Studio tatuażu i
piercingu na obrzeżach Londynu przykuwało uwagę przechodniów wielkim szyldem
oraz prowadzącymi do niego turkusowymi drzwiami, które z daleka wyróżniały się
w rzędzie kamienic.
Wnętrze studia
obfitowało w ciemne kolory - ściany były czarne, kontrastowały jednak z żółtym,
skórzanym kompletem wypoczynkowym, gdzie klienci mogli wygodnie się usadowić i
czekać na rozmowę z tatuażystą, tudzież na zaproszenie do pomieszczenia, gdzie
tatuaże się wykonuje. W tym właśnie miejscu, przy niskim, szklanym stoliku
siedziały dwie osoby. dziewczyna, brunetka o długich, falowanych włosach i
jasnej karnacji, ubrana w postrzępione dżinsowe szorty, ciemnoszarą bokserkę z logiem guns`n`roses, czarną
ramoneskę i workery sięgające do połowy łydki. Na jej prawym udzie widniał
tatuaż przedstawiający łeb rysia. W dłoni trzymała kartkę, wypełnioną szkicem,
którego szczegóły konsultowała z mężczyzną siedzącym obok. Był postawny, łysy,
a jego twarz zdobił gęsty, ciemny zarost. Całe jego ręce i nogi pokryte były
tatuażami, z pewnością część z nich kryła się też pod białym t-shirtem i
podwiniętymi dżinsami sięgającymi kolan.
- a tak ogólnie, to co myślisz? - zapytała dziewczyna skrywając kosmyk włosów
za uchem, jednocześnie odsłaniając rząd srebrnych kolczyków, było ich bodajże
cztery
- delikatny, bardzo dziewczęcy, w sam raz dla
twojej siostry - podsumował, przyglądając się rysunkowi przedstawiającemu
dmuchawca, którego odlatujące nasiona przeistaczają się w ptaki - jest też
bardzo realistyczny, dlatego myślę, że najlepiej zrobi go Jake, to zdecydowanie
jego broszka. W sumie, Hann miała fajny pomysł z dodaniem tych ptaków…
właściwie, co ona dzisiaj porabia?
- dzisiaj siedzi na planie jakiegoś teledysku,
ponoć ma konkretną robotę, bo z jednego kolesia musi zrobić laskę, a iluś tam
innych musi przerobić na prawie że dziadków - zaśmiała się - z resztą, zaraz
muszę tam do niej iść, żeby wiedzieć, czy poprawki jej się podobają, czy nie
bardzo
- Yv… Nie myślałaś o tym, żeby też robić
tatuaże? Nieźle rysujesz, chociażby ten tatuaż dla Hann, albo te twoje akty
- wiesz, już twój kolega mnie o to pytał, ale
nie umiałabym tak dziabać ludzi igłą, jeszcze jak marudzą, jęczą, a niektórzy
nawet wrzeszczą… to nie dla mnie - odparła z uśmiechem
- spoko, to co, lecisz do Hann i widzimy się
niedługo?
- jasne - odpowiedziała, chowając rysunek do
skórzanej torby i zakładając ją na ramię - to na razie - dodała, kierując się w
stronę drzwi.
Opuściła budynek
i niemal od razu sięgnęła do torebki po paczkę papierosów, wyciągnęła jednego,
odpaliła i ruszyła przed siebie. Siostra uprzedzała ją, że według Anglików jest
to postrzegane jako niekulturalne, jednak ona nie dbała o to.
Yvonne i Hannah,
a właściwie Iwona i Hanna były siostrami. W Londynie mieszkały dopiero od kilku
lat. Yv zajmowała się projektowaniem layoutów na strony internetowe, natomiast
Hann była charakteryzatorką. Teoretycznie nie musiały pracować, gdyż finansowo
wspierali je dobrze sytuowani rodzice, dzięki czemu miały całkiem niezłe mieszkanie
w Londynie, chciały jednak być choć trochę samodzielne i nie obciążać zbytnio
rodzinnego budżetu.
Zbliżała się już
do wielkiego biurowca, gdzie tego dnia pracowała jej siostra. Zgasiła papierosa
i zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie.
***
W fotelu
naprzeciw wielkiego lustra siedział brunet o ciemnej karnacji, ubrany w typowo
damski strój: miał na sobie czarną ołówkową spódnicę i błękitną koszulę
opinającą stworzony na potrzeby teledysku biust. Na manekinie stojącym przy
lustrze czekała już peruka z długich, ciemnobrązowych włosów, najpierw trzeba
było jednak wykonać makijaż.
Średniego
wzrostu brunetka nakładała właśnie śliwkowy cień na powieki chłopaka, gdy ten
nieoczekiwanie zajął ją rozmową:
- I wy laski, codziennie się tak
szpachlujecie? - zapytał z uśmiechem, prezentując równy rząd perłowo białych
zębów
- Bez przesady, makijaż który ci właśnie
robię, jest dużo mocniejszy, żeby był lepiej widoczny, gdy już oświetlą cię
kilkoma reflektorami. Nakładam ci też więcej pudru, żeby twarz nie błyszczała
się w ich świetle i była idealnie gładka - wyjaśniła - przeciętna dziewczyna
używa raczej lekkiego podkładu, co w świetle dziennym w zupełności wystarczy,
chociaż tapeciary ze skłonnością do przesady lub źle dobranym podkładem
oczywiście też się zdarzają - dodała
- Chyba masz rację, bo na przykład po tobie
nie widać, żebyś była mocno pomalowana - odparł po chwili zastanowienia - widać
wszystkie rysy twojej twarzy i mimikę - zaśmiał się - niektóre pod tą warstwą
makijażu to się nawet porządnie zdziwić nie mogą, powinnaś naprowadzać je na
właściwą drogę
- Więc jesteś zwolennikiem naturalnego wyglądu
i delikatnego makijażu?
- Zdecydowanie tak, wychodzę z założenia, że
trzeba być pewnym, że dziewczyna, przed i po zmyciu makijażu to ta sama osoba.
No wiadomo, na jakąś tam imprezę jak się umaluje mocniej to ok., ale na co
dzień wystarczy delikatnie albo nawet i bez makijażu
- Zayn, flirciarzu, przestań tak
komplementować panią charakteryzator, bo ci jeszcze krzywą kreskę na oku zrobi
- wtrącił brunet o kręconych włosach
- profesjonaliści nie mają z tym problemu, w
jakichkolwiek warunkach, kwestia wprawy - odparła dziewczyna nie odrywając
wzroku od drugiej powieki, którą właśnie malowała - umieją też wyczerpująco
odpowiadać na pytania zadawane im przez klientów, co właśnie robiłam i co
przeistoczyło się w rozmowę
- spokojnie, spokojnie - roześmiał się - Zayn,
całkiem niezła laska z ciebie, umówimy się po zakończeniu zdjęć do klipu?
- Pewnie, kotku - odparł brunet (brunetka?)
- Słuchaj, wyglądasz młodo, ile masz lat? -
zwrócił się do dziewczyny
- Dwadzieścia
- I już profesjonalnie zajmujesz się
makijażem?
- Robiłam kursy w szkole średniej. Nie jest to
moja wymarzona praca, ale radzę sobie z tym całkiem nieźle i postanowiłam to
wykorzystać, a gdy przeprowadziłyśmy się z siostrą do Londynu, trzeba było czym
prędzej się czymś zająć… O właśnie, o wilku mowa
W głębi
pomieszczenia można było usłyszeć hasła typu: "No ej kurde, ostrożnie z tą
kawą, ja wiem, że kubek ze starbucksa wygląda ładnie i podnosi samoocenę, ale
ja tu projekt niosę, poplamisz jeszcze!", "z drogi!", "suń
się no!"
- Twoja siostra jest dość… Bezpośrednia, mnie
by było głupio - westchnął Harry przyglądając się dziewczynie
- Jej nie jest głupio, nawet gdybyś był
papieżem, to ona musi przejść i koniec, z resztą… gdybyś był papieżem tym
bardziej miała by to gdzieś, jest zagorzałą ateistką - wyjaśniła brunetka
odkładając pędzel do cieni - co tam siostrzyczko, poprawki naniesione?
- Ta, całe szczęście nie byłaś do przesady
wybredna i zajęło mi to chwilę - odparła wręczając siostrze kartkę papieru - co
za aspołeczny twór ze mnie, nie przywitałam się - westchnęła - no siema
wszystkim!
- Cześć - odpowiedzieli chórkiem Harry i Zayn,
nie kryjąc uśmiechu - Ty też jesteś charakteryzatorką? - zapytał Harry
- Litości, popatrz na kreski na moich oczach,
Hann nie było rano w domu - odpowiedziała z uśmiechem - ja tylko rysuję gołe
laski i projektuję layouty stron internetowych… no i tatuaże mojej siostrzyczki
- wyszczerzyła się
- Mogę zobaczyć? - Zayn wskazał na kartkę,
którą Hann trzymała w dłoni - też rysuję, no i lubię tatuaże
- Pewnie - Hann podała mu rysunek
Chłopak
przyglądał się przez chwilę szkicowi, po czym skomentował:
- prosty, ale pomysłowy i efektowny wzór.
Gdzie sobie to wytatuujesz?
- na nadgarstku
- spoko opcja - oddał dziewczynie kartkę
- co do moich kobiecych aktów… kolega nie
chciałby może zapozować? - zapytała autorka projektu, wskazując wzrokiem na
chłopaka ubranego w damskie ciuchy
- tylko uważaj, jak mnie rysowała, to odjęła mi
biustu, a ty masz takie maleństwa… - westchnęła Hann z troską
- sama mówiłaś, że nie chcesz wyglądać jak
gwiazdeczka porno, nie moja wina, że masz porno cyce! - odparła siostra nie
kryjąc oburzenia
- wy jesteście niemożliwe - Zayn zaczął się
śmiać - w ogóle to Zayn jestem, miło mi - zwrócił się do nieznajomej
- Iwona, Iw, Yvonne, Yvetta czy jak tam chcesz
- podała chłopakowi rękę - tak wiem, ty jesteś Harry i masz loki - dodała
widząc bruneta kierującego się w jej stronę - oglądam telewizję
- to mnie podsumowałaś… - mruknął
- komu nachosa? - rozmowę przerwało pytanie
średniego wzrostu blondyna, niosącego w ręku niewielką paczkę - o, witam -
dodał, podchodząc bliżej, przy czym zwrócił uwagę na obecność sióstr
- więcej ich mama nie miała? Następnym razem
napiszę swoje imię na czole, gdy przyjdę w podobne miejsce, oszczędzę sobie
gadki - westchnęła Yvonne spoglądając w sufit
- Ja jestem Hannah, a to moja siostra Yvonne,
która jest taką sknerą, że oszczędza nawet na słowach - warknęła spoglądając
złowrogo na siostrę
- Masz rację, powinnam być milsza, w końcu
kolega ma jedzenie - wyszczerzyła się w stronę blondyna - a tak serio, to muszę
lecieć, miło było was wszystkich poznać - uśmiechnęła się szeroko - na razie!
- pa - odpowiedzieli pozostali, po czym każde
z nich wróciło do swoich zajęć.
***
Hannah pakowała
kosmetyki i porządkowała miejsce pracy. Nie robiła tego z ochotą, chciała
jednak wywrzeć pozytywne wrażenie na pozostałych pracownikach i zleceniodawcy -
praca, którą dziś wykonała była jednorazowym epizodem, gdyż na co dzień chłopcy
z One Direction mają osobistą charakteryzatorkę, która tym razem nie mogła
zjawić się na planie. Nie chciała nikogo wygryzać, ale kto wie, może jeśli się
sprawdziła, wystawią jej pozytywne referencje i polecą innym?
Z rozważań
wyrwał ją znajomy już, męski głos.
- Masz plany na weekend?
- O, Zayn. Nie, nie mam, a co?
- Może zabrałabyś siostrę i wyskoczylibyśmy
gdzieś większą grupą? Miło się rozmawiało i współpracowało, doszliśmy z
chłopakami do wniosku, że fajnie będzie znowu się spotkać
- Czemu nie, pogadam z Yvonne i zgadamy się.
Tu masz moją wizytówkę, pod podanym tam numerem jestem zawsze dostępna -
wręczyła chłopakowi niewielki kartonik
- Ok., dzięki. To do usłyszenia - uśmiechnął
się
- Do usłyszenia - odparła, odwzajemniając
uśmiech - A, jeszcze jedno!
- Tak?
- Nie masz nic przeciwko, żebym zabrała ze
sobą jeszcze jedną osobę?
- Nie ma sprawy - przymrużył oczy na znak
aprobaty
- No to do weekendu
- Do weekendu!
***
Przekręciła
klucz w zamku i weszła do środka. Rzuciła okiem na mieszkanie, a przynajmniej
jego ogólny obraz prezentujący się z miejsca przedpokoju - było uporządkowane,
co zdecydowanie nie należało do standardu i budziło zdziwienie, a nawet
niepokój. Powiesiła kurtkę na wieszaku, zdjęła buty i skierowała się do pokoju
gościnnego. Na beżowej kanapie siedziały Yvonne i Karolina - współlokatorka
sióstr, studentka prawa. Na drewnianym stoliku do kawy znajdował się laptop
wyświetlający - wnioskując po zasłyszanych urywkach - niemiecki serial, tudzież
program, w orginale. Dziewczyny uwielbiały język niemiecki i wszystko, co jest
związane z krajami niemieckojęzycznymi, pod tym względem rozumiały się
doskonale. Hann wprawdzie nie podzielała tej pasji, jednak cieszyła się, że jej
przyjaciółka z Polski i siostra mają ze sobą dobry kontakt.
- Znowu germanizujecie mi mieszkanie? -
zapytała rzucając torbę na kanapę i siadając obok siostry
- Ciii, teraz wyrok - odpowiedziała Karolina
wpatrując się uważnie w ekran. No tak, od kilku tygodni męczyły całą serię
"Richter Alexander Hold" - niemieckiego odpowiednika "Sędzi Anny
Marii Wesołowskiej". Nie potrafiła pojąć, co dziewczyny w tym widzą
- Przesadzili, ja bym mu dała zawiasy - skwitowała
Iwona nie kryjąc zdziwienia
- Dokładnie. Jednorazowy wybryk, młody koleś,
cieszący się dobrą opinią a konsekwencje tego zachowania nie były rażąco
negatywne. No ale najbardziej namieszała mu mamusia faworyzująca młodszego
synalka. Tak zjechać własne dziecko w sądzie… - westchnęła blondynka - tak czy
siak, wyrok za ostry
- Cóż, to sąd w kraju, gdzie obcięcie komuś
włosów podczas snu jest traktowane jako ekehem… uszkodzenie ciała - dodała Iw
- Siostro, ty się chyba minęłaś z powołaniem,
bo Karo to rozumiem, ale ty? - Hann roześmiała się
- Spadaj - Iwona rzuciła w siostrę serwetką -
lepiej opowiadaj jak było w pracy - wyszczerzyła się
- No wyobraźcie sobie laski, że Zayn wziął ode
mnie wizytówkę i chcą się spotkać w weekend, wszystkie jesteśmy brane pod uwagę
- zakomunikowała
- Zayn z One Direction zaproponował ci
spotkanie? - Karolina nie kryła oszołomienia. Była fanką zespołu i ta wiadomość
była dla niej co najmniej niewiarygodna
- Dokładnie tak
- To co laski, idziemy? - zapytała Yvonne
________________________
No to debiut na polu opowiadań o One Direction mam już za sobą, mam nadzieję, że zarówno ten rozdział jak i kolejne, przypadną do gustu :)
Kilka spraw organizacyjnych:
1. To opowiadanie to 100% fikcji literackiej - niby jest to sprawą oczywistą, ale kiedyś na blogach z opowiadaniami zdarzało mi się czytać komentarze w stylu: "ej no weź, przecież ty nie znasz chłopaków z zespołu, ale bujdy";
2. W opowiadaniu można/będzie można znaleźć przekleństwa, sceny erotyczne itd., dlatego osoby poniżej 18 roku życia wchodzą na własną odpowiedzialność - jak ogarnę interfejs blogspota to umieszczę stosowne ostrzeżenie w widocznym miejscu;
3. Wena na opowiadanie i poprawka z matematyki zbiegły mi się w czasie - póki co, jestem o 3, no można powiedzieć 4 rozdziały do przodu, nie wiem jednak, jak długo taki stan rzeczy się utrzyma, ale postaram się dodawać rozdziały możliwie regularnie.
4. Jeżeli też piszesz opowiadanie - jakiekolwiek - zostaw linka, chętnie przeczytam :)
Iw wróciłaś do pisania! Jak ja się cieszę :D Nawet Merci tego nie wyrazi mimo, że wyraża więcej niż tysiąc słów. Podobają mi się postacie chłopców są mega realistyczne. A moja Hanusia <3 i jaki ładny ma tatuaż oj, oj, oj....tak to pisałam ja, Tanulek
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam "Mała Mi" to od razu wiedziałam, że to ty, poza tym... pisałaś mi na fejsie :D
Usuń