piątek, 20 września 2013

Rozdział IX

 - Yv? - po pomieszczeniu rozległ się głos Nialla.
Siedział na kanapie głaszcząc po głowie Yvonne, która leżała na plecach opierając głowę o jego udo. Byli sami, bowiem Karo i Liam byli w pokoju obok, a pozostali wymyślili, że pójdą wszyscy razem wyprowadzić psa. Dziewczyna spojrzała na blondyna wyczekująco.
 - Pójdziemy może kiedyś wreszcie na jakąś randkę? - zapytał
 - A to nie możemy całować się tutaj? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, na co Niall tylko się roześmiał
 - Wszędzie możemy, chodziło mi raczej o to, żebyśmy mieli więcej czasu tylko dla siebie
 - Ach, tak… A na przykład na takiej randce też będziesz dźgał mnie w bok, za każdym razem, jak się z tobą nie zgodzę?
 - Nie, ale dam ci buziaka za każdym razem jak się zgodzisz
 - A ja ci dam buziaka za każdym razem, jak powiesz coś równie fajnego! - podniosła się, po czym usiadła Irlandczykowi na kolanach i musnęła jego rozchylone z zaskoczenia wargi - ooooo nie, żadnej randki nie będzie!
 - Ale co, jak to? - Niall nagle jakby zgłupiał
 - Jadłeś czekoladę i mi nie dałeś! Twoje wargi smakują jak czekolada, myślałeś, że się nie domyślę?!
 - Ale…
 - Nie tłumacz się!
 - Ale ja mam jeszcze pół tabliczki w kieszeni bluzy… - dokończył mimo sprzeciwu brunetki, która słysząc te słowa spojrzała na niego czule
 - Pójdziemy na tyle randek ile będziesz chciał!
 - Haaa, mam sposób na ciebie, żarłoku! - zaczął się głośno śmiać w charakterystyczny dla siebie sposób, po czym przyciągnął ją do siebie i pocałował w policzek - uciekamy im z domu, zanim wrócą, urwiemy się gdzieś? - na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech
 - Wiejemy i to migiem! - odparła i złapawszy chłopaka za rękę pociągnęła go za sobą w stronę drzwi przy których ubrali tylko buty, zgarnęli z wieszaka wierzchnie okrycia, po czym wyszli.
***
  - Och, Joker, jaki ty jesteś dzielny kochanie! - wrzasnęła Hann
 - Co się stało, co się stało?! - podekscytowany Lou przerwał na chwilę rozmowę z Zaynem i podbiegł do dziewczyny
 - Kupkę zrobił! - odparła rozanielona Hanna
 - Grzeczny chłopiec, wujek da buziaka! - oznajmił słynny psi wujek, po czym wziął psiaka na ręce i musnął ustami czubek jego łebka
 - Ej to w końcu on ma tego psa, czy one? Czy mają go na pół z Louisem? - szepnął Harry w stronę Zayna
 - Mhm, jedni mają dupę z ogonem, drudzy pysk, puknij się, psa na pół z kimś… - odparł czarnowłosy nie odrywając wzroku od Hann i Louisa - Ej, nie masz takiej rozkminy, że byliby dobrymi rodzicami? Patrz, jacy są troskliwi i w ogóle…
 - Może… - odparł niepewnie, po czym przyjrzał się Zaynowi, stanął obok niego i dokładnie odwzorował jego ułożenie ciała i kierunek patrzenia. Pewnie uznał, że tak lepiej będzie widział rodzicielskie powołanie Hann i Lou
 - A wy co, bracia ksero? - dziewczyna spojrzała w ich stronę nieco przerażona
 - Haha, nie wiem, ale lokatemu coś dzisiaj wali - Zayn roześmiał się widząc, że Harry stoi w identycznej pozycji co on przed chwilą
 - Zbieramy się powoli do domu, nie dość że późno, to jeszcze Joker wygląda na zmęczonego, drzemał tylko w aucie jak jechałyśmy z Brentwood, starczy mu wrażeń na dzisiaj - oznajmiła biorąc szczeniaka na ręce, uważając przy tym, by nie opleść go smyczą
 - Dasz mi go ponieść? Obiecuję, że będę na niego uważał - poprosił Zayn, przy czym jego spojrzenie nie różniło się praktycznie niczym od tych, którymi spaniele potrafiły rozczulić każdego - Zawsze chciałem mieć psa
Hann poczęła spoglądać raz na Zayna, raz na Jokera i tak przez dłuższą chwilę.
 - No dobrze - ostrożnie ułożyła malca w ramionach kumpla. Psiak uniósł spojrzenie i skierował je na chłopaka, przy czym przechylił łepek w bok, jakby ze zdziwienia
 - Spokojnie mały, idziemy do domu - Zayn uśmiechnął się do futrzastego kolegi i podążył za pozostałymi w stronę kamienicy
***
Brunetka i blondyn stali oparci o ścianę budynku, co jakiś czas wychylając się, by zobaczyć, czy Hann, Zayn, Harry i Lou wciąż są w pobliżu. Gdy zauważyli, że cała czwórka zaczyna powoli zbliżać się w ich stronę, Irlandczyk zakomunikował:
 - No nie ma opcji, musimy iść drugą stroną, nałazimy się trochę, ale obędzie się bez zaczepek
 - Taaa, bez ich - w tym momencie skinęła głową w stronę przyjaciół - zaczepek, chcesz iść od strony centrum, dopadną cię fanki i znowu będę na twitterze - wykrzywiła usta w grymasie na samo wspomnienie o sieciowym incydencie z nią w roli głównej
 - Za dużo myślisz - odparł Niall z miną "tak, tak, pogadaj sobie…"
 - Ach tak? A to ja stałam przy ścianie dziesięć minut obmyślając, że jedyna droga ucieczki jest jedyną drogą ucieczki?
 - To jednak prawda, że kobieta, która nie potrafi mówić jest prawdziwym skarbem… - mruknął, łapiąc Yvonne za rękę i począł ciągnąć ją za sobą
- Szowinista!
 - Mhm
 - Ej no!
 - Głośniej krzycz, to na pewno nam pomoże
Brunetka wyrwała rękę z uścisku chłopaka i zaczęła popychać go w stronę wyjścia z bramy kamienicy. Gdy znaleźli się już na zewnątrz kontynuowała, przez co w efekcie końcowym znaleźli się w innej klatce schodowej. Gdy już stanęli w miejscu, Niall gwałtownie obrócił się, złapał Yvonne za ramiona i szybkim ruchem oparł ją o ścianę
 - Ja tu noszę spodnie - powiedział patrząc jej prosto w oczy
 - Wyglądają na niewygodne, a ja w swoich czuję się dobrze
 - Całkiem zgrabna próba, ale i tak ci nie wyszło - uniósł brew i uśmiechnął się delikatnie
 - Jasne, jasne, wisisz mi czekoladę - wymierzyła w niego ostre spojrzenie
Nie odrywając wzroku od Yv, sięgnął do kieszeni bluzy i wyciągnął srebrne zawiniątko. Gdy nieco je rozchylił, można było dojrzeć bąbelkową czekoladę. Ułamał kawałek i wsunął do ust. Zrobił to jednak tak, że połowa kostki wystawała. Resztę czekolady schował ponownie do kieszeni.
 - I so teras? - zapytał niewyraźnie, z wiadomego powodu
Dziewczyna zbliżyła swoją twarz do jego twarzy, jednak gdy już jej wargi zamierzały wykraść tak bardzo pożądany kawałek słodyczy, Irlandczyk wessał go całkowicie do ust. Yv zmarszczyła brwi i zacisnęła pięści.
 - Nie tym razem, kotku - wyszczerzył się, na co dziewczyna zaczęła się dziko śmiać - co jest?
 - Masz… zęby… ubrudzone… czekoladą!  - wydukała, próbując złapać oddech
 - Ha, ha, ha… Bardzo śmieszne…
 - No!
Niall odwrócił się, strzelając tak zwanego "focha". Yvonne podeszła do niego od tyłu i przytuliła się, opierając głowę o jego plecy.
 - Oj no, przepraszam… masz cudne ząbki nawet z czekoladą…
 - Mhm… - kontynuował, udając śmiertelnie obrażonego
 - Uśmiechniesz się do mnie? Ja tak lubię jak się uśmiechasz… Nialler… - stanęła na palcach i musnęła wargami jego kark, po czym chłopak odwrócił się i przytulił ją - Dawaj czekoladę - syknęła, na co obydwoje się roześmiali.
***
Leżeli na materacu wtuleni w siebie. Karolina opierała głowę na torsie Liama i gładziła ręką jego umięśniony brzuch. Chłopak z czułością spoglądał na nią i obejmował ramieniem. Co jakiś czas chwytał dłonią jej podbródek i unosił w górę, po czym nachylał się i czule ją całował.
Blondynka przyglądała się Liamowi przez dłuższą chwilę, po czym uniosła się lekko i pochyliła nad nim. Uśmiechnęła się i ugryzła jego dolną wargę, a następnie przesunęła po niej językiem. Chłopak wplótł palce w jej włosy i przyciągnął ją do siebie, pogłębiając pocałunek. Chwilę później obrócił ją gwałtownie sprawiając, że tym razem to on pochylał się nad nią. Zaczęła wodzić dłońmi po jego plecach, nie odrywając się od jego ust. Liam przeniósł pocałunki na szyję i dekolt dziewczyny, co wywołało u niej przyspieszenie oddechu. Poczuła nagle zimną dłoń przesuwającą się po jej gołym, rozgrzanym brzuchu, która zaczęła kierować się w stronę stanika. Westchnęła, sygnalizując przyjemność, jaką sprawia jej dotyk chłopaka, jednak gdy poczuła, że ręka Liama zaczęła wsuwać się pod jej biustonosz, zadrżała.
 - Liam… - szepnęła łamiącym się głosem
 - Nie podoba ci się? - zapytał zaskoczony
 - A więc o to ci chodziło?
 - Nie rozumiem…
 - Bajeczki o tym, że chcesz ze mną być, żeby mnie przelecieć?! - krzyknęła
 - Ale to nie tak, przepraszam… Teraz już wiem, że jeszcze nie chcesz, więc nie będę tak robił… Nie mów tak, zależy mi na tobie…
 - Jasne, wam wszystkim zależy, mówicie to, co chcemy usłyszeć żeby dostać to, czego wy od nas chcecie!
 - Karo, ja naprawdę…
 - Daj spokój - westchnęła, po czym wstała, poprawiła bluzkę i wyszła z pokoju.
Chłopak ruszył za nią. Gdy ją dogonił, stanął jej na drodze i przytulił mocno.
 - Karo, ja jestem tylko facetem, podobasz mi się, pociągasz mnie, więc mnie poniosło, ale skoro mówisz, że nie chcesz, to nie będę, po prostu nie wiedziałem, że tak zareagujesz, jakoś chyba muszę sprawdzić jak daleko mogę się posunąć… Nie chcę ci zrobić krzywdy, powiedziałaś "nie", więc poczekam, skarbie… Ostatnia rzecz jakiej chcę, to żebyś się gniewała na mnie… naprawdę tak chcemy zaczynać nasz związek? Proszę, nie bądź zła, naprawdę przepraszam, wynagrodzę ci to, obiecuję…
 - A jeśli ja jeszcze długo nie będę gotowa? - zapytała ze łzami w oczach - Znudzę ci się?
 - Nie… Naprawdę, uważasz mnie za takiego? Zapieprzam do ciebie zmęczony, po wywiadach, koncertach, jak się nie widzimy to tęsknię, staram się, żebyś czuła się przy mnie dobrze… A może ja za mało się staram? Nie czujesz tego, że mi zależy? Nie jestem idealny, ale takim dupkiem też nie jestem…
 - Masz rację, przesadziłam. Ale postaraj się mnie zrozumieć… Ja jestem zwykłą dziewczyną, a ty gwiazdą, możesz mieć naprawdę każdą dziewczynę i ja zdaję sobie z tego sprawę…
 - Karo, jakie ty pleciesz głupoty! Nie zakładaj z góry, że cię dla kogoś zostawię, podziel moje zaangażowanie i postarajmy się oboje, żeby nam wyszło! Co do seksu… powiesz mi sama, jak już będziesz gotowa? A ja obiecuję, że nie będę naciskał, dobrze? - schował kosmyk jej włosów za uchem i otarł łzę z policzka
 - Dobrze… Jesteś najlepszy! - przytuliła się do niego mocno
 - I nie gniewajmy się na siebie, o wszystkim można zawsze pogadać. Zależy mi na tobie, naprawdę
 - Mi na tobie też…
***
Weszli do mieszkania, które wydawało się puste. Słyszalne były jedynie głosy zza drzwi do drugiego pokoju, prawdopodobnie Karo i Liam wciąż tam siedzieli. Cała czwórka wymieniła porozumiewawcze spojrzenia, po czym Louis postanowił zabrać głos:
 - Mam pomysł…
 - Nie, nie będziemy jedli marchewek oglądając "Pamiętnik Bridget Jones" - westchnął Harry, teatralnie przewracając spojrzeniem
 - Nie no, może jedźmy do nas? Dzisiaj jest dzień zakochanych par, nie mam ochoty siedzieć i się temu przyglądać, zrobimy sobie singiel party! - Lou wydawał się wielce podekscytowany swoim pomysłem
 - Niegłupie - Zayn poparł kumpla - Hann, co ty na to?
 - No czemu nie, ale co z Jokerem? Ci siedzą w pokoju, tamci gdzieś poszli, biedny pewnie jedzenia i picia do rana nie dostanie…
 - To weź go - zaproponował Harry - wprawdzie nie ma u nas psiej karmy, ale przecież można mu coś ugotować do zjedzenia
 - No ale tak na noc, do was?
 - Nie, nie będziemy cię gwałcić… - mruknął Harry
 - A szkoda - westchnęła Hann
 - SERIO?! - chłopcy byli wyraźnie zaskoczeni
 - Nie! - wrzasnęła brunetka, śmiejąc się - to wezmę jakieś rzeczy do przebrania na rano i idziemy - zakomunikowała, po czym wzięła z suszarki z praniem kilka ciuchów, a następnie kosmetyki z łazienki i wrzuciła wszystko do torebki.
Wyszli z mieszkania zamykając drzwi za sobą, po czym udali się w stronę zaparkowanego nieopodal kamienicy samochodu. Wsiedli do środka, Louis usiadł za kierownicą, na co Hann głośno przełknęła ślinę. Szturchnęła lekko siedzącego obok Zayna i szepnęła mu do ucha:
 - My dojedziemy, jak on prowadzi? - mimo starań dziewczyny, jej słowa zostały wypowiedziane na tyle głośno, by usłyszeli je pozostali
 - Chyba prędzej, niż gdybyś ty siedziała na jego miejscu - odparł Harry szczerząc się - Yvonne wspominała mi to i owo
 - Milcz, mopie - syknęła, na co Zayn i Lou się roześmiali, a Harry nagle jakby spokorniał
Po około dwudziestu minutach drogi zatrzymali się przed okazałym domem - miejscem zamieszkania chłopaków z One Direction. Była to posiadłość w nowoczesnym stylu, co w pobliżu miast takich jak Londyn jest jeszcze akceptowane, natomiast w małych, angielskich miasteczkach taka forma by się nie sprawdziła. Anglicy mają fioła na punkcie domów o starym typie zabudowy, szczególnie w stylu wiktoriańskim. W innych częściach tego kraju, postawienie takiego budynku wymagałoby zgody kilku urzędów i okolicznych mieszkańców, na szczęście członków znanego zespołu to nie dotyczyło.
Wyszli z samochodu i skierowali w stronę drzwi wejściowych. Joker niepewnie podążał po obcym terytorium, pełnym zupełnie nowych zapachów, co niejednego psa wprowadza w srogą dekoncentrację. Hann wzięła pupila na ręce, gdyż ten dosłownie wlókł się za nimi. Drzwi były wielkie, białe, blokował je szyfrowy zamek przypominający domofon. Zayn otworzył drzwi i odsunął się, by pozostali mogli wejść. Dziewczyna wkroczyła do środka niepewnie, uważnie się rozglądając. Była w ogóle zdziwiona, gdyż chłopcy wspominali, że mieszkają w mieszkaniu. Być może był to skrót myślowy, ponieważ dom miał jedynie parter, co faktycznie przypominało - naprawdę duże - mieszkanie. Przed jej oczyma rozpościerał się duży salon w odcieniach bieli i szarości, styl typowo minimalistyczny. Postawiła Jokera na ziemi, po czym usadowiła się wygodnie na kanapie przed telewizorem.
 - Napijesz się czegoś? - zagaił Harry - woda, sok, cola? Albo coś ciepłego, kawa, herbata?
 - Herbata, zmarzłam trochę na spacerze z Jokerem. Macie może zieloną?
 - Muszę sprawdzić, Niall pije czarną, ale ostatnio kupował jeszcze jakieś, żeby popróbować, może będzie
 - To jak nie będzie, to nic nie szkodzi, może być inna, tylko z dwiema łyżeczkami cukru
 - Wedle życzenia - szatyn uśmiechnął się szeroko, po czym zniknął za drzwiami, gdzie zapewne znajdowała się kuchnia.
 - To co robimy? - Lou usiadł obok Hann na tyle blisko, że ich ramiona się stykały
 - Lubisz grać na konsoli? Bo jak nie lubisz typowych gier, to mamy jeszcze jakieś karaoke i sportowe - do rozmowy dołączył Zayn siadając na fotelu obok
 - Nie wiem czy lubię, nie grałam nigdy…
 - To cię nauczymy! - zaproponował Lou z entuzjazmem
***
 - Cała się trzęsiesz, wracamy do domu? - zapytał Niall przyglądając się drżącej Yvonne
 - Tak, marzy mi się ciepła herbata i wygodny dres - uśmiechnęła się
 - No to chodź - złapał ją za rękę i poprowadził w stronę drzwi wyjściowych z klatki schodowej
 - Niall…
 - Tak?
 - Łapiesz mnie za rękę? Wychodzimy na ulicę, ktoś nas może zobaczyć
 - Nie zamierzam ukrywać cię przed całym światem, nie wstydzę się ciebie - odparł, po czym musnął ustami jej czoło
Po chwili znaleźli się na zewnątrz, gdzie niemal wpadli na grupę nastoletnich dziewcząt.
 - O Boże, Niall z One Direction! - wrzasnęła jedna, na co pozostałe zamarły w bezruchu
 - Cześć - blondyn przywitał się grzecznie
 - O matko, nie wierzę! Jak będziemy opowiadały znajomym nikt nie uwierzy, o matko, uwielbiamy One Direction, jesteśmy wielkimi fankami! Jeny, możemy cię uściskać?! - po chwili odezwała się druga z nich, drobniutka ruda dziewczyna, po czym jej wzrok zatrzymał się na dziewczynie, którą Niall trzymał za rękę
 - Ach, nie przedstawiłem wam… To jest Yvonne, moja dziewczyna, wiecie jako pierwsze, także ten, nawet chłopaki jeszcze nie wiedzą - uśmiechnął się szeroko
 - Cześć! - zawołały w stronę Yv, na co ta trochę zmieszana odpowiedziała tym samym, jednak widząc uśmiechy na twarzach dziewcząt rozluźniła się nieco
 - Nie pogniewasz się, jeśli uściskamy się z Niallem? - zapytała jedna z nich, która zauważyła Irlandyczka jako pierwsza
 - Pewnie, że nie - brunetka uśmiechnęła się przyjaźnie - macie taką okazję, że szkoda jej zmarnować… Może zrobię wam zdjęcie?
 - Naprawdę? - odpowiedziały chórkiem
 - No jasne, pewnie chcecie wszystkie być na zdjęciu, chętnie pomogę
 - Jesteś super! - odparła ruda dziewczyna, po czym wyciągnęła z kieszeni kurtki telefon i podała go Yv. Cała czwórka dziewczyn otoczyła Nialla i zapozowała do zdjęcia, które brunetka po chwili wykonała
 - Proszę - oddała dziewczynie telefon
 - Długo jesteście razem? - zapytała kolejna fanka
 - Niedługo, ale myślę, że wszystko zmierza ku dobremu - odparł blondyn posyłając Yv szeroki uśmiech
 - Tak się cieszymy, życzymy wam szczęścia! Niall masz bardzo miłą dziewczynę, oby wam się powiodło!
 - Dzięki - odparli zgodnie Yv i Niall - musimy lecieć, ale mam nadzieję, że niedługo zobaczę was na koncercie i to w pierwszym rzędzie! - dodał blondyn
 - Pewnie!
 - No to przytulas i dobranoc? - Niall roześmiał się
Fanki ustawiły się w rządku, a chłopak uściskał kolejno każdą z nich. Dziewczyny chciały też przytulić Yvonne, na co ta przystała z entuzjazmem. Po chwili grupka rozeszła się, a Niall i Yv ruszyli w stronę wejścia do następnej kamienicy.
 - Ekehem… ręka! - warknęła w stronę chłopaka
 - Ach, no tak - uśmiechnął się, po czym chwycił jej dłoń
 - No, zachowuj się jak mój chłopak - odparła i pokazała mu język
 - Ty to jednak głupia jesteś - roześmiał się jednak przestał, gdy Yvonne wymierzyła uderzenie z łokcia w jego bok - Już tak nie dramatyzuj, przecież wiesz, że cię uwielbiam!

 - Wiem i wcale ci się nie dziwię - westchnęła, na co oboje zaczęli się głośno śmiać

______________________________________

Długo mnie nie było, ale postanowiłam zebrać się w sobie i napisać.


2 komentarze:

  1. Hej hej hej!
    Jestem i zostawiam po sobie mały ślad
    Bardzo fajnyyy blog! Nie rozumiem dlaczego nie ma tutaj komentarzy.
    Podoba mi się twój styl pisania :)
    Hahahaa 'zrobił kupkę' hahahahaha jak to przeczytałam to smialam się jak głupia xd
    Weny i czasu słońce :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeezu.Jesteś cudowna ! Kocham Cie normalnie,a Twoje opowiadanie mmm... Hah,to mnie rozwaliło "mopie" Hahah nie no leże.. To naprawdę niesamowite.Jesteś genialna..Błagam poinformuj mnie na tt jak dodasz następną część.Zakochałam się w tym opowiadaniu... <3

    OdpowiedzUsuń