sobota, 27 lipca 2013

Rozdział I

Studio tatuażu i piercingu na obrzeżach Londynu przykuwało uwagę przechodniów wielkim szyldem oraz prowadzącymi do niego turkusowymi drzwiami, które z daleka wyróżniały się w rzędzie kamienic.
Wnętrze studia obfitowało w ciemne kolory - ściany były czarne, kontrastowały jednak z żółtym, skórzanym kompletem wypoczynkowym, gdzie klienci mogli wygodnie się usadowić i czekać na rozmowę z tatuażystą, tudzież na zaproszenie do pomieszczenia, gdzie tatuaże się wykonuje. W tym właśnie miejscu, przy niskim, szklanym stoliku siedziały dwie osoby. dziewczyna, brunetka o długich, falowanych włosach i jasnej karnacji, ubrana w postrzępione dżinsowe szorty, ciemnoszarą  bokserkę z logiem guns`n`roses, czarną ramoneskę i workery sięgające do połowy łydki. Na jej prawym udzie widniał tatuaż przedstawiający łeb rysia. W dłoni trzymała kartkę, wypełnioną szkicem, którego szczegóły konsultowała z mężczyzną siedzącym obok. Był postawny, łysy, a jego twarz zdobił gęsty, ciemny zarost. Całe jego ręce i nogi pokryte były tatuażami, z pewnością część z nich kryła się też pod białym t-shirtem i podwiniętymi dżinsami sięgającymi kolan.
 - a tak ogólnie, to co myślisz?  - zapytała dziewczyna skrywając kosmyk włosów za uchem, jednocześnie odsłaniając rząd srebrnych kolczyków, było ich bodajże cztery
 - delikatny, bardzo dziewczęcy, w sam raz dla twojej siostry - podsumował, przyglądając się rysunkowi przedstawiającemu dmuchawca, którego odlatujące nasiona przeistaczają się w ptaki - jest też bardzo realistyczny, dlatego myślę, że najlepiej zrobi go Jake, to zdecydowanie jego broszka. W sumie, Hann miała fajny pomysł z dodaniem tych ptaków… właściwie, co ona dzisiaj porabia?
 - dzisiaj siedzi na planie jakiegoś teledysku, ponoć ma konkretną robotę, bo z jednego kolesia musi zrobić laskę, a iluś tam innych musi przerobić na prawie że dziadków - zaśmiała się - z resztą, zaraz muszę tam do niej iść, żeby wiedzieć, czy poprawki jej się podobają, czy nie bardzo
 - Yv… Nie myślałaś o tym, żeby też robić tatuaże? Nieźle rysujesz, chociażby ten tatuaż dla Hann, albo te twoje akty
 - wiesz, już twój kolega mnie o to pytał, ale nie umiałabym tak dziabać ludzi igłą, jeszcze jak marudzą, jęczą, a niektórzy nawet wrzeszczą… to nie dla mnie - odparła z uśmiechem
 - spoko, to co, lecisz do Hann i widzimy się niedługo?
 - jasne - odpowiedziała, chowając rysunek do skórzanej torby i zakładając ją na ramię - to na razie - dodała, kierując się w stronę drzwi.
Opuściła budynek i niemal od razu sięgnęła do torebki po paczkę papierosów, wyciągnęła jednego, odpaliła i ruszyła przed siebie. Siostra uprzedzała ją, że według Anglików jest to postrzegane jako niekulturalne, jednak ona nie dbała o to.
Yvonne i Hannah, a właściwie Iwona i Hanna były siostrami. W Londynie mieszkały dopiero od kilku lat. Yv zajmowała się projektowaniem layoutów na strony internetowe, natomiast Hann była charakteryzatorką. Teoretycznie nie musiały pracować, gdyż finansowo wspierali je dobrze sytuowani rodzice, dzięki czemu miały całkiem niezłe mieszkanie w Londynie, chciały jednak być choć trochę samodzielne i nie obciążać zbytnio rodzinnego budżetu.
Zbliżała się już do wielkiego biurowca, gdzie tego dnia pracowała jej siostra. Zgasiła papierosa i zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie.
***
W fotelu naprzeciw wielkiego lustra siedział brunet o ciemnej karnacji, ubrany w typowo damski strój: miał na sobie czarną ołówkową spódnicę i błękitną koszulę opinającą stworzony na potrzeby teledysku biust. Na manekinie stojącym przy lustrze czekała już peruka z długich, ciemnobrązowych włosów, najpierw trzeba było jednak wykonać makijaż.
Średniego wzrostu brunetka nakładała właśnie śliwkowy cień na powieki chłopaka, gdy ten nieoczekiwanie zajął ją rozmową:
 - I wy laski, codziennie się tak szpachlujecie? - zapytał z uśmiechem, prezentując równy rząd perłowo białych zębów
 - Bez przesady, makijaż który ci właśnie robię, jest dużo mocniejszy, żeby był lepiej widoczny, gdy już oświetlą cię kilkoma reflektorami. Nakładam ci też więcej pudru, żeby twarz nie błyszczała się w ich świetle i była idealnie gładka - wyjaśniła - przeciętna dziewczyna używa raczej lekkiego podkładu, co w świetle dziennym w zupełności wystarczy, chociaż tapeciary ze skłonnością do przesady lub źle dobranym podkładem oczywiście też się zdarzają - dodała
 - Chyba masz rację, bo na przykład po tobie nie widać, żebyś była mocno pomalowana - odparł po chwili zastanowienia - widać wszystkie rysy twojej twarzy i mimikę - zaśmiał się - niektóre pod tą warstwą makijażu to się nawet porządnie zdziwić nie mogą, powinnaś naprowadzać je na właściwą drogę
 - Więc jesteś zwolennikiem naturalnego wyglądu i delikatnego makijażu?
 - Zdecydowanie tak, wychodzę z założenia, że trzeba być pewnym, że dziewczyna, przed i po zmyciu makijażu to ta sama osoba. No wiadomo, na jakąś tam imprezę jak się umaluje mocniej to ok., ale na co dzień wystarczy delikatnie albo nawet i bez makijażu
 - Zayn, flirciarzu, przestań tak komplementować panią charakteryzator, bo ci jeszcze krzywą kreskę na oku zrobi - wtrącił brunet o kręconych włosach
 - profesjonaliści nie mają z tym problemu, w jakichkolwiek warunkach, kwestia wprawy - odparła dziewczyna nie odrywając wzroku od drugiej powieki, którą właśnie malowała - umieją też wyczerpująco odpowiadać na pytania zadawane im przez klientów, co właśnie robiłam i co przeistoczyło się w rozmowę
 - spokojnie, spokojnie - roześmiał się - Zayn, całkiem niezła laska z ciebie, umówimy się po zakończeniu zdjęć do klipu?
 - Pewnie, kotku - odparł brunet (brunetka?)
 - Słuchaj, wyglądasz młodo, ile masz lat? - zwrócił się do dziewczyny
 - Dwadzieścia
 - I już profesjonalnie zajmujesz się makijażem?
 - Robiłam kursy w szkole średniej. Nie jest to moja wymarzona praca, ale radzę sobie z tym całkiem nieźle i postanowiłam to wykorzystać, a gdy przeprowadziłyśmy się z siostrą do Londynu, trzeba było czym prędzej się czymś zająć… O właśnie, o wilku mowa
W głębi pomieszczenia można było usłyszeć hasła typu: "No ej kurde, ostrożnie z tą kawą, ja wiem, że kubek ze starbucksa wygląda ładnie i podnosi samoocenę, ale ja tu projekt niosę, poplamisz jeszcze!", "z drogi!", "suń się no!"
 - Twoja siostra jest dość… Bezpośrednia, mnie by było głupio - westchnął Harry przyglądając się dziewczynie
 - Jej nie jest głupio, nawet gdybyś był papieżem, to ona musi przejść i koniec, z resztą… gdybyś był papieżem tym bardziej miała by to gdzieś, jest zagorzałą ateistką - wyjaśniła brunetka odkładając pędzel do cieni - co tam siostrzyczko, poprawki naniesione?
 - Ta, całe szczęście nie byłaś do przesady wybredna i zajęło mi to chwilę - odparła wręczając siostrze kartkę papieru - co za aspołeczny twór ze mnie, nie przywitałam się - westchnęła - no siema wszystkim!
 - Cześć - odpowiedzieli chórkiem Harry i Zayn, nie kryjąc uśmiechu - Ty też jesteś charakteryzatorką? - zapytał Harry
 - Litości, popatrz na kreski na moich oczach, Hann nie było rano w domu - odpowiedziała z uśmiechem - ja tylko rysuję gołe laski i projektuję layouty stron internetowych… no i tatuaże mojej siostrzyczki - wyszczerzyła się
 - Mogę zobaczyć? - Zayn wskazał na kartkę, którą Hann trzymała w dłoni - też rysuję, no i lubię tatuaże
 - Pewnie - Hann podała mu rysunek
Chłopak przyglądał się przez chwilę szkicowi, po czym skomentował:
 - prosty, ale pomysłowy i efektowny wzór. Gdzie sobie to wytatuujesz?
 - na nadgarstku
 - spoko opcja - oddał dziewczynie kartkę
 - co do moich kobiecych aktów… kolega nie chciałby może zapozować? - zapytała autorka projektu, wskazując wzrokiem na chłopaka ubranego w damskie ciuchy
 - tylko uważaj, jak mnie rysowała, to odjęła mi biustu, a ty masz takie maleństwa… - westchnęła Hann z troską
 - sama mówiłaś, że nie chcesz wyglądać jak gwiazdeczka porno, nie moja wina, że masz porno cyce! - odparła siostra nie kryjąc oburzenia
 - wy jesteście niemożliwe - Zayn zaczął się śmiać - w ogóle to Zayn jestem, miło mi - zwrócił się do nieznajomej
 - Iwona, Iw, Yvonne, Yvetta czy jak tam chcesz - podała chłopakowi rękę - tak wiem, ty jesteś Harry i masz loki - dodała widząc bruneta kierującego się w jej stronę - oglądam telewizję
 - to mnie podsumowałaś… - mruknął
 - komu nachosa? - rozmowę przerwało pytanie średniego wzrostu blondyna, niosącego w ręku niewielką paczkę - o, witam - dodał, podchodząc bliżej, przy czym zwrócił uwagę na obecność sióstr
 - więcej ich mama nie miała? Następnym razem napiszę swoje imię na czole, gdy przyjdę w podobne miejsce, oszczędzę sobie gadki - westchnęła Yvonne spoglądając w sufit
 - Ja jestem Hannah, a to moja siostra Yvonne, która jest taką sknerą, że oszczędza nawet na słowach - warknęła spoglądając złowrogo na siostrę
 - Masz rację, powinnam być milsza, w końcu kolega ma jedzenie - wyszczerzyła się w stronę blondyna - a tak serio, to muszę lecieć, miło było was wszystkich poznać - uśmiechnęła się szeroko - na razie!
 - pa - odpowiedzieli pozostali, po czym każde z nich wróciło do swoich zajęć.
***
Hannah pakowała kosmetyki i porządkowała miejsce pracy. Nie robiła tego z ochotą, chciała jednak wywrzeć pozytywne wrażenie na pozostałych pracownikach i zleceniodawcy - praca, którą dziś wykonała była jednorazowym epizodem, gdyż na co dzień chłopcy z One Direction mają osobistą charakteryzatorkę, która tym razem nie mogła zjawić się na planie. Nie chciała nikogo wygryzać, ale kto wie, może jeśli się sprawdziła, wystawią jej pozytywne referencje i polecą innym?
Z rozważań wyrwał ją znajomy już, męski głos.
 - Masz plany na weekend?
 - O, Zayn. Nie, nie mam, a co?
 - Może zabrałabyś siostrę i wyskoczylibyśmy gdzieś większą grupą? Miło się rozmawiało i współpracowało, doszliśmy z chłopakami do wniosku, że fajnie będzie znowu się spotkać
  - Czemu nie, pogadam z Yvonne i zgadamy się. Tu masz moją wizytówkę, pod podanym tam numerem jestem zawsze dostępna - wręczyła chłopakowi niewielki kartonik
 - Ok., dzięki. To do usłyszenia - uśmiechnął się
 - Do usłyszenia - odparła, odwzajemniając uśmiech - A, jeszcze jedno!
 - Tak?
 - Nie masz nic przeciwko, żebym zabrała ze sobą jeszcze jedną osobę?
 - Nie ma sprawy - przymrużył oczy na znak aprobaty
 - No to do weekendu
 - Do weekendu!
***
Przekręciła klucz w zamku i weszła do środka. Rzuciła okiem na mieszkanie, a przynajmniej jego ogólny obraz prezentujący się z miejsca przedpokoju - było uporządkowane, co zdecydowanie nie należało do standardu i budziło zdziwienie, a nawet niepokój. Powiesiła kurtkę na wieszaku, zdjęła buty i skierowała się do pokoju gościnnego. Na beżowej kanapie siedziały Yvonne i Karolina - współlokatorka sióstr, studentka prawa. Na drewnianym stoliku do kawy znajdował się laptop wyświetlający - wnioskując po zasłyszanych urywkach - niemiecki serial, tudzież program, w orginale. Dziewczyny uwielbiały język niemiecki i wszystko, co jest związane z krajami niemieckojęzycznymi, pod tym względem rozumiały się doskonale. Hann wprawdzie nie podzielała tej pasji, jednak cieszyła się, że jej przyjaciółka z Polski i siostra mają ze sobą dobry kontakt.
 - Znowu germanizujecie mi mieszkanie? - zapytała rzucając torbę na kanapę i siadając obok siostry
 - Ciii, teraz wyrok - odpowiedziała Karolina wpatrując się uważnie w ekran. No tak, od kilku tygodni męczyły całą serię "Richter Alexander Hold" - niemieckiego odpowiednika "Sędzi Anny Marii Wesołowskiej". Nie potrafiła pojąć, co dziewczyny w tym widzą
 - Przesadzili, ja bym mu dała zawiasy - skwitowała Iwona nie kryjąc zdziwienia
 - Dokładnie. Jednorazowy wybryk, młody koleś, cieszący się dobrą opinią a konsekwencje tego zachowania nie były rażąco negatywne. No ale najbardziej namieszała mu mamusia faworyzująca młodszego synalka. Tak zjechać własne dziecko w sądzie… - westchnęła blondynka - tak czy siak, wyrok za ostry
 - Cóż, to sąd w kraju, gdzie obcięcie komuś włosów podczas snu jest traktowane jako ekehem… uszkodzenie ciała - dodała Iw
 - Siostro, ty się chyba minęłaś z powołaniem, bo Karo to rozumiem, ale ty? - Hann roześmiała się
 - Spadaj - Iwona rzuciła w siostrę serwetką - lepiej opowiadaj jak było w pracy - wyszczerzyła się
 - No wyobraźcie sobie laski, że Zayn wziął ode mnie wizytówkę i chcą się spotkać w weekend, wszystkie jesteśmy brane pod uwagę - zakomunikowała
 - Zayn z One Direction zaproponował ci spotkanie? - Karolina nie kryła oszołomienia. Była fanką zespołu i ta wiadomość była dla niej co najmniej niewiarygodna
 - Dokładnie tak
 - To co laski, idziemy? - zapytała Yvonne

________________________

No to debiut na polu opowiadań o One Direction mam już za sobą, mam nadzieję, że zarówno ten rozdział jak i kolejne, przypadną do gustu :)
Kilka spraw organizacyjnych:
1. To opowiadanie to 100% fikcji literackiej - niby jest to sprawą oczywistą, ale kiedyś na blogach z opowiadaniami zdarzało mi się czytać komentarze w stylu: "ej no weź, przecież ty nie znasz chłopaków z zespołu, ale bujdy";
2. W opowiadaniu można/będzie można znaleźć przekleństwa, sceny erotyczne itd., dlatego osoby poniżej 18 roku życia wchodzą na własną odpowiedzialność - jak ogarnę interfejs blogspota to umieszczę stosowne ostrzeżenie w widocznym miejscu;
3. Wena na opowiadanie i poprawka z matematyki zbiegły mi się w czasie - póki co, jestem o 3, no można powiedzieć 4 rozdziały do przodu, nie wiem jednak, jak długo taki stan rzeczy się utrzyma, ale postaram się dodawać rozdziały możliwie regularnie.
4. Jeżeli też piszesz opowiadanie - jakiekolwiek - zostaw linka, chętnie przeczytam :)

2 komentarze:

  1. Iw wróciłaś do pisania! Jak ja się cieszę :D Nawet Merci tego nie wyrazi mimo, że wyraża więcej niż tysiąc słów. Podobają mi się postacie chłopców są mega realistyczne. A moja Hanusia <3 i jaki ładny ma tatuaż oj, oj, oj....tak to pisałam ja, Tanulek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zobaczyłam "Mała Mi" to od razu wiedziałam, że to ty, poza tym... pisałaś mi na fejsie :D

      Usuń