Siedziała na krześle opierając
ręce o blat. Wokół jej dłoni walały się zmięte ręczniki papierowe. Na czarnej
ścianie, w którą wlepiała wzrok wisiało pełno szkiców a także pokolorowanych
rysunków - projektów. Jej uwagę szczególnie zwrócił jeden, przedstawiający łapacz
snów. Wprawdzie sama by sobie takiego nie wytatuowała, jednak urzekała ją
precyzja, której wyraźnie nie zabrakło przy tworzeniu rysunku - pióra wyglądały
jak przeklejone do kartki, a nie narysowane, każdy detal był w stu procentach
dopracowany. To pewnie był projekt Jake`a, który właśnie wykonywał jej tatuaż -
wprawdzie ten projektowała jej siostra, jednak wszyscy znajomi tatuażysty
wiedzieli, że ma on niesamowity talent do realistycznych rysunków, stąd miała
podstawę do tego by sądzić, że piękny łapacz snów jest jego dziełem.
Zerknęła w stronę żółtego,
skórzanego fotela w kącie pomieszczenia, gdzie siedziała brunetka z laptopem na
kolanach. Miała na sobie długie, obcisłe, błękitne dżinsy z przetarciami,
sweterek z rękawem trzy czwarte w kolorze pudrowego różu odsłaniający ramię z
resztkami opalenizny i białe adidasy za kostkę. Wpatrywała się w monitor, co
rusz poprawiając okulary o prostokątnych, czarnych oprawkach.
- Iw, ty to normalnie ze skrajności w
skrajność - westchnęła dziewczyna - po
pierwsze, raz wyglądasz jak dziewczyna Harleyowca, raz jak słodka dziewczynka,
po drugie: tak to nic nie robisz w związku z pracą, a jak na drugi dzień masz
deadline, to przynosisz laptop nawet do studia tatuażu - spojrzała na siostrę z
politowaniem, a ta jedynie posłała jej znad okularów obojętne spojrzenie i
wróciła do pracy. Przez chwilę jak to nazywała Hann: "bawiła się w to
swoje projektowanie", po czym wybełkotała pod coś pod nosem o tym, że
wszystko pierdoli i idzie się zabić.
- Zrobiłam zajebisty header i przez pomyłkę
zapisałam go w złym formacie i zjebały mi się kolory i zrobiło się ziarno -
zaczęła jęczeć i zawodzić młodsza z sióstr - no i oczywiście nie zapisałam
sobie wersji w rozszerzeniu .psd, żeby pewne rzeczy móc cofnąć albo poprawić…
No co za głupia cipa ze mnie! - teatralnie zasłoniła twarz dłońmi - Wiem! -
wrzasnęła, jakby co najmniej odkryła, jak przyczepia się teflon do patelni,
skoro rzekomo nic się do niego nie przyczepia - JA JESTEM PRZEPRACOWANA! -
wrzasnęła jeszcze głośniej, na tyle, że Jake się przestraszył
- Tak siostro, masz rację - westchnęła Hann
wiedząc, że wytknięcie siostrze, że jeśli już, to jest niedopracowana spowoduje
lawinę jęków, wrzasków i obelg, których wolała uniknąć - ja od środy do końca
przyszłego tygodnia pracuję w teatrze. Praca w trybie wolnego strzelca to spoko
opcja… kilka dni bimbam, potem zapierdzielam. Tylko co my zrobimy, jak rodzice
przestaną przerzucać nam kasę na konto?
- To oczywiste, popełnimy samobójstwo -
odparła beznamiętnie Iwona, jakby jej propozycja była jedyną i zupełnie naturalną
- A tak serio? - zapytała Hann przyglądając
się pracy Jake`a zyskującej kształty i odpowiednią formę na jej nadgarstkach
- Poszukamy pracy w naszych wyuczonych
zawodach, tyle, że na stałe, a nie na zlecenia
Przez dłuższą chwilę w
pomieszczeniu panowała niezręczna cisza, którą chwilę później przerwał Jake:
- Yvonne, jak to jest być gwiazdą twittera i
portali plotkarskich? - zapytał z uśmiechem
- Całe szczęście, do gwiazdy mi daleko…
Gadałam wczoraj z Niallem przez telefon i oznajmił mi, że wszystko zdementuje w
najbliższym wywiadzie w radiu i ma nadzieję, że to pomoże, bo wkręcił sobie, że
to jego wina i mu strasznie głupio, przynajmniej tak twierdzi
- Kochany jest i nie zaprzeczaj! - Hann
skomentowała słowa siostry
- No jest… - westchnęła Yv, uśmiechając się
pod nosem
- Chyba coś z tego będzie - zaprorokował Jake,
będący dobrym znajomym sióstr
- A dajcie spokój, to kumpel, nie róbcie z
mojego życia fanfiction o One Direction - odparła uciekając spojrzeniem. Zawsze
to robiła, gdy dusiła w sobie coś, do czego nie chciała się przyznać
- Tak Yv, a na imprezie cały wieczór się
przytulaliście i gadaliście, aż dziwne, że nie zasnęliście przytuleni!
Przynajmniej tak Liam twierdzi, opowiadał Karo całą imprezę
- Pijana byłam, nie myślałam co robię
- Więc podświadomie robiłaś to, co chciałaś! -
przerwała jej siostra
- yszty, psycholożko od siedmiu boleści… -
warknęła Iw, na co Hann jedynie się roześmiała, gdyż wiedziała, że w pewnych
sprawach Iw zwyczajnie nie potrafi przyznać jej racji nawet, gdy oczywiste
jest, że ją ma.
***
Cały stół, łącznie z niemałym
kawałkiem podłogi wokół niego był zawalony książkami, kserówkami, notatkami i
wszelakiego rodzaju wydrukami. Jedynym wyjątkiem w tej kompozycji był czerwony
kubek z logiem marki znanej kawy, po brzegi wypełniony tą właśnie cieczą. W
całym pomieszczeniu unosił się aromat kofeinowego napoju, który w mieszkaniu
dziewczyn był wprost uwielbiany.
Karo, jak przystało na typową
studentkę, uczyła się do kolejnego z egzaminów. Poprzedni zdała na najwyższą
ocenę, mimo że cholernie się stresowała i liczyła się z najgorszym. Na naukę
wykorzystała czas, gdy współlokatorek nie było w domu - panowała wtedy cisza, a na stole w pokoju
gościnnym było więcej miejsca na wszelkiego rodzaju pomoce naukowe. Wyciągnęła
rękę po kubek z kawą, jednak gdy już miała go złapać usłyszała dzwonek
telefonu. Odgarnęła stertę kartek, pod którą znalazła swoją komórkę. Czym
prędzej odebrała połączenie:
- Tak, słucham?
- No dzień dobry, już się ponad tydzień nie
widzieliśmy - po drugiej stronie słuchawki usłyszała lekko zachrypnięty głos
- Uhu, słyszę, że daliście sporo koncertów -
roześmiała się
- Masz rację - w jego głosie słychać było
zadowolenie - Mieliśmy dzisiaj do was wpaść, ale pod domem stoi w cholerę fanek
i nie obyłoby się bez około godziny rozdawania autografów i różnych sytuacji…
Chyba, że do późnego wieczora się rozejdą, albo zostanie ich kilka, to
pojedziemy. Nie ukrywam, że wolałbym odwiedzić cię dzisiaj, do jutra mógłbym
ześwirować
- No w sumie, chciałabym z tobą pogadać - zamyśliła
się na chwilę - ale nie przestrasz się, to nic złego ani strasznego, chciałabym
cię po prostu o coś zapytać
- Cholera, każdy musi z kimś pogadać… Zayn z
Iw, Harry chce o czymś pogadać z Hann… Acha i Lou pyta czy macie marchewki, czy
ma przywieźć ze sobą, tylko nie wiem, czy on serio, czy znowu oglądali z Hazzą
głupie filmiki w necie i świrują
- Pewnie… i jedno i drugie - zaczęła się śmiać
- Liaaaaaam?
- Tak?
- Nie pogniewasz się? Bo chcę się jeszcze
trochę pouczyć, zanim Hann i Iw wrócą ze studia tatuażu i jak coś to
popisalibyśmy esy, co?
- Pewnie, spoko. To do dziś albo do jutra?
- Do dziś, albo do jutra
- Pa
- Pa
***
- Iiiiiiw, ty pipo, miałaś mnie trzymać za
rękę, co z tego, że mam na niej robiony tatuaż, potrzymaniem za cokolwiek nie
pogardzę! - wrzeszczała Hann
- Cały czas taka grzeczna byłaś i cichutka, a
teraz co?
- Nie można być wiecznie twardą suką, ten
tatuaż zaczyna się robić nieprzyjemny!
- Hann, możemy zrobić przerwę… - wtrącił Jake
- CZY JA CI PŁACĘ ZA ROZMOWĘ ZE MNĄ?! Wracaj
do pracy! - Wrzasnęła
- Jake… na forum przeczytałam, że ponoć przed
zrobieniem tatuażu pomaga wzięcie kilku tabletek przeciwbólowych i powiedziałam
o tym Hann, tylko… ja nie wiem ile ona wzięła i czy przypadkiem nie jest…
- Naćpana? - mężczyzna ledwo powstrzymywał
śmiech
- Sami jesteście naćpani! Ja jestem normalna i
trzeźwa, po mojemu!
- Dobrze kochanie, że dodałaś to ostatnie -
westchnęła Yv, po czym usadowiła się bliżej siostry i pogładziła ją po włosach
- Już dobrze, mój ty świrku muchomorku…
- Nie jestem czerwona i w kropki - mruknęła
Hann - jestem podgrzybkiem
- Dobrze, świrku podgrzybku. Jak będziesz
grzeczna, to kupimy ci kawę w starbucksie
- I lizaka?
- I lizaka.
- Poszłabym na grzyby… Lata nie byłyśmy.
Ostatnio chyba w Polsce jeszcze? - Brunetka rozmarzyła się, wspominając dawne
czasy
- Tak, nazbierałaś kosz trujących grzybów -
westchnęła Iw
- Zrobiłam to specjalnie - mruknęła druga z
bliźniaczek - żebyś miała się z czego śmiać po tym, jak w wielgachnym lesie
znalazłaś tylko jednego prawdziwka
- Przynajmniej mogłyśmy go potem zjeść.
- Gówno prawda, był robaczywy… myślisz, że nie
pamiętam?
- Milcz.
***
Dziewczyny siedziały na kanapie
w pokoju gościnnym. Karolina układała kartki, które wcześniej były
porozrzucane, Yv bawiła się telefonem, a Hann bezustannie podziwiała swój nowy
nabytek na nadgarstkach, co chwilę wzdychając mniej więcej w stylu: "Jej,
jaki piękny!" - w zasadzie nic innego ją nie zainteresowało
- To co, jedziemy jutro rano? - zapytała Yv
nie odrywając wzroku od wyświetlacza swojego smartfona
- Jeśli o mnie chodzi, możemy jechać - odparła
Karo
- No to pięknie! - Hann na chwilę oderwała się
od podziwiania tatuażu
- Ale jesteście pewne? - zapytała blondynka,
jednak nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi żadnej z dziewczyn, gdyż ich konwersację
przerwał dzwonek u drzwi.
Yvonne podniosła się z miejsca
i poszła otworzyć. Słysząc strzępki rozmów dochodzące z zewnątrz domyślała się,
kto przyszedł je odwiedzić. Otworzyła drzwi na oścież, a jej oczom ukazało się
pięciu roześmianych przedstawicieli płci męskiej. Zayn wyglądał, jakby właśnie
wstał z łóżka… a nie, po prostu zmienił fryzurę. Liam trzymał w dłoni
przezroczystą foliową reklamówkę, której zawartość stanowiła popularna gra
"twister", co nie umknęło uwadze brunetki
- Nas jest w sumie ośmioro… ty chcesz w to
grać? - zapytała, wskazując na reklamówkę
- Normalni ludzie mówią coś w stylu:
"cześć, miło was widzieć" - westchnął Louis teatralnie przewracając
spojrzeniem - jak zwykle muszę cię w czymś uświadamiać Frazovsky… swoją drogą
masz dziwne nazwisko
- Polskie, tyle, że eeee… zangielszczone -
wyjaśniła Yv - W każdym bądź razie cześć, miło was widzieć, wchodźcie -
uśmiechnęła się szeroko, gestem zapraszając gości do mieszkania.
Chłopcy zaczęli po kolei
wchodzić do środka. Jako ostatni wszedł Zayn, który zatrzymał się przy brunetce
i poczekał chwilę, aż pozostali zapuszczą się w głąb pomieszczenia. Gdy zaczęli
witać się z Hann i Karo, chłopak spojrzał znacząco na Yv zamykającą drzwi
- Idziemy na balkon zakurzyć? - zapytał
- A masz fajki? Bo ja dziś ostatnią z paczki
wykurzyłam, a nie byłam w sklepie
- Mam - odparł
- No to idziemy… - przerwała na chwilę, gdyż
jej uwagę przykuli Karo i Liam, którzy właśnie witali się cmoknięciem w usta.
Widząc to uśmiechnęła się, po czym razem z Zaynem skierowali się w stronę drzwi
balkonowych.
Harry przysiadł się do Hann, która
po przywitaniu się z resztą - przy czym pominęła szatyna - wróciła do przyglądania
się swojemu tatuażowi. Harry usiadł na tyle blisko, że brunetka poczuła
bliskość jego ciała i intensywny zapach męskich kosmetyków. Uniosła spojrzenie
przepełnione ciekawością, bowiem jej rozmowy z Harrym należały raczej do
rzadkości
- Niezły tatuaż. Nie pora posmarować go
kremem? - zapytał szczerząc się i ukazując przy tym równiuteńki rząd białych
zębów
- Hmmm… masz rację - uśmiechnęła się, po czym
sięgnęła po niewielki pojemnik stojący na stoliku naprzeciwko - proszę - podała
chłopakowi opakowanie
- Sama nie umiesz? - zaczął się śmiać
- Umiem, ale mam przeczucie, że ty umiesz
lepiej - spojrzała na niego zalotnie. Czyżby ten jego zapach tak na nią
działał? To, jak facet pachnie, miało dla niej duże znaczenie i potrafiło
nieźle na nią oddziaływać
- Miło połechtałaś moją próżność, więc chętnie
się tym zajmę - odparł, po czym ujął jej rękę w swoje dłonie i położył ją sobie
na kolanie. Delikatnym ruchem zdjął opatrunek, następnie otworzył pojemnik z
kremem, nabrał odrobinę i opuszkami palców zaczął masować nadgarstek
dziewczyny. Było to przyjemne uczucie, robił to tak… zmysłowo?
- No, no… masz u mnie plusa - westchnęła
- Łał… mam sobie gdzieś notować te plusy? Czy
będzie ich tak dużo, że to w sumie bez sensu?
- Kup sobie notesik, ale od drugiej strony
zostaw sobie miejsce na minusy, zaraz jednego załapiesz, jak nie zaczniesz
znowu smarować, bo nie wiem czy wiesz, ale przestałeś - odparła zaczepnie
- Dobrze, dobrze, już się robi - roześmiał
się, po czym zaczął kontynuować zabieg
***
Na zewnątrz było już ciemno i
chłodno. Przyjemny, lekki wiaterek głaskał twarze Yvonne i Zayna, którzy
siedzieli na balkonie. Brunet sięgnął do kieszeni i wyciągnął paczkę
mentolowych papierosów. Otworzył ją i skierował w stronę brunetki. Dziewczyna
"poczęstowała się" jednym, chłopak uczynił to samo. Odłożył paczkę na
niewielki stolik, który dzielił ich od siebie, po czym sięgnął do drugiej
kieszeni po zapalniczkę. Podał ją Yv, która po chwili odpaliła papierosa, mocno
się zaciągnęła i oddała zapalniczkę wydychając z ust gęsty dym. Zayn powtórzył
to, co chwilę wcześniej uczyniła jego towarzyszka i oboje na chwilę zamilknęli.
Brunetka postanowiła przerwać milczenie
- Nie bez powodu tu siedzimy, prawda? Nie
chodzi tylko o wspólne zakurzenie, mam rację? - zapytała obracając w palcach
papierosa
- Masz rację, chciałem pogadać
- A więc zamieniam się w słuch
- Chodzi o Nialla. Wiesz, że on cię lubi?
- Tak właśnie myślałam, ja też go lubię, ale
chyba nie o to ci dokładnie chodzi?
- No chodzi mi o to, że on cię bardzo lubi…
mówiąc wprost podobasz mu się. Nie wiem co się stało, na tej waszej randce,
Niall mówił tylko, że czuje, że spieprzył sprawę i jakby nie patrzeć widać po
nim, że się tym przejął i niby normalnie gadacie, ale jednak jest trochę
niezręcznie… Chciałem po prostu znać twoje zdanie na ten temat
- Cóż - westchnęła, po raz kolejny wydychając
dym - to fajny facet i nie mówię tu o nim jak o kumplu, tylko jak o facecie. To
co miało miejsce na naszym spotkaniu faktycznie wprowadziło trochę
niezręczności, ale moje obecne zachowanie nie wynika z tego, że jakoś tam mi co
do niego… jakby to nazwać… przeszło. Ja po prostu w tych sprawach jestem dość
powolna i to może sprawiać wrażenie, że nie jestem zainteresowana. Niall jest mega,
świetnie mi się z nim gada, lubię jego towarzystwo i ciągle sprawdzam, czy nie
mam od niego nowych sms-ów, przyłapałam się na tym ostatnio - uśmiechnęła się -
powiedz szczerze… prosił cię o przeprowadzenie tej rozmowy?
- Nie. Ja mu to zaproponowałem, a on mimo, że
miał wątpliwości czy to właściwie, zgodził się
- No, rozumiem… ale chyba nie chodzi tylko o
to? Nie żebym nie wierzyła w twoją troskę o kumpla, ale mam przeczucie, że
chcesz pogadać o czymś jeszcze
- Twoja kobieca intuicja działa bez zarzutów -
uśmiechnął się szeroko - zapytam wprost: Hann ma kogoś? Kręci z kimś? Podoba
jej się ktoś?
- Cóż, Hann jest bardzo skryta w tych
sprawach, nawet gdy rozmawia o tym ze mną. Czasem nie przyznaje się do
niektórych rzeczy sama przed sobą, a co dopiero przed kimś… więc nie jestem w
stanie ci szczerze odpowiedzieć, bo nie chciałabym cię okłamać, nie chcę robić
zamieszania na podstawie swoich domysłów albo odpowiedzi udzielonej ci na
odczepnego
- Rozumiem. Wiesz Yv, jesteś naprawdę w
porządku. Od początku cię polubiłem i cieszę się, że Niall upatrzył sobie
właśnie ciebie. Uważam, że oboje zasługujecie na to, by związać się z kimś
naprawdę zajebistym. Także ten… jestem eeee… Niyv shipper - roześmiał się
- Nie zapeszajmy - delikatnie się uśmiechnęła
- zostawiłbyś mi jedną fajkę? - zapytała widząc, że Zayn skończył palić i
zbiera się do wyjścia
- Spoko. W sumie, zostawię tu paczkę i
zapalniczkę, pewnie nieraz jeszcze zachce się kurzyć - mrugnął porozumiewawczo
- oczywiście dołączysz potem do reszty?
- Pewnie - odparła sięgając po paczkę
***
- Ooooo, moje kochanie przyszło! - wrzasnął
Lou na widok Zayna wchodzącego do pokoju gościnnego przez drzwi balkonowe -
stęskniłem się za tobą!
- Och, ja za tobą też! - Zayn podbiegł do
kumpla i uściskał go
- Ej, a ja?! - Harry najwyraźniej poczuł się
pominięty
- Ty smaruj - skarciła go Hann nadstawiając
drugi nadgarstek, po czym chłopak posłusznie zabrał się do pracy
- Gdzie Yv? - zapytał Niall
- Kurzy jeszcze, na balkonie siedzi - odparł
Zayn wskazując na oszklone drzwi, na co blondyn podniósł się z miejsca i
skierował w ich stronę.
Karo i Liam siedzieli
przytuleni na kanapie. Szatyn obejmował ją ramieniem i opuszkami palców gładził
jej ramię, odsłonięte przez bluzkę na cienkich ramiączkach. Przysłuchiwał się
jej rozmowie z Louisem i co jakiś czas składał pocałunek na czole blondynki, po
czym szeroko się uśmiechał, gdy dziewczyna w odpowiedzi na ten gest posyłała mu
pełne rozanielenia spojrzenie.
Zayn usiadł obok Lou i
przyłączył się do jego rozmowy z Karo. W czasie pobytu bruneta na balkonie, na
stole pojawiły się dwulitrowa cola, szklanki i miska po brzegi wypełniona
chipsami, do której o dziwo nikt nie sięgał, być może dlatego, że naczelny
żarłok zespołu zniknął za drzwiami balkonowymi.
***
Wszedł na balkon, gdzie od razu
zauważył palącą Yvonne. Sięgnął po krzesło stojące przy stoliku i postawił je
tuż obok dziewczyny, po czym wygodnie się na nim usadowił. Brunetka spojrzała
na niego z uśmiechem i wypuściła z ust papierosowy dym. Zrobiła to jednak tak,
by ominął twarz chłopaka.
- Długo palisz? - zapytał odwracając głowę,
gdyż mimo starań dziewczyny, dym znalazł się w pobliżu jego dróg oddechowych
- Jakieś parę lat, a co?
- A nie, tak pytam. Wiesz, zawsze myślałem o
tym, że chciałbym spróbować
- Ty teraz serio? - uśmiechnęła się -
odwracasz głowę od dymu i chcesz palić?
- No raz, zaciągnąć się -
Irlandczyk nie dawał za wygraną
- Zatem proszę - podała mu papierosa - ale jak
wciągniesz się w nałóg to będzie mi smutno, nie chciałabym cię w to pakować
- Spokojnie, nie musisz się martwić
Przytknął papierosa do ust.
Zaciągnął się, jednak próbując skierować dym głęboko do płuc zaczął się
krztusić. Yvonne czym prędzej wyrwała mu z ręki papierosa i zaczęła klepać
chłopaka po plecach. Po chwili przestał kasłać, jednak miał mocno załzawione
oczy.
- I ty to robisz hobbistycznie?! - wrzasnął
- Na to wygląda. Już ok.? - zapytała z troską,
przeczesując dłonią jego gęste blond włosy
- Tak - uśmiechnął się szeroko, co w
połączeniu z jego zaczerwienionymi i załzawionymi oczyma wyglądało dość…
nietypowo - albo wiesz co?
- No co?
- Jeszcze raz!
- No ok., ale…
- przymrużyła oczy - tym razem trochę inaczej, może tak będzie ci
łatwiej - zaśmiała się pod nosem
- Co masz na myśli? - spojrzał na nią pytająco
- Przysuń się jeszcze troszkę - poprosiła, po
czym Niall przysunął krzesło najbliżej jak to możliwe, ich twarze niemal się
stykały
- No to zaczynamy… - spojrzała mu głęboko w
oczy
Objęła wargami filtr papierosa i zaciągnęła
się, po czym zbliżyła się do rozchylonych warg chłopaka i powoli zaczęła
wydychać dym prosto w jego usta. Nie przywarła do nich całkowicie, by dym miał
ujście i Niall nie zaczął znowu się krztusić. Gdy pozbyła się już całej
zawartości swojej jamy ustnej, blondyn zaciągnął się przyjętym wcześniej dymem
i ich spojrzenia się spotkały. Wciąż pozostawali bardzo blisko siebie i
dziewczyna postanowiła to wykorzystać. Musnęła jego dolną wargę i zaczęła ją
delikatnie ssać. Chwilę później przygryzła ją, przy czym wyczuła, że chłopak
delikatnie się uśmiechnął. Wsunął język w jej usta i złapał ją za tył głowy
pogłębiając czuły pocałunek. Yvonne nieco zaskoczona obrotem wydarzeń -
oczywiście pozytywnie - zamknęła oczy i w pełni oddała się tej przyjemnej
pieszczocie.
Po dłuższej chwili lekko
odsunęli się od siebie. Blondyn spojrzał na nią i jeszcze raz delikatnie musnął
jej wargi
- Takie palenie to ja rozumiem - podsumował z
szerokim uśmiechem.
____________________________________
Rozdział długi, w wordzie wyszło mi 9 stron ;D
Przypominam o tym, że można mnie znaleźć na twitterze: