zapytała siostra
 - Ta, o zboczonym guście smakowym. Ananas, pomidory, ogórek i marchewka? To tak jakby podawać tiramisu owinięte noszoną trzy dni skarpetką! O właśnie, która damulka robi pranie, według kolejności?
 - Ja - odparła Iwona podnosząc rękę z dwoma złączonymi palcami tak, jakby głosiła się w szkolnej ławce
 - Osz cholera, a dzisiaj pójdzie białe… Iw ja wiem, że nasza pralka ma funkcję dokładania prania, która bardzo cię jara, ale jak znowu wpieprzysz tam swój czerwony, koronkowy stanik to zamknę cię na balkonie bez jedzenia!
 - Zostawisz mi laptop i fajki, to mogę siedzieć do usranej śmierci
 - Dosłownie usranej, do kibla też cię nie wpuszczę - zaśmiała się złowieszczo
 - Myślałam, że bliźniaczki bardziej się kochają - westchnęła Karolina przesypując pokrojoną marchewkę do miski
 - Oczywiście, że ją kocham! - oburzyła się Hann - chcę ją w ten sposób wyczulić na piękno otaczającej nas przyrody, to o wiele bardziej pedagogiczne niż karny jeżyk!
 - Hann, mieszkamy w kamienicy w centrum miasta, a nie w lesie - zauważyła Yvonne
 - Nie pyskuj, starszej o dziesięć minut siostrze, bachorze, lepiej rysuj tego swojego gołego faceta
- Rysuję portret, nie gołego faceta! - wrzasnęła machając szkicownikiem
 - A skąd wiesz? Rysujesz tylko łeb, to równie dobrze może być nagi!
 - Dobra laski, spokój! - przerwała Karo - cholera przyszło mi żyć w domowym przedszkolu! Co z tym weekendem?
 - No Zayn napisał mi sms-a, czy pasuje sobota w godzinach popołudniowych i odpisałam, że tak… chyba dobrze, nie? - zawahała się Hann
 - Mnie pasuje - oznajmiła Yvonne
 - Mnie też - dodała Karo
 - No to idealnie - podsumowała Hannah - mamy się spotkać w parku, za miastem
 - Gdzie trzeba dojechać samochodem i ty prowadzisz? - zapytała Yv głośno przełykając ślinę. Wprawdzie dali Hann prawo jazdy, ale czy było to dobre rozwiązanie? Hann uwielbiała prędkość, odbieranie telefonu podczas jazdy i gwałtowne manewry skręcania, wyprzedzania (nawet "na trzeciego") tudzież hamowania.
 - Jestem mistrzem kierownicy!
 - Mhm… - mruknęły Karo i Yvonne, jakby na zawołanie
***
Gdy ktoś mówi o mieszkaniu, w którym urzęduje pięciu facetów, w pierwszej kolejności na myśl przychodzą szeroko pojęte rozgardiasz i chaos - szczególnie, gdy słyszy o tym kobieta. Tak to już bywa - krzywdzące stereotypy i takie tam. W tym przypadku jednak, nie miały one absolutnie racji bytu.
W mieszkaniu wprawdzie panował hałas - powodowały go dźwięki gry na x-boxie, włączona niemal na pełny regulator muzyka, okrzyki i odgłosy rozmów, natomiast wizualnie wszystko było jak najbardziej na miejscu.
Szczupły brunet dzierżący w dłoni telefon komórkowy rozsiadł się wygodnie na kanapie, między dwójką swoich kolegów - Liamem i Niallem - zapatrzonych w ekran telewizora, gdzie miał miejsce mecz piłki nożnej, rozgrywany przez trzymane w ich rękach pady.
 - Pisałem do dziewczyn i sobota im pasuje - oznajmił Zayn machając telefonem
 - No to spoko - odparł Harry, siedzący na oparciu fotela, obok Louisa
 - A oprócz tej makijażystki, kto jeszcze będzie? - zapytał Louis
 - Jej siostra, której nie poznałeś, też spoko dziewczyna, trochę bezczelna i czasem nazbyt bezpośrednia, ale wychodzi jej to z humorem i chyba jeszcze jakaś dziewczyna, Hann pytała, czy może zabrać jeszcze jedną osobę, no to chyba jeszcze jakąś koleżankę - wyjaśnił Zayn
 - No to nieźle, zapowiada się udane popołudnie - podsumował Louis uśmiechając się w stronę siedzącego obok przyjaciela
 - Ta siostra to ta, co tak szybko poszła? - wtrącił się Niall nie odrywając wzroku od telewizora
 - No tak
 - Miała chrapkę na moje nachosy, skubana!
 - Hann mówiła, że Yv lubi sporo jeść, także Irlandczyk ma poważną konkurencję - zaśmiał się Harry współczując w duchu przyjacielowi, który jedzeniem dzielił się raczej niechętnie - w ogóle czaicie, że to bliźniaczki?
 - No nie gadaj! Z wyglądu trochę podobne nawet w sumie… Że siostry to spoko, ale bliźniaczki? Dziwne - skomentował Niall
 - Dwujajowe po prostu, dlatego mało podobieństwa - wyjaśnił Louis. Wiedział co mówi, w końcu jego młodsze siostry to też bliźniaczki, był więc "w temacie"
 - Mnie ciekawi ta trzecia - zadumał się Liam - albo i trzeci, mogą zabrać przecież kogokolwiek
 - Och, nasz mistrz FIFY kontaktuje! - wrzasnął Harry z zachwytem. Liam rzadko nawiązywał rozmowę podczas gry na x-boxie, preferował oddawanie się grze w pełnym skupieniu
 - Mistrz przegrywa ze mną dwa do jednego
 - Stul pysk Niall, jeszcze cię rozwalę - odpyskował Liam z łobuzerskim uśmiechem, epatującym pewnością siebie. No tak, zwykle to on wygrywał
 - Nara, wygram, bo jestem Irlandczykiem! - odparł przeciwnik poklepując się po piersi
 - No i zaczęło się… - mruknął Harry
 - A ja jestem Jennifer i możecie zacząć błagać o litość! - wtrącił Louis wyrywając Niallowi pada i wyrzucając Zayna z kanapy.
***
Wpadające przez okno poranne słońce oświetlało niewielki, zagracony pokój. W centrum pomieszczenia znajdował się dwuosobowy materac. Ściana po lewej stronie od wejścia zastawiona była regałami z książkami i wszelakimi bibelotami, natomiast po prawej stronie, przy oknie stało biurko z komputerem, który był ledwo widoczny spod sterty kartek i czasopism, do których Yvonne miała słabość i które wręcz chomikowała. Jeszcze jeden materac leżał w kącie między szafą a jednym z regałów, jednak mimo stosunkowo wczesnej pory był już pusty.
 - Dziewczyny wstawać, dziś sobota! - wrzeszczała Karo potrząsając raz jedną, raz drugą z sióstr próbując je obudzić, co jak zwykle stanowiło nie lada wyzwanie - Nosz cholera, czemu wy macie takie zjebane geny!
 - Nie że geny, tylko ósma rano jest! - mruknęła Hann
 - No tak, ósma rano! - krzyknęła Karolina - a łazienka, suszarka i prostownica występują w naszym mieszkaniu pojedynczo!
 - Mocny argument - stwierdziła starsza z sióstr
 - Wcale nie, bo ja nie prostuję, niech żyje rock and roll i artystyczny nieład na głowie! - odparła Yvonne
 - Ale umyć się, pomalować i wysuszyć włosy to chyba byś chciała? - spytała Karo
 - Owszem, ale dalej nie widzę problemu - kontynuowała Iw - dopóki ja i Hann jesteśmy niepozbierane masz łazienkę dla siebie i tyle. W międzyczasie zrobimy kawę i śniadanie, dla ciebie też, żebyś miała jak z łazienki wyjdziesz. Och, mój niezawodny zmysł organizacyjny ujawnił się po raz kolejny…
 - Dobra, to zbierajcie dupska - odparła
Karo zniknęła za drzwiami łazienki, po czym siostry wygramoliły się z odrobinę wypompowanego materaca i pomaszerowały w kierunku kuchni. Było to ładnie urządzone pomieszczenie, a w zasadzie część pomieszczenia, gdyż kuchnia i pokój gościnny tworzyły integralną całość, której punkt wspólny stanowił stół z sześcioma krzesłami, funkcjonujący jako pewnego rodzaju jadalnia. Kuchnia była wyposażona we wszystkie potrzebne sprzęty, a także multum gadżetów - to za sprawą Yvonne, która już trzeci rok uczyła się gotować, a jej umiejętności kulinarne w dalszym ciągu ograniczały się do spaghetti i panierowanej piersi z kurczaka. Ambicja dziewczyny była wielka, szkoda tylko, że nie poparta czynami. Wprawdzie piekła ciasta, ale gdyby od tego zależało przetrwanie lokatorek, już dawno toczyłyby się, zamiast chodzić.
 - To co na śniadanie, jajecznica czy… - Hann otworzyła lodówkę - jajecznica? - dokończyła ujrzawszy jej ubogą zawartość
 - Nie ma parówek?! - wrzasnęła Yvonne
 - No nie…
 - Kurwa - zaklęła po czym ruszyła w stronę drzwi
 - Iw, jesteś w majtkach i podkoszulku!
 - Ach, no tak - zareagowała na uwagę siostry, po czym pobiegła do sypialni po swoje wyświechtane, bladoróżowe spodnie z dresu. Zakładając je w biegu ponownie ruszyła w stronę drzwi
 - Iw… nie masz stanika, masz rozmazane resztki tuszu przy oczach, jesteś poczochrana i blada jak trup!
 - Idę po parówki a nie na pokaz mody! - wrzasnęła wychodząc z mieszkania.
***
Przy ladzie w jednym z londyńskich sklepów spożywczych stała młoda, średniego wzrostu brunetka. Jej falowane, niemiłosiernie poczochrane włosy sterczały na wszystkie strony świata. Twarz blada, miejscami przebarwiona i ze śladem odciśniętego guzika na policzku nie prezentowała się najlepiej, a wrażenie to potęgowały rozmazane resztki makijażu wokół oczu i popękane wargi. Dziewczyna miała na sobie fioletową bokserkę, pod którą kryły się sterczące piersi i brodawki, co wskazywało na brak biustonosza. Bladoróżowe spodnie z dresu kryły w niedomkniętej kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Na stopach miała czarne japonki ukazujące blade stopy z pomalowanymi na ciemny brąz paznokciami. Opierała się o ladę, kierując nieprzytomne spojrzenie w stronę sprzedawczyni.
 - Poproszę największą paczkę parówek drobiowych jaką macie - wydukała z miną narkomana na głodzie błagającego o działkę używki
 - D… Dobrze - odparła ekspedientka z niepokojem sięgając po opakowanie - dwadzieścia sztuk, może być?
 - Może - tym razem jej mina przypominała minę narkomana, który właśnie władował sobie działkę
 - Dwa funty i dziesięć pensów
 - Masz, reszta dla ciebie - położyła na ladzie pięciofuntowy banknot - tylko nie wydaj na pierdoły - rzuciła na odchodnym.
***
 - Gdzie Yvonne? - zapytała Karo po wyjściu z łazienki
 - Nie było parówek… - westchnęła Hann spoglądając w stronę drzwi do mieszkania
 - No to domyślam się, jak to się skończyło… Dzięki za kawę i jajecznicę - usadowiła się wygodnie przy stole, przysuwając sobie bliżej talerz i kubek - co dzisiaj ubierasz? - zapytała z uśmiechem
 - Czarne legginsy, czarne tenisówki, tą białą koszulkę z czarnym wąsem otoczonym dżetami i luźną, dżinsową koszulę. Włosy rozpuszczone, proste. A ty?
 - No ja jeszcze się zastanawiam… ale chyba białą bluzkę, czerwone rurki i do tego te białe conversy, jakaś biżuteria i włosy spięte w kok
 - Iw się ucieszy, uważa, że w koku wyglądasz zajebiście
 - Chłopcy się mają cieszyć, a nie Iw - zaśmiała się
 - A co, ja nie mogę? - rozmowę przerwał dochodzący z przedpokoju głos
 - Pokaż no się, z jakim wyglądem poszłaś nas skompromitować tym ra… o matko - przerwała na widok Iwony wchodzącej do kuchni z paczką parówek w ręku
 - Nie marudźcie, dałam jej dwa osiemdziesiąt napiwku
 - Boże Iw, tyle razy ci tłumaczyłam, ekspedientkom w sklepie nie daje się napiwku! - Hann złapała się za głowę, śmiejąc się przy tym jak wariatka
 - Dobra, nieważne - skwitowała Karo z uśmiechem - a ty co ubierasz?
 - Hm… Dobre pytanie. Ale chyba czarną bokserkę i legginsy, ten cienki czarny pasek z rzędem ćwieków na biodra, jasną, dżinsową ramoneskę z rękawem trzy czwarte i do tego jak zwykle czarne workery
 - Iw, ile ty masz tych ramonesek i workerów w sumie?
 - No ramoneski to tak: jasna dżinsowa, ciemna dżinsowa z ćwiekami na kołnierzu, czarna, ciemnoszara, beżowa, brązowa i biała a workery czarne, kremowe i brązowe - wymieniła licząc na palcach - wszystko z przecen - wyszczerzyła się
 - Maniaczka - westchnęła Hann - no to ja spadam do łazienki
 - A ja grzeję parówki! - oznajmiła Iw uśmiechając się szeroko.
***
Ogromny park na obrzeżach Londynu był tłumnie odwiedzany przez spacerowiczów, rolkarzy, rowerzystów i biegaczy z różnych grup wiekowych. Zielone skwery przeplatane z siecią alejek tworzyły sporą mozaikę stanowiącą idealne miejsce spotkań i odpoczynku.
Pogoda sprzyjała spacerom - słońce świeciło, a wiaterek sprawiał, że było rześko i przyjemnie. Ze względu na liczne imprezy w centrum tego dnia, w parku o wiele łatwiej było spotkać rodziny z dziećmi i emerytów, niż nastolatki.
 - Dobry pomysł z tym parkiem, Liam - zakomunikował Louis - mało kto się nas tutaj spodziewa, więc przynajmniej na razie mamy spokój. Która godzina?
 - Za kwadrans szósta a co za tym idzie, dziewczyny mają kwadrans spóźnienia - odparł Zayn
 - Cóż… Wiesz, jakie są kobiety… Ta gra pozorów, że poprzez spóźnienie nas lekceważą i wcale nie są podjarane tym spotkaniem, a tak naprawdę godzinami układają włosy i się malują - westchnął Louis z miną znawcy - Harry, gdzie twoje okulary nerdy? Myślałem, że chcesz ponownie zachwycić i rozbawić panią charakteryzator?
 - I bez nich jestem zabójczo zachwycający - odpowiedział szczerząc się
 - Dziewczyna jest chyba innego zdania - odpowiedział przyjaciel - ale w razie czego masz mnie - poklepał kumpla po ramieniu
 - Ocho, idą - uśmiechnął się Zayn na widok trzech dziewczyn wychodzących zza zakrętu i zbliżających się do nich pewnym krokiem
 - No to jednak wzięły koleżankę - zauważył Niall szturchając Liama
 - No, no… - Liam puścił oczko do Irlandczyka
 - No siema - przywitała się Yvonne podchodząc to chłopaków - Jestem Yvonne, bo chyba nie wszyscy mnie tu kojarzycie - podała rękę każdemu z nich
 - Nie wygłupiajcie się - westchnął Zayn gdy najpierw Yv, a następnie Hann podeszły do niego z wyciągniętą dłonią po czym rozłożył ręce na znak, że chce je uściskać i tak też zrobił - A ty jesteś..? - zapytał z uśmiechem na widok niskiej blondynki
 - Karolina - odwzajemniła uśmiech - miło mi
 - Nam oczywiście też - odparł Liam mierząc dziewczynę wzrokiem, na co trochę się speszyła
 - Jesteście dziwne, nie piszczycie na pół parku - Louis zabrał głos
 - Jak chcesz, możemy zacząć - odparła Hann - ale najpierw wyjaśnisz mi zasady gry w kierki, męczę to na laptopie już trzeci dzień!
 - Nie ma sprawy, rozmawiasz z mistrzem - zrobił minę cwaniaka
 - Proszę złotko, wytłumacz jej, że to nie jest gra na levele - poprosiła Yvonne
 - Nie jest?! - odparli ze zdumieniem Hannah, Louis i Harry.
__________________________________

No to kolejny rozdział za nami ;)
Ponownie zachęcam do zostawiania linków do swoich blogów! ;)



sobota, 27 lipca 2013

Rozdział I

Studio tatuażu i piercingu na obrzeżach Londynu przykuwało uwagę przechodniów wielkim szyldem oraz prowadzącymi do niego turkusowymi drzwiami, które z daleka wyróżniały się w rzędzie kamienic.
Wnętrze studia obfitowało w ciemne kolory - ściany były czarne, kontrastowały jednak z żółtym, skórzanym kompletem wypoczynkowym, gdzie klienci mogli wygodnie się usadowić i czekać na rozmowę z tatuażystą, tudzież na zaproszenie do pomieszczenia, gdzie tatuaże się wykonuje. W tym właśnie miejscu, przy niskim, szklanym stoliku siedziały dwie osoby. dziewczyna, brunetka o długich, falowanych włosach i jasnej karnacji, ubrana w postrzępione dżinsowe szorty, ciemnoszarą  bokserkę z logiem guns`n`roses, czarną ramoneskę i workery sięgające do połowy łydki. Na jej prawym udzie widniał tatuaż przedstawiający łeb rysia. W dłoni trzymała kartkę, wypełnioną szkicem, którego szczegóły konsultowała z mężczyzną siedzącym obok. Był postawny, łysy, a jego twarz zdobił gęsty, ciemny zarost. Całe jego ręce i nogi pokryte były tatuażami, z pewnością część z nich kryła się też pod białym t-shirtem i podwiniętymi dżinsami sięgającymi kolan.
 - a tak ogólnie, to co myślisz?  - zapytała dziewczyna skrywając kosmyk włosów za uchem, jednocześnie odsłaniając rząd srebrnych kolczyków, było ich bodajże cztery
 - delikatny, bardzo dziewczęcy, w sam raz dla twojej siostry - podsumował, przyglądając się rysunkowi przedstawiającemu dmuchawca, którego odlatujące nasiona przeistaczają się w ptaki - jest też bardzo realistyczny, dlatego myślę, że najlepiej zrobi go Jake, to zdecydowanie jego broszka. W sumie, Hann miała fajny pomysł z dodaniem tych ptaków… właściwie, co ona dzisiaj porabia?
 - dzisiaj siedzi na planie jakiegoś teledysku, ponoć ma konkretną robotę, bo z jednego kolesia musi zrobić laskę, a iluś tam innych musi przerobić na prawie że dziadków - zaśmiała się - z resztą, zaraz muszę tam do niej iść, żeby wiedzieć, czy poprawki jej się podobają, czy nie bardzo
 - Yv… Nie myślałaś o tym, żeby też robić tatuaże? Nieźle rysujesz, chociażby ten tatuaż dla Hann, albo te twoje akty
 - wiesz, już twój kolega mnie o to pytał, ale nie umiałabym tak dziabać ludzi igłą, jeszcze jak marudzą, jęczą, a niektórzy nawet wrzeszczą… to nie dla mnie - odparła z uśmiechem
 - spoko, to co, lecisz do Hann i widzimy się niedługo?
 - jasne - odpowiedziała, chowając rysunek do skórzanej torby i zakładając ją na ramię - to na razie - dodała, kierując się w stronę drzwi.
Opuściła budynek i niemal od razu sięgnęła do torebki po paczkę papierosów, wyciągnęła jednego, odpaliła i ruszyła przed siebie. Siostra uprzedzała ją, że według Anglików jest to postrzegane jako niekulturalne, jednak ona nie dbała o to.
Yvonne i Hannah, a właściwie Iwona i Hanna były siostrami. W Londynie mieszkały dopiero od kilku lat. Yv zajmowała się projektowaniem layoutów na strony internetowe, natomiast Hann była charakteryzatorką. Teoretycznie nie musiały pracować, gdyż finansowo wspierali je dobrze sytuowani rodzice, dzięki czemu miały całkiem niezłe mieszkanie w Londynie, chciały jednak być choć trochę samodzielne i nie obciążać zbytnio rodzinnego budżetu.
Zbliżała się już do wielkiego biurowca, gdzie tego dnia pracowała jej siostra. Zgasiła papierosa i zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie.
***
W fotelu naprzeciw wielkiego lustra siedział brunet o ciemnej karnacji, ubrany w typowo damski strój: miał na sobie czarną ołówkową spódnicę i błękitną koszulę opinającą stworzony na potrzeby teledysku biust. Na manekinie stojącym przy lustrze czekała już peruka z długich, ciemnobrązowych włosów, najpierw trzeba było jednak wykonać makijaż.
Średniego wzrostu brunetka nakładała właśnie śliwkowy cień na powieki chłopaka, gdy ten nieoczekiwanie zajął ją rozmową:
 - I wy laski, codziennie się tak szpachlujecie? - zapytał z uśmiechem, prezentując równy rząd perłowo białych zębów
 - Bez przesady, makijaż który ci właśnie robię, jest dużo mocniejszy, żeby był lepiej widoczny, gdy już oświetlą cię kilkoma reflektorami. Nakładam ci też więcej pudru, żeby twarz nie błyszczała się w ich świetle i była idealnie gładka - wyjaśniła - przeciętna dziewczyna używa raczej lekkiego podkładu, co w świetle dziennym w zupełności wystarczy, chociaż tapeciary ze skłonnością do przesady lub źle dobranym podkładem oczywiście też się zdarzają - dodała
 - Chyba masz rację, bo na przykład po tobie nie widać, żebyś była mocno pomalowana - odparł po chwili zastanowienia - widać wszystkie rysy twojej twarzy i mimikę - zaśmiał się - niektóre pod tą warstwą makijażu to się nawet porządnie zdziwić nie mogą, powinnaś naprowadzać je na właściwą drogę
 - Więc jesteś zwolennikiem naturalnego wyglądu i delikatnego makijażu?
 - Zdecydowanie tak, wychodzę z założenia, że trzeba być pewnym, że dziewczyna, przed i po zmyciu makijażu to ta sama osoba. No wiadomo, na jakąś tam imprezę jak się umaluje mocniej to ok., ale na co dzień wystarczy delikatnie albo nawet i bez makijażu
 - Zayn, flirciarzu, przestań tak komplementować panią charakteryzator, bo ci jeszcze krzywą kreskę na oku zrobi - wtrącił brunet o kręconych włosach
 - profesjonaliści nie mają z tym problemu, w jakichkolwiek warunkach, kwestia wprawy - odparła dziewczyna nie odrywając wzroku od drugiej powieki, którą właśnie malowała - umieją też wyczerpująco odpowiadać na pytania zadawane im przez klientów, co właśnie robiłam i co przeistoczyło się w rozmowę
 - spokojnie, spokojnie - roześmiał się - Zayn, całkiem niezła laska z ciebie, umówimy się po zakończeniu zdjęć do klipu?
 - Pewnie, kotku - odparł brunet (brunetka?)
 - Słuchaj, wyglądasz młodo, ile masz lat? - zwrócił się do dziewczyny
 - Dwadzieścia
 - I już profesjonalnie zajmujesz się makijażem?
 - Robiłam kursy w szkole średniej. Nie jest to moja wymarzona praca, ale radzę sobie z tym całkiem nieźle i postanowiłam to wykorzystać, a gdy przeprowadziłyśmy się z siostrą do Londynu, trzeba było czym prędzej się czymś zająć… O właśnie, o wilku mowa
W głębi pomieszczenia można było usłyszeć hasła typu: "No ej kurde, ostrożnie z tą kawą, ja wiem, że kubek ze starbucksa wygląda ładnie i podnosi samoocenę, ale ja tu projekt niosę, poplamisz jeszcze!", "z drogi!", "suń się no!"
 - Twoja siostra jest dość… Bezpośrednia, mnie by było głupio - westchnął Harry przyglądając się dziewczynie
 - Jej nie jest głupio, nawet gdybyś był papieżem, to ona musi przejść i koniec, z resztą… gdybyś był papieżem tym bardziej miała by to gdzieś, jest zagorzałą ateistką - wyjaśniła brunetka odkładając pędzel do cieni - co tam siostrzyczko, poprawki naniesione?
 - Ta, całe szczęście nie byłaś do przesady wybredna i zajęło mi to chwilę - odparła wręczając siostrze kartkę papieru - co za aspołeczny twór ze mnie, nie przywitałam się - westchnęła - no siema wszystkim!
 - Cześć - odpowiedzieli chórkiem Harry i Zayn, nie kryjąc uśmiechu - Ty też jesteś charakteryzatorką? - zapytał Harry
 - Litości, popatrz na kreski na moich oczach, Hann nie było rano w domu - odpowiedziała z uśmiechem - ja tylko rysuję gołe laski i projektuję layouty stron internetowych… no i tatuaże mojej siostrzyczki - wyszczerzyła się
 - Mogę zobaczyć? - Zayn wskazał na kartkę, którą Hann trzymała w dłoni - też rysuję, no i lubię tatuaże
 - Pewnie - Hann podała mu rysunek
Chłopak przyglądał się przez chwilę szkicowi, po czym skomentował:
 - prosty, ale pomysłowy i efektowny wzór. Gdzie sobie to wytatuujesz?
 - na nadgarstku
 - spoko opcja - oddał dziewczynie kartkę
 - co do moich kobiecych aktów… kolega nie chciałby może zapozować? - zapytała autorka projektu, wskazując wzrokiem na chłopaka ubranego w damskie ciuchy
 - tylko uważaj, jak mnie rysowała, to odjęła mi biustu, a ty masz takie maleństwa… - westchnęła Hann z troską
 - sama mówiłaś, że nie chcesz wyglądać jak gwiazdeczka porno, nie moja wina, że masz porno cyce! - odparła siostra nie kryjąc oburzenia
 - wy jesteście niemożliwe - Zayn zaczął się śmiać - w ogóle to Zayn jestem, miło mi - zwrócił się do nieznajomej
 - Iwona, Iw, Yvonne, Yvetta czy jak tam chcesz - podała chłopakowi rękę - tak wiem, ty jesteś Harry i masz loki - dodała widząc bruneta kierującego się w jej stronę - oglądam telewizję
 - to mnie podsumowałaś… - mruknął
 - komu nachosa? - rozmowę przerwało pytanie średniego wzrostu blondyna, niosącego w ręku niewielką paczkę - o, witam - dodał, podchodząc bliżej, przy czym zwrócił uwagę na obecność sióstr
 - więcej ich mama nie miała? Następnym razem napiszę swoje imię na czole, gdy przyjdę w podobne miejsce, oszczędzę sobie gadki - westchnęła Yvonne spoglądając w sufit
 - Ja jestem Hannah, a to moja siostra Yvonne, która jest taką sknerą, że oszczędza nawet na słowach - warknęła spoglądając złowrogo na siostrę
 - Masz rację, powinnam być milsza, w końcu kolega ma jedzenie - wyszczerzyła się w stronę blondyna - a tak serio, to muszę lecieć, miło było was wszystkich poznać - uśmiechnęła się szeroko - na razie!
 - pa - odpowiedzieli pozostali, po czym każde z nich wróciło do swoich zajęć.
***
Hannah pakowała kosmetyki i porządkowała miejsce pracy. Nie robiła tego z ochotą, chciała jednak wywrzeć pozytywne wrażenie na pozostałych pracownikach i zleceniodawcy - praca, którą dziś wykonała była jednorazowym epizodem, gdyż na co dzień chłopcy z One Direction mają osobistą charakteryzatorkę, która tym razem nie mogła zjawić się na planie. Nie chciała nikogo wygryzać, ale kto wie, może jeśli się sprawdziła, wystawią jej pozytywne referencje i polecą innym?
Z rozważań wyrwał ją znajomy już, męski głos.
 - Masz plany na weekend?
 - O, Zayn. Nie, nie mam, a co?
 - Może zabrałabyś siostrę i wyskoczylibyśmy gdzieś większą grupą? Miło się rozmawiało i współpracowało, doszliśmy z chłopakami do wniosku, że fajnie będzie znowu się spotkać
  - Czemu nie, pogadam z Yvonne i zgadamy się. Tu masz moją wizytówkę, pod podanym tam numerem jestem zawsze dostępna - wręczyła chłopakowi niewielki kartonik
 - Ok., dzięki. To do usłyszenia - uśmiechnął się
 - Do usłyszenia - odparła, odwzajemniając uśmiech - A, jeszcze jedno!
 - Tak?
 - Nie masz nic przeciwko, żebym zabrała ze sobą jeszcze jedną osobę?
 - Nie ma sprawy - przymrużył oczy na znak aprobaty
 - No to do weekendu
 - Do weekendu!
***
Przekręciła klucz w zamku i weszła do środka. Rzuciła okiem na mieszkanie, a przynajmniej jego ogólny obraz prezentujący się z miejsca przedpokoju - było uporządkowane, co zdecydowanie nie należało do standardu i budziło zdziwienie, a nawet niepokój. Powiesiła kurtkę na wieszaku, zdjęła buty i skierowała się do pokoju gościnnego. Na beżowej kanapie siedziały Yvonne i Karolina - współlokatorka sióstr, studentka prawa. Na drewnianym stoliku do kawy znajdował się laptop wyświetlający - wnioskując po zasłyszanych urywkach - niemiecki serial, tudzież program, w orginale. Dziewczyny uwielbiały język niemiecki i wszystko, co jest związane z krajami niemieckojęzycznymi, pod tym względem rozumiały się doskonale. Hann wprawdzie nie podzielała tej pasji, jednak cieszyła się, że jej przyjaciółka z Polski i siostra mają ze sobą dobry kontakt.
 - Znowu germanizujecie mi mieszkanie? - zapytała rzucając torbę na kanapę i siadając obok siostry
 - Ciii, teraz wyrok - odpowiedziała Karolina wpatrując się uważnie w ekran. No tak, od kilku tygodni męczyły całą serię "Richter Alexander Hold" - niemieckiego odpowiednika "Sędzi Anny Marii Wesołowskiej". Nie potrafiła pojąć, co dziewczyny w tym widzą
 - Przesadzili, ja bym mu dała zawiasy - skwitowała Iwona nie kryjąc zdziwienia
 - Dokładnie. Jednorazowy wybryk, młody koleś, cieszący się dobrą opinią a konsekwencje tego zachowania nie były rażąco negatywne. No ale najbardziej namieszała mu mamusia faworyzująca młodszego synalka. Tak zjechać własne dziecko w sądzie… - westchnęła blondynka - tak czy siak, wyrok za ostry
 - Cóż, to sąd w kraju, gdzie obcięcie komuś włosów podczas snu jest traktowane jako ekehem… uszkodzenie ciała - dodała Iw
 - Siostro, ty się chyba minęłaś z powołaniem, bo Karo to rozumiem, ale ty? - Hann roześmiała się
 - Spadaj - Iwona rzuciła w siostrę serwetką - lepiej opowiadaj jak było w pracy - wyszczerzyła się
 - No wyobraźcie sobie laski, że Zayn wziął ode mnie wizytówkę i chcą się spotkać w weekend, wszystkie jesteśmy brane pod uwagę - zakomunikowała
 - Zayn z One Direction zaproponował ci spotkanie? - Karolina nie kryła oszołomienia. Była fanką zespołu i ta wiadomość była dla niej co najmniej niewiarygodna
 - Dokładnie tak
 - To co laski, idziemy? - zapytała Yvonne

________________________

No to debiut na polu opowiadań o One Direction mam już za sobą, mam nadzieję, że zarówno ten rozdział jak i kolejne, przypadną do gustu :)
Kilka spraw organizacyjnych:
1. To opowiadanie to 100% fikcji literackiej - niby jest to sprawą oczywistą, ale kiedyś na blogach z opowiadaniami zdarzało mi się czytać komentarze w stylu: "ej no weź, przecież ty nie znasz chłopaków z zespołu, ale bujdy";
2. W opowiadaniu można/będzie można znaleźć przekleństwa, sceny erotyczne itd., dlatego osoby poniżej 18 roku życia wchodzą na własną odpowiedzialność - jak ogarnę interfejs blogspota to umieszczę stosowne ostrzeżenie w widocznym miejscu;
3. Wena na opowiadanie i poprawka z matematyki zbiegły mi się w czasie - póki co, jestem o 3, no można powiedzieć 4 rozdziały do przodu, nie wiem jednak, jak długo taki stan rzeczy się utrzyma, ale postaram się dodawać rozdziały możliwie regularnie.
4. Jeżeli też piszesz opowiadanie - jakiekolwiek - zostaw linka, chętnie przeczytam :)