- Yv? - po
pomieszczeniu rozległ się głos Nialla.
Siedział na kanapie głaszcząc po głowie Yvonne, która leżała
na plecach opierając głowę o jego udo. Byli sami, bowiem Karo i Liam byli w
pokoju obok, a pozostali wymyślili, że pójdą wszyscy razem wyprowadzić psa.
Dziewczyna spojrzała na blondyna wyczekująco.
- Pójdziemy może kiedyś
wreszcie na jakąś randkę? - zapytał
- A to nie możemy
całować się tutaj? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, na co Niall tylko się
roześmiał
- Wszędzie możemy,
chodziło mi raczej o to, żebyśmy mieli więcej czasu tylko dla siebie
- Ach, tak… A na
przykład na takiej randce też będziesz dźgał mnie w bok, za każdym razem, jak
się z tobą nie zgodzę?
- Nie, ale dam ci
buziaka za każdym razem jak się zgodzisz
- A ja ci dam buziaka
za każdym razem, jak powiesz coś równie fajnego! - podniosła się, po czym
usiadła Irlandczykowi na kolanach i musnęła jego rozchylone z zaskoczenia wargi
- ooooo nie, żadnej randki nie będzie!
- Ale co, jak to? -
Niall nagle jakby zgłupiał
- Jadłeś czekoladę i
mi nie dałeś! Twoje wargi smakują jak czekolada, myślałeś, że się nie domyślę?!
- Ale…
- Nie tłumacz się!
- Ale ja mam jeszcze
pół tabliczki w kieszeni bluzy… - dokończył mimo sprzeciwu brunetki, która
słysząc te słowa spojrzała na niego czule
- Pójdziemy na tyle
randek ile będziesz chciał!
- Haaa, mam sposób na
ciebie, żarłoku! - zaczął się głośno śmiać w charakterystyczny dla siebie
sposób, po czym przyciągnął ją do siebie i pocałował w policzek - uciekamy im z
domu, zanim wrócą, urwiemy się gdzieś? - na jego twarzy pojawił się łobuzerski
uśmiech
- Wiejemy i to
migiem! - odparła i złapawszy chłopaka za rękę pociągnęła go za sobą w stronę
drzwi przy których ubrali tylko buty, zgarnęli z wieszaka wierzchnie okrycia,
po czym wyszli.
***
- Och, Joker, jaki
ty jesteś dzielny kochanie! - wrzasnęła Hann
- Co się stało, co
się stało?! - podekscytowany Lou przerwał na chwilę rozmowę z Zaynem i podbiegł
do dziewczyny
- Kupkę zrobił! -
odparła rozanielona Hanna
- Grzeczny chłopiec,
wujek da buziaka! - oznajmił słynny psi wujek, po czym wziął psiaka na ręce i
musnął ustami czubek jego łebka
- Ej to w końcu on ma
tego psa, czy one? Czy mają go na pół z Louisem? - szepnął Harry w stronę Zayna
- Mhm, jedni mają
dupę z ogonem, drudzy pysk, puknij się, psa na pół z kimś… - odparł czarnowłosy
nie odrywając wzroku od Hann i Louisa - Ej, nie masz takiej rozkminy, że byliby
dobrymi rodzicami? Patrz, jacy są troskliwi i w ogóle…
- Może… - odparł
niepewnie, po czym przyjrzał się Zaynowi, stanął obok niego i dokładnie
odwzorował jego ułożenie ciała i kierunek patrzenia. Pewnie uznał, że tak
lepiej będzie widział rodzicielskie powołanie Hann i Lou
- A wy co, bracia
ksero? - dziewczyna spojrzała w ich stronę nieco przerażona
- Haha, nie wiem, ale
lokatemu coś dzisiaj wali - Zayn roześmiał się widząc, że Harry stoi w
identycznej pozycji co on przed chwilą
- Zbieramy się powoli
do domu, nie dość że późno, to jeszcze Joker wygląda na zmęczonego, drzemał
tylko w aucie jak jechałyśmy z Brentwood, starczy mu wrażeń na dzisiaj -
oznajmiła biorąc szczeniaka na ręce, uważając przy tym, by nie opleść go smyczą
- Dasz mi go ponieść?
Obiecuję, że będę na niego uważał - poprosił Zayn, przy czym jego spojrzenie
nie różniło się praktycznie niczym od tych, którymi spaniele potrafiły
rozczulić każdego - Zawsze chciałem mieć psa
Hann poczęła spoglądać raz na Zayna, raz na Jokera i tak
przez dłuższą chwilę.
- No dobrze -
ostrożnie ułożyła malca w ramionach kumpla. Psiak uniósł spojrzenie i skierował
je na chłopaka, przy czym przechylił łepek w bok, jakby ze zdziwienia
- Spokojnie mały,
idziemy do domu - Zayn uśmiechnął się do futrzastego kolegi i podążył za
pozostałymi w stronę kamienicy
***
Brunetka i blondyn stali oparci o ścianę budynku, co jakiś
czas wychylając się, by zobaczyć, czy Hann, Zayn, Harry i Lou wciąż są w
pobliżu. Gdy zauważyli, że cała czwórka zaczyna powoli zbliżać się w ich
stronę, Irlandczyk zakomunikował:
- No nie ma opcji,
musimy iść drugą stroną, nałazimy się trochę, ale obędzie się bez zaczepek
- Taaa, bez ich - w
tym momencie skinęła głową w stronę przyjaciół - zaczepek, chcesz iść od strony
centrum, dopadną cię fanki i znowu będę na twitterze - wykrzywiła usta w
grymasie na samo wspomnienie o sieciowym incydencie z nią w roli głównej
- Za dużo myślisz -
odparł Niall z miną "tak, tak, pogadaj sobie…"
- Ach tak? A to ja
stałam przy ścianie dziesięć minut obmyślając, że jedyna droga ucieczki jest
jedyną drogą ucieczki?
- To jednak prawda,
że kobieta, która nie potrafi mówić jest prawdziwym skarbem… - mruknął, łapiąc
Yvonne za rękę i począł ciągnąć ją za sobą
- Szowinista!
- Mhm
- Ej no!
- Głośniej krzycz, to
na pewno nam pomoże
Brunetka wyrwała rękę z uścisku chłopaka i zaczęła popychać
go w stronę wyjścia z bramy kamienicy. Gdy znaleźli się już na zewnątrz
kontynuowała, przez co w efekcie końcowym znaleźli się w innej klatce
schodowej. Gdy już stanęli w miejscu, Niall gwałtownie obrócił się, złapał
Yvonne za ramiona i szybkim ruchem oparł ją o ścianę
- Ja tu noszę spodnie
- powiedział patrząc jej prosto w oczy
- Wyglądają na
niewygodne, a ja w swoich czuję się dobrze
- Całkiem zgrabna
próba, ale i tak ci nie wyszło - uniósł brew i uśmiechnął się delikatnie
- Jasne, jasne,
wisisz mi czekoladę - wymierzyła w niego ostre spojrzenie
Nie odrywając wzroku od Yv, sięgnął do kieszeni bluzy i
wyciągnął srebrne zawiniątko. Gdy nieco je rozchylił, można było dojrzeć
bąbelkową czekoladę. Ułamał kawałek i wsunął do ust. Zrobił to jednak tak, że
połowa kostki wystawała. Resztę czekolady schował ponownie do kieszeni.
- I so teras? -
zapytał niewyraźnie, z wiadomego powodu
Dziewczyna zbliżyła swoją twarz do jego twarzy, jednak gdy
już jej wargi zamierzały wykraść tak bardzo pożądany kawałek słodyczy,
Irlandczyk wessał go całkowicie do ust. Yv zmarszczyła brwi i zacisnęła pięści.
- Nie tym razem,
kotku - wyszczerzył się, na co dziewczyna zaczęła się dziko śmiać - co jest?
- Masz… zęby… ubrudzone…
czekoladą! - wydukała, próbując złapać
oddech
- Ha, ha, ha… Bardzo
śmieszne…
- No!
Niall odwrócił się, strzelając tak zwanego
"focha". Yvonne podeszła do niego od tyłu i przytuliła się, opierając
głowę o jego plecy.
- Oj no, przepraszam…
masz cudne ząbki nawet z czekoladą…
- Mhm… - kontynuował,
udając śmiertelnie obrażonego
- Uśmiechniesz się do
mnie? Ja tak lubię jak się uśmiechasz… Nialler… - stanęła na palcach i musnęła
wargami jego kark, po czym chłopak odwrócił się i przytulił ją - Dawaj czekoladę
- syknęła, na co obydwoje się roześmiali.
***
Leżeli na materacu wtuleni w siebie. Karolina opierała głowę
na torsie Liama i gładziła ręką jego umięśniony brzuch. Chłopak z czułością
spoglądał na nią i obejmował ramieniem. Co jakiś czas chwytał dłonią jej
podbródek i unosił w górę, po czym nachylał się i czule ją całował.
Blondynka przyglądała się Liamowi przez dłuższą chwilę, po
czym uniosła się lekko i pochyliła nad nim. Uśmiechnęła się i ugryzła jego
dolną wargę, a następnie przesunęła po niej językiem. Chłopak wplótł palce w
jej włosy i przyciągnął ją do siebie, pogłębiając pocałunek. Chwilę później
obrócił ją gwałtownie sprawiając, że tym razem to on pochylał się nad nią.
Zaczęła wodzić dłońmi po jego plecach, nie odrywając się od jego ust. Liam
przeniósł pocałunki na szyję i dekolt dziewczyny, co wywołało u niej
przyspieszenie oddechu. Poczuła nagle zimną dłoń przesuwającą się po jej gołym,
rozgrzanym brzuchu, która zaczęła kierować się w stronę stanika. Westchnęła,
sygnalizując przyjemność, jaką sprawia jej dotyk chłopaka, jednak gdy poczuła,
że ręka Liama zaczęła wsuwać się pod jej biustonosz, zadrżała.
- Liam… - szepnęła
łamiącym się głosem
- Nie podoba ci się?
- zapytał zaskoczony
- A więc o to ci
chodziło?
- Nie rozumiem…
- Bajeczki o tym, że
chcesz ze mną być, żeby mnie przelecieć?! - krzyknęła
- Ale to nie tak,
przepraszam… Teraz już wiem, że jeszcze nie chcesz, więc nie będę tak robił…
Nie mów tak, zależy mi na tobie…
- Jasne, wam
wszystkim zależy, mówicie to, co chcemy usłyszeć żeby dostać to, czego wy od
nas chcecie!
- Karo, ja naprawdę…
- Daj spokój -
westchnęła, po czym wstała, poprawiła bluzkę i wyszła z pokoju.
Chłopak ruszył za nią. Gdy ją dogonił, stanął jej na drodze
i przytulił mocno.
- Karo, ja jestem
tylko facetem, podobasz mi się, pociągasz mnie, więc mnie poniosło, ale skoro
mówisz, że nie chcesz, to nie będę, po prostu nie wiedziałem, że tak
zareagujesz, jakoś chyba muszę sprawdzić jak daleko mogę się posunąć… Nie chcę
ci zrobić krzywdy, powiedziałaś "nie", więc poczekam, skarbie…
Ostatnia rzecz jakiej chcę, to żebyś się gniewała na mnie… naprawdę tak chcemy
zaczynać nasz związek? Proszę, nie bądź zła, naprawdę przepraszam, wynagrodzę
ci to, obiecuję…
- A jeśli ja jeszcze
długo nie będę gotowa? - zapytała ze łzami w oczach - Znudzę ci się?
- Nie… Naprawdę,
uważasz mnie za takiego? Zapieprzam do ciebie zmęczony, po wywiadach,
koncertach, jak się nie widzimy to tęsknię, staram się, żebyś czuła się przy
mnie dobrze… A może ja za mało się staram? Nie czujesz tego, że mi zależy? Nie
jestem idealny, ale takim dupkiem też nie jestem…
- Masz rację,
przesadziłam. Ale postaraj się mnie zrozumieć… Ja jestem zwykłą dziewczyną, a
ty gwiazdą, możesz mieć naprawdę każdą dziewczynę i ja zdaję sobie z tego
sprawę…
- Karo, jakie ty
pleciesz głupoty! Nie zakładaj z góry, że cię dla kogoś zostawię, podziel moje
zaangażowanie i postarajmy się oboje, żeby nam wyszło! Co do seksu… powiesz mi
sama, jak już będziesz gotowa? A ja obiecuję, że nie będę naciskał, dobrze? -
schował kosmyk jej włosów za uchem i otarł łzę z policzka
- Dobrze… Jesteś
najlepszy! - przytuliła się do niego mocno
- I nie gniewajmy się
na siebie, o wszystkim można zawsze pogadać. Zależy mi na tobie, naprawdę
- Mi na tobie też…
***
Weszli do mieszkania, które wydawało się puste. Słyszalne
były jedynie głosy zza drzwi do drugiego pokoju, prawdopodobnie Karo i Liam
wciąż tam siedzieli. Cała czwórka wymieniła porozumiewawcze spojrzenia, po czym
Louis postanowił zabrać głos:
- Mam pomysł…
- Nie, nie będziemy
jedli marchewek oglądając "Pamiętnik Bridget Jones" - westchnął
Harry, teatralnie przewracając spojrzeniem
- Nie no, może jedźmy
do nas? Dzisiaj jest dzień zakochanych par, nie mam ochoty siedzieć i się temu
przyglądać, zrobimy sobie singiel party! - Lou wydawał się wielce
podekscytowany swoim pomysłem
- Niegłupie - Zayn
poparł kumpla - Hann, co ty na to?
- No czemu nie, ale
co z Jokerem? Ci siedzą w pokoju, tamci gdzieś poszli, biedny pewnie jedzenia i
picia do rana nie dostanie…
- To weź go -
zaproponował Harry - wprawdzie nie ma u nas psiej karmy, ale przecież można mu
coś ugotować do zjedzenia
- No ale tak na noc,
do was?
- Nie, nie będziemy
cię gwałcić… - mruknął Harry
- A szkoda -
westchnęła Hann
- SERIO?! - chłopcy
byli wyraźnie zaskoczeni
- Nie! - wrzasnęła
brunetka, śmiejąc się - to wezmę jakieś rzeczy do przebrania na rano i idziemy
- zakomunikowała, po czym wzięła z suszarki z praniem kilka ciuchów, a
następnie kosmetyki z łazienki i wrzuciła wszystko do torebki.
Wyszli z mieszkania zamykając drzwi za sobą, po czym udali
się w stronę zaparkowanego nieopodal kamienicy samochodu. Wsiedli do środka,
Louis usiadł za kierownicą, na co Hann głośno przełknęła ślinę. Szturchnęła
lekko siedzącego obok Zayna i szepnęła mu do ucha:
- My dojedziemy, jak
on prowadzi? - mimo starań dziewczyny, jej słowa zostały wypowiedziane na tyle
głośno, by usłyszeli je pozostali
- Chyba prędzej, niż
gdybyś ty siedziała na jego miejscu - odparł Harry szczerząc się - Yvonne
wspominała mi to i owo
- Milcz, mopie - syknęła,
na co Zayn i Lou się roześmiali, a Harry nagle jakby spokorniał
Po około dwudziestu minutach drogi zatrzymali się przed
okazałym domem - miejscem zamieszkania chłopaków z One Direction. Była to
posiadłość w nowoczesnym stylu, co w pobliżu miast takich jak Londyn jest
jeszcze akceptowane, natomiast w małych, angielskich miasteczkach taka forma by
się nie sprawdziła. Anglicy mają fioła na punkcie domów o starym typie
zabudowy, szczególnie w stylu wiktoriańskim. W innych częściach tego kraju,
postawienie takiego budynku wymagałoby zgody kilku urzędów i okolicznych
mieszkańców, na szczęście członków znanego zespołu to nie dotyczyło.
Wyszli z samochodu i skierowali w stronę drzwi wejściowych.
Joker niepewnie podążał po obcym terytorium, pełnym zupełnie nowych zapachów,
co niejednego psa wprowadza w srogą dekoncentrację. Hann wzięła pupila na ręce,
gdyż ten dosłownie wlókł się za nimi. Drzwi były wielkie, białe, blokował je
szyfrowy zamek przypominający domofon. Zayn otworzył drzwi i odsunął się, by
pozostali mogli wejść. Dziewczyna wkroczyła do środka niepewnie, uważnie się
rozglądając. Była w ogóle zdziwiona, gdyż chłopcy wspominali, że mieszkają w
mieszkaniu. Być może był to skrót myślowy, ponieważ dom miał jedynie parter, co
faktycznie przypominało - naprawdę duże - mieszkanie. Przed jej oczyma
rozpościerał się duży salon w odcieniach bieli i szarości, styl typowo
minimalistyczny. Postawiła Jokera na ziemi, po czym usadowiła się wygodnie na
kanapie przed telewizorem.
- Napijesz się
czegoś? - zagaił Harry - woda, sok, cola? Albo coś ciepłego, kawa, herbata?
- Herbata, zmarzłam
trochę na spacerze z Jokerem. Macie może zieloną?
- Muszę sprawdzić,
Niall pije czarną, ale ostatnio kupował jeszcze jakieś, żeby popróbować, może
będzie
- To jak nie będzie,
to nic nie szkodzi, może być inna, tylko z dwiema łyżeczkami cukru
- Wedle życzenia -
szatyn uśmiechnął się szeroko, po czym zniknął za drzwiami, gdzie zapewne
znajdowała się kuchnia.
- To co robimy? - Lou
usiadł obok Hann na tyle blisko, że ich ramiona się stykały
- Lubisz grać na
konsoli? Bo jak nie lubisz typowych gier, to mamy jeszcze jakieś karaoke i
sportowe - do rozmowy dołączył Zayn siadając na fotelu obok
- Nie wiem czy lubię,
nie grałam nigdy…
- To cię nauczymy! -
zaproponował Lou z entuzjazmem
***
- Cała się trzęsiesz,
wracamy do domu? - zapytał Niall przyglądając się drżącej Yvonne
- Tak, marzy mi się
ciepła herbata i wygodny dres - uśmiechnęła się
- No to chodź -
złapał ją za rękę i poprowadził w stronę drzwi wyjściowych z klatki schodowej
- Niall…
- Tak?
- Łapiesz mnie za
rękę? Wychodzimy na ulicę, ktoś nas może zobaczyć
- Nie zamierzam
ukrywać cię przed całym światem, nie wstydzę się ciebie - odparł, po czym
musnął ustami jej czoło
Po chwili znaleźli się na zewnątrz, gdzie niemal wpadli na
grupę nastoletnich dziewcząt.
- O Boże, Niall z One
Direction! - wrzasnęła jedna, na co pozostałe zamarły w bezruchu
- Cześć - blondyn
przywitał się grzecznie
- O matko, nie
wierzę! Jak będziemy opowiadały znajomym nikt nie uwierzy, o matko, uwielbiamy
One Direction, jesteśmy wielkimi fankami! Jeny, możemy cię uściskać?! - po
chwili odezwała się druga z nich, drobniutka ruda dziewczyna, po czym jej wzrok
zatrzymał się na dziewczynie, którą Niall trzymał za rękę
- Ach, nie
przedstawiłem wam… To jest Yvonne, moja dziewczyna, wiecie jako pierwsze, także
ten, nawet chłopaki jeszcze nie wiedzą - uśmiechnął się szeroko
- Cześć! - zawołały w
stronę Yv, na co ta trochę zmieszana odpowiedziała tym samym, jednak widząc
uśmiechy na twarzach dziewcząt rozluźniła się nieco
- Nie pogniewasz się,
jeśli uściskamy się z Niallem? - zapytała jedna z nich, która zauważyła
Irlandyczka jako pierwsza
- Pewnie, że nie -
brunetka uśmiechnęła się przyjaźnie - macie taką okazję, że szkoda jej
zmarnować… Może zrobię wam zdjęcie?
- Naprawdę? -
odpowiedziały chórkiem
- No jasne, pewnie
chcecie wszystkie być na zdjęciu, chętnie pomogę
- Jesteś super! -
odparła ruda dziewczyna, po czym wyciągnęła z kieszeni kurtki telefon i podała
go Yv. Cała czwórka dziewczyn otoczyła Nialla i zapozowała do zdjęcia, które
brunetka po chwili wykonała
- Proszę - oddała
dziewczynie telefon
- Długo jesteście
razem? - zapytała kolejna fanka
- Niedługo, ale
myślę, że wszystko zmierza ku dobremu - odparł blondyn posyłając Yv szeroki
uśmiech
- Tak się cieszymy,
życzymy wam szczęścia! Niall masz bardzo miłą dziewczynę, oby wam się powiodło!
- Dzięki - odparli
zgodnie Yv i Niall - musimy lecieć, ale mam nadzieję, że niedługo zobaczę was
na koncercie i to w pierwszym rzędzie! - dodał blondyn
- Pewnie!
- No to przytulas i
dobranoc? - Niall roześmiał się
Fanki ustawiły się w rządku, a chłopak uściskał kolejno
każdą z nich. Dziewczyny chciały też przytulić Yvonne, na co ta przystała z
entuzjazmem. Po chwili grupka rozeszła się, a Niall i Yv ruszyli w stronę
wejścia do następnej kamienicy.
- Ekehem… ręka! -
warknęła w stronę chłopaka
- Ach, no tak -
uśmiechnął się, po czym chwycił jej dłoń
- No, zachowuj się
jak mój chłopak - odparła i pokazała mu język
- Ty to jednak głupia
jesteś - roześmiał się jednak przestał, gdy Yvonne wymierzyła uderzenie z
łokcia w jego bok - Już tak nie dramatyzuj, przecież wiesz, że cię uwielbiam!
- Wiem i wcale ci się
nie dziwię - westchnęła, na co oboje zaczęli się głośno śmiać
______________________________________
Długo mnie nie było, ale postanowiłam zebrać się w sobie i napisać.
Twitter: https://twitter.com/Bulikowna
Hej hej hej!
OdpowiedzUsuńJestem i zostawiam po sobie mały ślad
Bardzo fajnyyy blog! Nie rozumiem dlaczego nie ma tutaj komentarzy.
Podoba mi się twój styl pisania :)
Hahahaa 'zrobił kupkę' hahahahaha jak to przeczytałam to smialam się jak głupia xd
Weny i czasu słońce :))
Jeezu.Jesteś cudowna ! Kocham Cie normalnie,a Twoje opowiadanie mmm... Hah,to mnie rozwaliło "mopie" Hahah nie no leże.. To naprawdę niesamowite.Jesteś genialna..Błagam poinformuj mnie na tt jak dodasz następną część.Zakochałam się w tym opowiadaniu... <3
OdpowiedzUsuń