Rzuciła torbę na
tylne siedzenie i zamknęła drzwi do samochodu, po czym sama usadowiła się na
miejscu kierowcy. Wkładając kluczyki do stacyjki westchnęła ciężko. Przed
wyjazdem musiała jeszcze pędzić do kiosku po starter do telefonu, żeby można
było się z nią skontaktować. Nowy numer dostały tylko Yv i Karo, poda go
jeszcze rodzicom, jak już dojedzie. Miała szczęście, że posiadała swój
poprzedni telefon, którego mogła użyć, choć i tak nie podobał jej się fakt, że
torebkę wraz z kosmetykami, portfelem, kartą do bankomatu, dokumentami i
lepszym telefonem zostawiła w domu chłopaków. Yvonne obiecała jej, że poprosi
Nialla o przywiezienie torebki, a potem dostarczy potrzebne rzeczy. Ponadto,
wypłaciła Hann gotówkę ze wspólnego konta, by mogła zatankować i miała jakiekolwiek
pieniądze na bieżące wydatki.
- Czasem mnie wkurza, ale jak przychodzi co do
czego, mogę na nią liczyć - uśmiechnęła się do siebie - Jak to możliwe, że
wyszłyśmy z tej samej macicy i to w tak krótkim odstępie czasu?
Faktycznie.
Bliźniaczki były dwujajowe nie tylko w kwestii wyglądu. Przebywając z nimi
można by dojść do wniosku, że owszem, są to siostry, jednak o pewnej różnicy
wieku, a nie bliźniaczki. Oczywiście miały wspólne cechy: Obie były dumne,
zaczepne, głośne i otwarte w wygłaszaniu swoich poglądów, jednak pod względem
emocjonalnym bywały skryte, izolowały swoje uczucia nawet przed osobami, którym
mogły ufać. Zarówno Hann jak i Yvonne były uzdolnione plastycznie i posiadały
rozległą wyobraźnię, jednak ukierunkowywały to w różny sposób. Hann przejawiała
swój talent w makijażu, fryzurach i ubiorze, natomiast Yv przelewała go na
papier w postaci rysunków. Różniła je nieco muzyka, której słuchały, a także
poszczególne zainteresowania, na przykład Hanna uwielbiała piłkę nożną, która
drugiej z sióstr była obojętna. Z kolei Yv kochała język niemiecki, za którym
starsza bliźniaczka nie przepadała.
Odpaliła
samochód i ruszyła przed siebie. Czekała ją ponad godzina drogi do Bletchley,
około pięćdziesiąt mil od Londynu.
***
- Gdzie mieszkają wasi rodzice? - zapytał
Niall przypatrując się brunetce
- W Bletchley
- Wiem, gdzie to jest, tak z półtorej godziny
się jedzie?
- No mniej więcej
- To jeszcze trochę pojedzie, wyjechała jakieś
czterdzieści minut temu - spojrzał na zegarek przy telewizorze
- Och, moja ty zegarynko bystra irlandzka -
przysunęła się bliżej do chłopaka i wtopiła palce w jego gęste, miękkie blond
włosy
- O, fajnie, pomiziaj mnie tak - oparł głowę o
jej ramię, nastawiając się na dalsze pieszczoty
- Ta i gdzie jeszcze? - roześmiała się
- Jak pójdziemy do drugiego pokoju, to ci
pokażę - spojrzał na nią porozumiewawczo
- Żadnego seksu, niedługo obiad! - krzyknęła
Karo z kuchni, gdzie wraz z Liamem przygotowywali wspólny posiłek
- Ale jak się zmęczą podczas seksu, to będą
bardziej głodni i porządnie zjedzą - wtrącił się Liam, pokazując Niallowi za
plecami gest "ok"
- Właśnie nie wiem, czy mam gwarancję na
zmęczenie po seksie, nie wiem, jakie tempo narzucają Irlandczycy - Yv wydęła
usta w stronę Horana
- Ale słuchajcie, serio teraz - Karo
postanowiła im przerwać, najwyraźniej rozmowa o seksie sprawiała, że czuła się
nieco niekomfortowo - jak myślicie, jak to wszystko się skończy? No wiecie, to
z Hann, Lou, Hazzą i Zaynem? Bo moim zdaniem, trudno będzie z tego wybrnąć tak,
żeby było jak dawniej
- Nie mam pojęcia, ale powiem wam szczerze, że
Zayn mnie zaskoczył, a raczej rozczarował, poza tym… co im przyszło do głowy z
tą kretyńską zabawą? - Niall rozłożył ręce w geście zdziwienia
- No jak to co, walczyli o damę swego serca,
załatwili to jak prawdziwi mężczyźni, poprzez "kamień, nożyce,
papier" - zadrwił Liam
- Kochanie, proszę cię… - mruknęła Karo
- Wiem co mówię i nie rozumiem ich, z szacunku
do ciebie nie zrobiłbym czegoś takiego, bo jeżeli ci na kimś zależy to po
prostu poświęcasz mu czas, próbujesz się do niego zbliżyć i pokazujesz, jak
bardzo ten ktoś jest dla ciebie ważny - odparł - a że to była tylko
"zabawa", to zwykłe pieprzenie. Skoro od jakiegoś czasu Hann podoba
się Zaynowi i Harremu to już na wstępie to wszystko miało drugie dno, a ta cała
zabawa to był tylko trybik, który ruszył cały mechanizm szczeniackich
podchodów, tak się nie robi. Cała czwórka zabawiła się swoimi uczuciami i teraz
mają nauczkę, za swoją głupotę. Wiem, że to ostre słowa i chciałbym ich chociaż
trochę zrozumieć, ale nie potrafię
- Tylko, czemu Hann się zgodziła? - Karo
spojrzała na Yv - nie powiedziałabym, że to w jej stylu
- Ja też nie - przyznała - może serio
przedstawili jej to jako niezobowiązującą zabawę? Sama mówiła, że dopiero w
trakcie wyszły na jaw prawdziwe intencje chłopaków… No bo koniec końców nie
było nas tam, nie wiemy dokładnie wszystkiego
- Masz rację - przytaknął Liam - ale mam
nadzieję, że jakoś się to poukłada, bo polubiłem Hann i fajnie, gdy trzymamy
się wszyscy razem
- Dokładnie - dodał Niall
Karo wyraźnie
chciała jeszcze coś powiedzieć, jednak przerwało jej pukanie do drzwi. Yvonne
spojrzała porozumiewawczo na pozostałych i poszła otworzyć. Przekręciła klucz w
zamku, po czym otworzyła. Jej oczom ukazał się zmoknięty Zayn z czarną torbą
przewieszoną przez ramię. Zmierzyła go pytającym spojrzeniem, na co ten tylko
podrapał się po głowie
- Jest Hann? - dodał po chwili milczenia
- Widzę, że coś dla niej masz, ale jej nie ma,
przekażę jej torbę - odparła sucho, wyciągając rękę po zgubę
- Yv, pogadajmy, proszę… Weź fajki i chodźmy
się przejść… Mam wrażenie, że jak wejdę do środka, to wszyscy mnie zbesztają
- No ok., ale torbę tu zostaw, nie wyglądasz
na teletubisia - wskazała palcem miejsce na podłodze, tuż przy drzwiach. Zayn
posłusznie położył tam torebkę, a w międzyczasie Yv sięgnęła po kurtkę i
sprawdziła kieszenie. Papierosy i zapalniczka były na swoim miejscu, była więc
gotowa do wyjścia.
W milczeniu
zeszli po schodach i opuścili kamienicę. Ze względu na paskudną pogodę
postanowili iść do pobliskiego lokalu z fast foodem. Wykurzyli po drodze po
papierosie i po około dziesięciu minutach owianej ciszą podróży weszli do
ciepłego pomieszczenia. Usadowili się przy jednym ze stolików, jednak z dala od
okna, by uniknąć ciekawskim spojrzeń przechodniów. Mimo, że Yv traktowała Zayna
jak kumpla, zdawała sobie sprawę z tego, że jest on osobą popularną i trzeba
zachować pewne środki ostrożności.
- Zamawiasz coś? - zapytał
- Jak mają, to coś ciepłego do picia, jak nie,
to nic
- To ja tak samo - odparł, po czym wstał i
ruszył w stronę lady.
Po kilku
minutach przyniósł dwie kawy i położył je na stoliku. Ponownie usiadł na
krześle i począł wpatrywać się w brunetkę.
- Chyba chciałeś mi coś powiedzieć? A, tu masz
za moją kawę - zagaiła kładąc na stole kilka monet
- Yv, kupienie ci kawy nie okroi drastycznie
mojego budżetu - uśmiechnął się delikatnie
- To chociaż daj z tego napiwek tej kelnerce
dolewającej kawy, nie lubię, gdy się za mnie płaci
- No dobra - westchnął, zgarniając pieniądze
ze stołu
- Więc do rzeczy
- Nie wiem, co Hann wam powiedziała i czy w
ogóle mówiła cokolwiek…
- Mówiła, mimo że miała dochować tajemnicy,
ale chyba rozumiesz, że z czegoś takiego chciała się komuś wygadać… Poza tym,
tak na wstępie jeszcze… Stary, ubliżyłeś mojej siostrze i to dość konkretnie,
więc nie oczekuj ode mnie oklasków, chyba, że masz zajebiście dobre
wytłumaczenie
- Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o Niallu i
trochę o Hann wtedy na balkonie?
- Pamiętam
- Słuchaj, ona od początku mi się podobała,
już od pierwszego dnia. Nie mówiłem o tym chłopakom a już tym bardziej wtedy,
gdy Harry przyznał się, że też coś do niej czuje… Wszystko mi się w niej
podoba. To jak wygląda, jej żarty, jej nastawienie, jest świetną i uroczą
dziewczyną… Podczas pocałunku tamtego wieczoru czułem to coś między nami, to
jak na mnie patrzyła i to jak się zachowywała przy mnie… Więc wyobraź sobie
moje wkurwienie, gdy następnego dnia zobaczyłem ją półnagą w koszulce mojego
przyjaciela. Wiem, że mimo to nie powinienem odzywać się do niej w ten sposób,
to było chamskie, naprawdę, ale tak się we mnie zagotowało, że nie myślałem nad
tym co mówię. Najpierw przyszło mi do głowy, że nieźle się razem bawili,
podczas gdy ja całą noc wkurzałem się o to, że nie wygrałem dodatkowej rundy
tej pieprzonej gry, a dopiero potem, że Harry użyczając jej swojej koszulki,
zwyczajnie jej pomógł… Miałem w głowie tylko te czarne scenariusze, szczególnie
po tym, jak Hann pocałowała się z Harrym… Wpatrywała się w niego jak w obrazek,
nie mogłem na to patrzeć, chciałem być na jego miejscu! Zazdrość mnie zgubiła,
ale zależy mi na Hann, dlatego przyjechałem dzisiaj… Powiedz mi proszę, gdzie
ona jest, chcę ją zobaczyć, przeprosić, powiedzieć to, co powiedziałem teraz
tobie. Przecież gdyby nic dla mnie nie znaczyła, nie wkurzyłbym się widząc ją w
dwuznacznej sytuacji dotyczącej mojego kumpla…
- W tym ostatnim masz rację, ale nie powiem
ci, gdzie ona jest, Nie życzy sobie tego, a ja szanuję jej decyzję, w sumie
rozumiem ją. Tym co zrobiliście nieźle namieszaliście, Hann potrzebuje teraz
spokoju i zamierzam jej go zapewnić najlepiej jak umiem. Nawaliłam jako
siostra, bo nawet nie wiem, czy czuje coś do któregoś z was i nie umiem
stwierdzić, co ona teraz przeżywa, więc chcę chociaż pokazać jej, że wspieram
ją w jej decyzjach
- Przekażesz jej chociaż, że byłem i chciałem
się z nią zobaczyć? I że jeżeli zmieni zdanie, czekam na jakiś znak z jej
strony i rozmowę?
- Jeżeli trochę odetchnie, przekażę jej. Wkurzyłeś
mnie, ale gdzieś tam wierzę w to co powiedziałeś i w to, że jesteś tym kochanym
Zaynem, którego wcześniej poznałam. Nie wiem, co ci odbiło, powinnam ci w ogóle
dać po mordzie, ale nie lubię być na twitterze - spojrzała mu w oczy unosząc
brew
- No tak, nasza mała gwiazdka internetu -
roześmiał się na wspomnienie o incydencie z Yv w roli głównej
- Wracamy?
- Wracamy. Yv?
- Tak?
- Dzięki. Jesteś w porządku i zawsze będę to
powtarzał.
***
Zaparkowała
samochód pod domem rodziców. Zarówno ona, jak i jej siostra dawno tu nie były,
więc ogarnęło ją dziwne uczucie. Ujrzawszy w oknie krzątającą się w kuchni mamę
uśmiechnęła się, po czym zabrała torbę z samochodu i zdecydowanym krokiem
ruszyła do drzwi. Zapukała i odsunęła się nieco. Po chwili w progu ujrzała
mężczyznę średniego wzrostu o szpakowatych włosach, wciąż nieco opalonej,
pokrytej lekko siwiejącym już zarostem twarzy. Uśmiechał się szeroko na widok
niespodziewanego gościa.
- Małgosia, chodź no tu szybko! - zawołał po
polsku, a po chwili zza jego pleców wyłoniła się drobna brunetka o niebieskich
oczach - która to? Dawno nie widziałem, to przestałem rozróżniać - dodał
zaczepnie
- Ta, która wie, co to spalony, kochanie -
westchnęła kobieta - i nie chodzi o kotlety robione przez twoją drugą córkę -
roześmiała się
- Hania! Chodź no do środka, matka ci zrobi
herbatę - zarządził, po czym o jego żebro uderzył łokieć stojącej obok kobiety
- Kogoś mi przypominacie… To jednak prawda, że
wszystko zostaje w rodzinie - Hann uśmiechnęła się pod nosem i weszła do domu.
Niewiele się
zmieniło od jej ostatniej wizyty. Te same meble, ten sam wystrój. Widząc
znajome przedmioty poczuła się spokojniejsza i bezpieczna.
- Zostaw torbę w korytarzu, tata ją potem
zaniesie na górę do twojego dawnego pokoju
- Ja mam jeszcze swój pokój?! - Hann
rozdziawiła usta ze zdziwienia
- Jesteśmy z tych rodziców, którzy mają cichą
nadzieję, że mimo rozpoczęcia dorosłego życia, ich kochane dzieci kiedyś wrócą.
Po prostu zawsze jest tu dla was miejsce - odparła kobieta głaszcząc córkę po
ramieniu
- O właśnie, a gdzie ta druga gwiazda? -
mężczyzna roześmiał się - dalej tłajteruje z jakimś Niallem z Irlandii?
- Przyjadą tu niedługo, ale skąd ty o tym
wiesz?
- Wasz kuzyn mi doniósł. Nawet się diablica
nie pochwaliła…
- Piotr! - warknęła mama bliźniaczek
- No co? Wezmę ją i tego jej Irlandczyka w
obroty, to się nauczą mówić o wszystkim tatusiowi
- On nigdy nie skuma, że macie już swoje życie
- szepnęła Małgorzata w stronę córki
- Słyszałem!
***
Siedzieli z
Louisem na kanapie zajadając chipsy i oglądając telewizję, a przynajmniej
udając, że oglądają. Obaj wpatrywali się w bliżej nieokreślone punkty w
przestrzeni, wyraźnie o czymś rozmyślając.
- Byłeś dzisiaj u Hann - zaczął Harry,
sięgając po kolejną garść chipsów
- Byłem
- Mówiła coś?
- Ma wyrzuty
sumienia, że skłóciła przyjaciół. Współczuję jej, chodź w sumie całą czwórką
popełniliśmy poważny błąd
- Ja wprawdzie nie żałuję pocałunku, ale
okoliczności w jakich do niego doszło, były no… głupie. Powinienem to rozegrać
inaczej, ale stary, ja nie wiedziałem, że Zayn…
- Ja też nie i jestem w szoku. Nic nam nie
powiedział, nic!
- No właśnie! To wszystko jest dziwne i popieprzone.
Najgorsze jest to, że nie wiem, co robić. Zasugerowałem jej, co czuję, ale bez
żadnej, wyraźnej odpowiedzi z jej strony, zupełnie nic. Zachowywała się
nietypowo zarówno przy mnie, jak i przy Zaynie i serio nie wiem, co o tym
myśleć. Wydaje mi się, że powinna ochłonąć, potem z nią pogadam
- Tak chyba będzie najlepiej - przytaknął
Louis poklepując kumpla po ramieniu
________________________________________
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
1. Ten rozdział pojawił się szybko, ponieważ był napisany "do przodu", zaraz siadam do pisania czternastki.
2. Liczba wyświetleń sugeruje mi, że sporo osób czyta to opowiadanie, jednak nie decyduje się komentować - oczywiście nie zmuszam nikogo, ale to niezmiernie miłe, czytać KOMENTARZE od was :) Wasze opinie i sugestie pomagają mi się rozwijać, z resztą myślę, że każda pisząca osoba się ze mną zgodzi :)
3. Ostatnio aktualizowałam LINKI i chciałabym zaprosić was do odwiedzania blogów innych autorek, które właśnie tam polecam :) Sama te blogi czytam i chętnie na nie zaglądam, więc jeśli lubicie spędzać czas w ten sposób, możecie sprawić dziewczynom przyjemność czytając i komentując ;)
4. Przypominam jeszcze o tym, że można znaleźć mnie na TWITTERZE - chętnie pogadam, więc jeżeli tylko chcecie, zapraszam <3 http://twitter.com/Bulikowna
Jezu, przepraszam, ze komentuję dopiero teraz! Byłam przekonana, że już to zrobiłam, ale właśnie dodawałam Twojego bloga do linków i jakoś tak przez przypadek zerknęłam i bardzo dobrze! Co do rozdziału.. Jest bardzo fajnie napisany, strasznie zazdroszczę Ci, że miałaś go w zapasie, ja tak nie potrafię, eh ;< Po pierwsze: uwielbiam relację Yv- Niall! Świetnie ją sobie wymyśliłaś i już nie mogę doczekać się momentu, kiedy pojadą do rodziców bliźniaczek, czuję, że może to być przezabawna scena. ;d Karo i Liam? Po prostu przeuroczy są. Nic dodać, nic ująć. No a teraz dochodzę do momentu, kiedy muszę skomentować zachowanie reszty bohaterów.. Już mówiłam, że jestem za Malikiem i nie będę go tutaj hejtować, chcę go zrozumieć i biorę jego stronę. ;d
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam! <3
Jejciu bombowy blog! Nwm tylko czemu tak mało komentarzy pod tak zajefajnym postem?! To chore xdxd Bardzo mi się podoba! Jestem ciekawa co bd dalej :)
OdpowiedzUsuńWeny i do nn :)
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Kocham głównych bohaterów! Yv i Niall to najlepsza para ever! Tacy ludzcy, no! A relacje Hann i chłopcy jest niby poplątana, ale zarazem taka normalna, a nie jak z jakieś telenoweli. Masz talent i dobrze o tym wiesz. Ludzie komentować bo moja ulubiona autorka ma talent, a poza tym ja też dorzucam dwa gorsze do tego tworu xD
OdpowiedzUsuń