sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział VII

Siedziała na krześle opierając ręce o blat. Wokół jej dłoni walały się zmięte ręczniki papierowe. Na czarnej ścianie, w którą wlepiała wzrok wisiało pełno szkiców a także pokolorowanych rysunków - projektów. Jej uwagę szczególnie zwrócił jeden, przedstawiający łapacz snów. Wprawdzie sama by sobie takiego nie wytatuowała, jednak urzekała ją precyzja, której wyraźnie nie zabrakło przy tworzeniu rysunku - pióra wyglądały jak przeklejone do kartki, a nie narysowane, każdy detal był w stu procentach dopracowany. To pewnie był projekt Jake`a, który właśnie wykonywał jej tatuaż - wprawdzie ten projektowała jej siostra, jednak wszyscy znajomi tatuażysty wiedzieli, że ma on niesamowity talent do realistycznych rysunków, stąd miała podstawę do tego by sądzić, że piękny łapacz snów jest jego dziełem.
Zerknęła w stronę żółtego, skórzanego fotela w kącie pomieszczenia, gdzie siedziała brunetka z laptopem na kolanach. Miała na sobie długie, obcisłe, błękitne dżinsy z przetarciami, sweterek z rękawem trzy czwarte w kolorze pudrowego różu odsłaniający ramię z resztkami opalenizny i białe adidasy za kostkę. Wpatrywała się w monitor, co rusz poprawiając okulary o prostokątnych, czarnych oprawkach.
 - Iw, ty to normalnie ze skrajności w skrajność - westchnęła dziewczyna  - po pierwsze, raz wyglądasz jak dziewczyna Harleyowca, raz jak słodka dziewczynka, po drugie: tak to nic nie robisz w związku z pracą, a jak na drugi dzień masz deadline, to przynosisz laptop nawet do studia tatuażu - spojrzała na siostrę z politowaniem, a ta jedynie posłała jej znad okularów obojętne spojrzenie i wróciła do pracy. Przez chwilę jak to nazywała Hann: "bawiła się w to swoje projektowanie", po czym wybełkotała pod coś pod nosem o tym, że wszystko pierdoli i idzie się zabić.
 - Zrobiłam zajebisty header i przez pomyłkę zapisałam go w złym formacie i zjebały mi się kolory i zrobiło się ziarno - zaczęła jęczeć i zawodzić młodsza z sióstr - no i oczywiście nie zapisałam sobie wersji w rozszerzeniu .psd, żeby pewne rzeczy móc cofnąć albo poprawić… No co za głupia cipa ze mnie! - teatralnie zasłoniła twarz dłońmi - Wiem! - wrzasnęła, jakby co najmniej odkryła, jak przyczepia się teflon do patelni, skoro rzekomo nic się do niego nie przyczepia - JA JESTEM PRZEPRACOWANA! - wrzasnęła jeszcze głośniej, na tyle, że Jake się przestraszył
 - Tak siostro, masz rację - westchnęła Hann wiedząc, że wytknięcie siostrze, że jeśli już, to jest niedopracowana spowoduje lawinę jęków, wrzasków i obelg, których wolała uniknąć - ja od środy do końca przyszłego tygodnia pracuję w teatrze. Praca w trybie wolnego strzelca to spoko opcja… kilka dni bimbam, potem zapierdzielam. Tylko co my zrobimy, jak rodzice przestaną przerzucać nam kasę na konto?
 - To oczywiste, popełnimy samobójstwo - odparła beznamiętnie Iwona, jakby jej propozycja była jedyną i zupełnie naturalną
 - A tak serio? - zapytała Hann przyglądając się pracy Jake`a zyskującej kształty i odpowiednią formę na jej nadgarstkach
 - Poszukamy pracy w naszych wyuczonych zawodach, tyle, że na stałe, a nie na zlecenia
Przez dłuższą chwilę w pomieszczeniu panowała niezręczna cisza, którą chwilę później przerwał Jake:
 - Yvonne, jak to jest być gwiazdą twittera i portali plotkarskich? - zapytał z uśmiechem
 - Całe szczęście, do gwiazdy mi daleko… Gadałam wczoraj z Niallem przez telefon i oznajmił mi, że wszystko zdementuje w najbliższym wywiadzie w radiu i ma nadzieję, że to pomoże, bo wkręcił sobie, że to jego wina i mu strasznie głupio, przynajmniej tak twierdzi
 - Kochany jest i nie zaprzeczaj! - Hann skomentowała słowa siostry
 - No jest… - westchnęła Yv, uśmiechając się pod nosem
 - Chyba coś z tego będzie - zaprorokował Jake, będący dobrym znajomym sióstr
 - A dajcie spokój, to kumpel, nie róbcie z mojego życia fanfiction o One Direction - odparła uciekając spojrzeniem. Zawsze to robiła, gdy dusiła w sobie coś, do czego nie chciała się przyznać
 - Tak Yv, a na imprezie cały wieczór się przytulaliście i gadaliście, aż dziwne, że nie zasnęliście przytuleni! Przynajmniej tak Liam twierdzi, opowiadał Karo całą imprezę
 - Pijana byłam, nie myślałam co robię
 - Więc podświadomie robiłaś to, co chciałaś! - przerwała jej siostra
 - yszty, psycholożko od siedmiu boleści… - warknęła Iw, na co Hann jedynie się roześmiała, gdyż wiedziała, że w pewnych sprawach Iw zwyczajnie nie potrafi przyznać jej racji nawet, gdy oczywiste jest, że ją ma.
***
Cały stół, łącznie z niemałym kawałkiem podłogi wokół niego był zawalony książkami, kserówkami, notatkami i wszelakiego rodzaju wydrukami. Jedynym wyjątkiem w tej kompozycji był czerwony kubek z logiem marki znanej kawy, po brzegi wypełniony tą właśnie cieczą. W całym pomieszczeniu unosił się aromat kofeinowego napoju, który w mieszkaniu dziewczyn był wprost uwielbiany.
Karo, jak przystało na typową studentkę, uczyła się do kolejnego z egzaminów. Poprzedni zdała na najwyższą ocenę, mimo że cholernie się stresowała i liczyła się z najgorszym. Na naukę wykorzystała czas, gdy współlokatorek nie było w domu  - panowała wtedy cisza, a na stole w pokoju gościnnym było więcej miejsca na wszelkiego rodzaju pomoce naukowe. Wyciągnęła rękę po kubek z kawą, jednak gdy już miała go złapać usłyszała dzwonek telefonu. Odgarnęła stertę kartek, pod którą znalazła swoją komórkę. Czym prędzej odebrała połączenie:
 - Tak, słucham?
 - No dzień dobry, już się ponad tydzień nie widzieliśmy - po drugiej stronie słuchawki usłyszała lekko zachrypnięty głos
 - Uhu, słyszę, że daliście sporo koncertów - roześmiała się
 - Masz rację - w jego głosie słychać było zadowolenie - Mieliśmy dzisiaj do was wpaść, ale pod domem stoi w cholerę fanek i nie obyłoby się bez około godziny rozdawania autografów i różnych sytuacji… Chyba, że do późnego wieczora się rozejdą, albo zostanie ich kilka, to pojedziemy. Nie ukrywam, że wolałbym odwiedzić cię dzisiaj, do jutra mógłbym ześwirować
 - No w sumie, chciałabym z tobą pogadać - zamyśliła się na chwilę - ale nie przestrasz się, to nic złego ani strasznego, chciałabym cię po prostu o coś zapytać
 - Cholera, każdy musi z kimś pogadać… Zayn z Iw, Harry chce o czymś pogadać z Hann… Acha i Lou pyta czy macie marchewki, czy ma przywieźć ze sobą, tylko nie wiem, czy on serio, czy znowu oglądali z Hazzą głupie filmiki w necie i świrują
 - Pewnie… i jedno i drugie - zaczęła się śmiać - Liaaaaaam?
 - Tak?
 - Nie pogniewasz się? Bo chcę się jeszcze trochę pouczyć, zanim Hann i Iw wrócą ze studia tatuażu i jak coś to popisalibyśmy esy, co?
 - Pewnie, spoko. To do dziś albo do jutra?
 - Do dziś, albo do jutra
 - Pa
 - Pa
***

 - Iiiiiiw, ty pipo, miałaś mnie trzymać za rękę, co z tego, że mam na niej robiony tatuaż, potrzymaniem za cokolwiek nie pogardzę! - wrzeszczała Hann
 - Cały czas taka grzeczna byłaś i cichutka, a teraz co?
 - Nie można być wiecznie twardą suką, ten tatuaż zaczyna się robić nieprzyjemny!
 - Hann, możemy zrobić przerwę… - wtrącił Jake
 - CZY JA CI PŁACĘ ZA ROZMOWĘ ZE MNĄ?! Wracaj do pracy! - Wrzasnęła
 - Jake… na forum przeczytałam, że ponoć przed zrobieniem tatuażu pomaga wzięcie kilku tabletek przeciwbólowych i powiedziałam o tym Hann, tylko… ja nie wiem ile ona wzięła i czy przypadkiem nie jest…
 - Naćpana? - mężczyzna ledwo powstrzymywał śmiech
 - Sami jesteście naćpani! Ja jestem normalna i trzeźwa, po mojemu!
 - Dobrze kochanie, że dodałaś to ostatnie - westchnęła Yv, po czym usadowiła się bliżej siostry i pogładziła ją po włosach - Już dobrze, mój ty świrku muchomorku…
 - Nie jestem czerwona i w kropki - mruknęła Hann - jestem podgrzybkiem
 - Dobrze, świrku podgrzybku. Jak będziesz grzeczna, to kupimy ci kawę w starbucksie
 - I lizaka?
 - I lizaka.
 - Poszłabym na grzyby… Lata nie byłyśmy. Ostatnio chyba w Polsce jeszcze? - Brunetka rozmarzyła się, wspominając dawne czasy
 - Tak, nazbierałaś kosz trujących grzybów - westchnęła Iw
 - Zrobiłam to specjalnie - mruknęła druga z bliźniaczek - żebyś miała się z czego śmiać po tym, jak w wielgachnym lesie znalazłaś tylko jednego prawdziwka
 - Przynajmniej mogłyśmy go potem zjeść.
 - Gówno prawda, był robaczywy… myślisz, że nie pamiętam?
 - Milcz.
***
Dziewczyny siedziały na kanapie w pokoju gościnnym. Karolina układała kartki, które wcześniej były porozrzucane, Yv bawiła się telefonem, a Hann bezustannie podziwiała swój nowy nabytek na nadgarstkach, co chwilę wzdychając mniej więcej w stylu: "Jej, jaki piękny!" - w zasadzie nic innego ją nie zainteresowało
 - To co, jedziemy jutro rano? - zapytała Yv nie odrywając wzroku od wyświetlacza swojego smartfona
 - Jeśli o mnie chodzi, możemy jechać - odparła Karo
 - No to pięknie! - Hann na chwilę oderwała się od podziwiania tatuażu
 - Ale jesteście pewne? - zapytała blondynka, jednak nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi żadnej z dziewczyn, gdyż ich konwersację przerwał dzwonek u drzwi.
Yvonne podniosła się z miejsca i poszła otworzyć. Słysząc strzępki rozmów dochodzące z zewnątrz domyślała się, kto przyszedł je odwiedzić. Otworzyła drzwi na oścież, a jej oczom ukazało się pięciu roześmianych przedstawicieli płci męskiej. Zayn wyglądał, jakby właśnie wstał z łóżka… a nie, po prostu zmienił fryzurę. Liam trzymał w dłoni przezroczystą foliową reklamówkę, której zawartość stanowiła popularna gra "twister", co nie umknęło uwadze brunetki
 - Nas jest w sumie ośmioro… ty chcesz w to grać? - zapytała, wskazując na reklamówkę
 - Normalni ludzie mówią coś w stylu: "cześć, miło was widzieć" - westchnął Louis teatralnie przewracając spojrzeniem - jak zwykle muszę cię w czymś uświadamiać Frazovsky… swoją drogą masz dziwne nazwisko
 - Polskie, tyle, że eeee… zangielszczone - wyjaśniła Yv - W każdym bądź razie cześć, miło was widzieć, wchodźcie - uśmiechnęła się szeroko, gestem zapraszając gości do mieszkania.
Chłopcy zaczęli po kolei wchodzić do środka. Jako ostatni wszedł Zayn, który zatrzymał się przy brunetce i poczekał chwilę, aż pozostali zapuszczą się w głąb pomieszczenia. Gdy zaczęli witać się z Hann i Karo, chłopak spojrzał znacząco na Yv zamykającą drzwi
 - Idziemy na balkon zakurzyć? - zapytał
 - A masz fajki? Bo ja dziś ostatnią z paczki wykurzyłam, a nie byłam w sklepie
 - Mam - odparł
 - No to idziemy… - przerwała na chwilę, gdyż jej uwagę przykuli Karo i Liam, którzy właśnie witali się cmoknięciem w usta. Widząc to uśmiechnęła się, po czym razem z Zaynem skierowali się w stronę drzwi balkonowych.
Harry przysiadł się do Hann, która po przywitaniu się z resztą - przy czym pominęła szatyna - wróciła do przyglądania się swojemu tatuażowi. Harry usiadł na tyle blisko, że brunetka poczuła bliskość jego ciała i intensywny zapach męskich kosmetyków. Uniosła spojrzenie przepełnione ciekawością, bowiem jej rozmowy z Harrym należały raczej do rzadkości
 - Niezły tatuaż. Nie pora posmarować go kremem? - zapytał szczerząc się i ukazując przy tym równiuteńki rząd białych zębów
 - Hmmm… masz rację - uśmiechnęła się, po czym sięgnęła po niewielki pojemnik stojący na stoliku naprzeciwko - proszę - podała chłopakowi opakowanie
 - Sama nie umiesz? - zaczął się śmiać
 - Umiem, ale mam przeczucie, że ty umiesz lepiej - spojrzała na niego zalotnie. Czyżby ten jego zapach tak na nią działał? To, jak facet pachnie, miało dla niej duże znaczenie i potrafiło nieźle na nią oddziaływać
 - Miło połechtałaś moją próżność, więc chętnie się tym zajmę - odparł, po czym ujął jej rękę w swoje dłonie i położył ją sobie na kolanie. Delikatnym ruchem zdjął opatrunek, następnie otworzył pojemnik z kremem, nabrał odrobinę i opuszkami palców zaczął masować nadgarstek dziewczyny. Było to przyjemne uczucie, robił to tak… zmysłowo?
 - No, no… masz u mnie plusa - westchnęła
 - Łał… mam sobie gdzieś notować te plusy? Czy będzie ich tak dużo, że to w sumie bez sensu?
 - Kup sobie notesik, ale od drugiej strony zostaw sobie miejsce na minusy, zaraz jednego załapiesz, jak nie zaczniesz znowu smarować, bo nie wiem czy wiesz, ale przestałeś - odparła zaczepnie
 - Dobrze, dobrze, już się robi - roześmiał się, po czym zaczął kontynuować zabieg
***
Na zewnątrz było już ciemno i chłodno. Przyjemny, lekki wiaterek głaskał twarze Yvonne i Zayna, którzy siedzieli na balkonie. Brunet sięgnął do kieszeni i wyciągnął paczkę mentolowych papierosów. Otworzył ją i skierował w stronę brunetki. Dziewczyna "poczęstowała się" jednym, chłopak uczynił to samo. Odłożył paczkę na niewielki stolik, który dzielił ich od siebie, po czym sięgnął do drugiej kieszeni po zapalniczkę. Podał ją Yv, która po chwili odpaliła papierosa, mocno się zaciągnęła i oddała zapalniczkę wydychając z ust gęsty dym. Zayn powtórzył to, co chwilę wcześniej uczyniła jego towarzyszka i oboje na chwilę zamilknęli. Brunetka postanowiła przerwać milczenie
 - Nie bez powodu tu siedzimy, prawda? Nie chodzi tylko o wspólne zakurzenie, mam rację? - zapytała obracając w palcach papierosa
 - Masz rację, chciałem pogadać
 - A więc zamieniam się w słuch
 - Chodzi o Nialla. Wiesz, że on cię lubi?
 - Tak właśnie myślałam, ja też go lubię, ale chyba nie o to ci dokładnie chodzi?
 - No chodzi mi o to, że on cię bardzo lubi… mówiąc wprost podobasz mu się. Nie wiem co się stało, na tej waszej randce, Niall mówił tylko, że czuje, że spieprzył sprawę i jakby nie patrzeć widać po nim, że się tym przejął i niby normalnie gadacie, ale jednak jest trochę niezręcznie… Chciałem po prostu znać twoje zdanie na ten temat
 - Cóż - westchnęła, po raz kolejny wydychając dym - to fajny facet i nie mówię tu o nim jak o kumplu, tylko jak o facecie. To co miało miejsce na naszym spotkaniu faktycznie wprowadziło trochę niezręczności, ale moje obecne zachowanie nie wynika z tego, że jakoś tam mi co do niego… jakby to nazwać… przeszło. Ja po prostu w tych sprawach jestem dość powolna i to może sprawiać wrażenie, że nie jestem zainteresowana. Niall jest mega, świetnie mi się z nim gada, lubię jego towarzystwo i ciągle sprawdzam, czy nie mam od niego nowych sms-ów, przyłapałam się na tym ostatnio - uśmiechnęła się - powiedz szczerze… prosił cię o przeprowadzenie tej rozmowy?
 - Nie. Ja mu to zaproponowałem, a on mimo, że miał wątpliwości czy to właściwie, zgodził się
 - No, rozumiem… ale chyba nie chodzi tylko o to? Nie żebym nie wierzyła w twoją troskę o kumpla, ale mam przeczucie, że chcesz pogadać o czymś jeszcze
 - Twoja kobieca intuicja działa bez zarzutów - uśmiechnął się szeroko - zapytam wprost: Hann ma kogoś? Kręci z kimś? Podoba jej się ktoś?
 - Cóż, Hann jest bardzo skryta w tych sprawach, nawet gdy rozmawia o tym ze mną. Czasem nie przyznaje się do niektórych rzeczy sama przed sobą, a co dopiero przed kimś… więc nie jestem w stanie ci szczerze odpowiedzieć, bo nie chciałabym cię okłamać, nie chcę robić zamieszania na podstawie swoich domysłów albo odpowiedzi udzielonej ci na odczepnego
 - Rozumiem. Wiesz Yv, jesteś naprawdę w porządku. Od początku cię polubiłem i cieszę się, że Niall upatrzył sobie właśnie ciebie. Uważam, że oboje zasługujecie na to, by związać się z kimś naprawdę zajebistym. Także ten… jestem eeee… Niyv shipper - roześmiał się
 - Nie zapeszajmy - delikatnie się uśmiechnęła - zostawiłbyś mi jedną fajkę? - zapytała widząc, że Zayn skończył palić i zbiera się do wyjścia
 - Spoko. W sumie, zostawię tu paczkę i zapalniczkę, pewnie nieraz jeszcze zachce się kurzyć - mrugnął porozumiewawczo - oczywiście dołączysz potem do reszty?
 - Pewnie - odparła sięgając po paczkę
***
 - Ooooo, moje kochanie przyszło! - wrzasnął Lou na widok Zayna wchodzącego do pokoju gościnnego przez drzwi balkonowe - stęskniłem się za tobą!
 - Och, ja za tobą też! - Zayn podbiegł do kumpla i uściskał go
 - Ej, a ja?! - Harry najwyraźniej poczuł się pominięty
 - Ty smaruj - skarciła go Hann nadstawiając drugi nadgarstek, po czym chłopak posłusznie zabrał się do pracy
 - Gdzie Yv? - zapytał Niall
 - Kurzy jeszcze, na balkonie siedzi - odparł Zayn wskazując na oszklone drzwi, na co blondyn podniósł się z miejsca i skierował w ich stronę.
Karo i Liam siedzieli przytuleni na kanapie. Szatyn obejmował ją ramieniem i opuszkami palców gładził jej ramię, odsłonięte przez bluzkę na cienkich ramiączkach. Przysłuchiwał się jej rozmowie z Louisem i co jakiś czas składał pocałunek na czole blondynki, po czym szeroko się uśmiechał, gdy dziewczyna w odpowiedzi na ten gest posyłała mu pełne rozanielenia spojrzenie.
Zayn usiadł obok Lou i przyłączył się do jego rozmowy z Karo. W czasie pobytu bruneta na balkonie, na stole pojawiły się dwulitrowa cola, szklanki i miska po brzegi wypełniona chipsami, do której o dziwo nikt nie sięgał, być może dlatego, że naczelny żarłok zespołu zniknął za drzwiami balkonowymi.
***
Wszedł na balkon, gdzie od razu zauważył palącą Yvonne. Sięgnął po krzesło stojące przy stoliku i postawił je tuż obok dziewczyny, po czym wygodnie się na nim usadowił. Brunetka spojrzała na niego z uśmiechem i wypuściła z ust papierosowy dym. Zrobiła to jednak tak, by ominął twarz chłopaka.
 - Długo palisz? - zapytał odwracając głowę, gdyż mimo starań dziewczyny, dym znalazł się w pobliżu jego dróg oddechowych
 - Jakieś parę lat, a co?
 - A nie, tak pytam. Wiesz, zawsze myślałem o tym, że chciałbym spróbować
 - Ty teraz serio? - uśmiechnęła się - odwracasz głowę od dymu i chcesz palić?
- No raz, zaciągnąć się - Irlandczyk nie dawał za wygraną
 - Zatem proszę - podała mu papierosa - ale jak wciągniesz się w nałóg to będzie mi smutno, nie chciałabym cię w to pakować
 - Spokojnie, nie musisz się martwić
Przytknął papierosa do ust. Zaciągnął się, jednak próbując skierować dym głęboko do płuc zaczął się krztusić. Yvonne czym prędzej wyrwała mu z ręki papierosa i zaczęła klepać chłopaka po plecach. Po chwili przestał kasłać, jednak miał mocno załzawione oczy.
 - I ty to robisz hobbistycznie?! - wrzasnął
 - Na to wygląda. Już ok.? - zapytała z troską, przeczesując dłonią jego gęste blond włosy
 - Tak - uśmiechnął się szeroko, co w połączeniu z jego zaczerwienionymi i załzawionymi oczyma wyglądało dość… nietypowo - albo wiesz co?
 - No co?
 - Jeszcze raz!
 - No ok., ale…  - przymrużyła oczy - tym razem trochę inaczej, może tak będzie ci łatwiej - zaśmiała się pod nosem
 - Co masz na myśli? - spojrzał na nią pytająco
 - Przysuń się jeszcze troszkę - poprosiła, po czym Niall przysunął krzesło najbliżej jak to możliwe, ich twarze niemal się stykały
 - No to zaczynamy… - spojrzała mu głęboko w oczy
 Objęła wargami filtr papierosa i zaciągnęła się, po czym zbliżyła się do rozchylonych warg chłopaka i powoli zaczęła wydychać dym prosto w jego usta. Nie przywarła do nich całkowicie, by dym miał ujście i Niall nie zaczął znowu się krztusić. Gdy pozbyła się już całej zawartości swojej jamy ustnej, blondyn zaciągnął się przyjętym wcześniej dymem i ich spojrzenia się spotkały. Wciąż pozostawali bardzo blisko siebie i dziewczyna postanowiła to wykorzystać. Musnęła jego dolną wargę i zaczęła ją delikatnie ssać. Chwilę później przygryzła ją, przy czym wyczuła, że chłopak delikatnie się uśmiechnął. Wsunął język w jej usta i złapał ją za tył głowy pogłębiając czuły pocałunek. Yvonne nieco zaskoczona obrotem wydarzeń - oczywiście pozytywnie - zamknęła oczy i w pełni oddała się tej przyjemnej pieszczocie.
Po dłuższej chwili lekko odsunęli się od siebie. Blondyn spojrzał na nią i jeszcze raz delikatnie musnął jej wargi
 - Takie palenie to ja rozumiem - podsumował z szerokim uśmiechem.

____________________________________

Rozdział długi, w wordzie wyszło mi 9 stron ;D

Przypominam o tym, że można mnie znaleźć na twitterze:





czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział VI

Otworzyła oczy i rozejrzała się wokół. Otaczały ją opakowania po produktach spożywczych, sokach… i nie tylko. Po dywanie turlała się pusta, szklana butelka, której zawartość stanowił wcześniej wysokoprocentowy trunek.
Poruszyła dłonią i poczuła, że dotyka najprawdopodobniej jakiejś bluzy, gdyż zahaczyła palcem o coś, co mogło być kieszenią owej części garderoby. Uniosła obolałą głowę i spostrzegła, że na kimś leży. Gdy zauważyła, że ten ktoś zaczyna się budzić - zapewne wskutek tego, że się poruszyła - szybko zasłoniła twarz swoimi długimi, blond włosami. "Nosz kurwa, on się budzi, a ja na bank rozmazana!" - przeklęła w myślach.
 - Co robisz głuptasie? Wyglądasz jak Samara z "The Ring" - usłyszała znajomy męski głos
 - Obudziłeś się nie w porę - odparła - Ej! - wrzasnęła, gdy chłopak odgarnął jej włosy z twarzy
 - Kobiety zawsze tak przeżywają brak makijażu… - westchnął - bez powodu
 - Liam… Dlaczego ty właściwie śpisz na podłodze skoro byłeś trzeźwy, bo z wiadomych powodów nie piłeś?
 - Jak już zrobiłaś się śpiąca to podeszłaś do mnie, złapałaś mnie za rękę i powiedziałaś, że nie chcesz spać sama i że macie w domu dużo podłogi i zmieszczę się obok ciebie - wyjaśnił, wspominając wydarzenia zeszłej nocy z uśmiechem - no i jak już się rozłożyliśmy na tej podłodze to się wtuliłaś i zasnęliśmy
 - Przepraszam, że narobiłam ci kłopotu… - zarumieniła się - zamiast wyspać się w domu, leżałeś tu na podłodze…
 - W porządku - podniósł się lekko i musnął ustami jej policzek - w zamian chcę śniadanie - wyszczerzył się - poza tym… faktycznie macie dużo podłogi w domu, starczyło dla wszystkich - dodał wskazując na pozostałych.
Hann leżała między Louisem i Harrym, przytulając do piersi butelkę po wódce smakowej - najwyraźniej butelka turlająca się samotnie po podłodze nie była jedynym symbolem udanej imprezy. Niall drzemał wtulając się w poduszkę, którą wcześniej musiał zabrać z kanapy - była dodatkiem do mebli wypoczynkowych znajdujących się w pokoju gościnnym. Yvonne leżała obok Zayna, dzieliła ich jednak pewna odległość - nie taka znowu wielka, jednak nie wyglądało na to, by spali razem. Byli przykryci dużym kocem, który przez sen próbowali sobie wzajemnie wyrywać. Po chwili jednak Yv się obudziła i zauważywszy obok siebie bruneta, zaczęła go szturchać. Gdy tylko chłopak otworzył oczy, w niezwykle wysublimowany sposób nawiązała konwersację:
 - E, mistrzu, ponoć kurzysz?
 - Nooo… - wymamrotał przecierając powieki
 - To chodź na balkon na poranną fajkę - zarządziła z nieskrywanym entuzjazmem, bowiem na co dzień była jedyną palącą w domu, a tamtego dnia trafił jej się kompan do wspólnego palenia, co postanowiła wykorzystać. Nie chodziło o wysępienie papierosa od chłopaka, po prostu paląc samotnie na balkonie nie ma się do kogo odezwać, więc ewentualna odmiana bardzo ją ucieszyła.
Po chwili zastanowienia Zayn podniósł się z miejsca i wraz z Yvonne ruszył w stronę balkonu. Gdy już zniknęli za oszklonymi drzwiami, Liam spojrzał na Karolinę i zapytał:
 - Ona pali?
 - Pali, pali. Teraz i tak mniej niż kiedyś. Kiedyś paliła z nudów, teraz tylko jak bardzo jej się chce, albo… jak ma z kim
 - To nie tak źle. Idziemy do kuchni?
 - No, idziemy.
Udali się w kierunku kuchni, mijając część jadalnianą. Liam oparł się o blat, po czym podciągnął się na rękach i usiadł, ani przez moment nie odrywając wzroku od blondynki. Zdawała się być nieco skrępowana jego obecnością, mimo że przez cały wieczór nie opuszczali siebie nawet na chwilę - być może zachowywała się tak dlatego, że niewiele pamiętała? Zastanawiał się, czy powiedzieć jej o pocałunku, który połączył ich podczas jednej z rozmów, nie chciał jednak by pomyślała, że wykorzystał fakt iż była pod wpływem alkoholu, bo absolutnie nie miał nic takiego na myśli.
 - To co mi zrobisz na śniadanie? - zagaił przerywając niezręczną ciszę
 - Zobaczę co jest w lodówce to ci powiem - odparła z uśmiechem. Najwidoczniej to proste pytanie pozwoliło jej się rozluźnić - szynka, ser żółty… jajka, parówki… ale tego bez wiedzy wiedzy Yvonne lepiej nie dotykać… twarożek, szczypiorek, rzodkiewki, kiełbasa, mleko… typowego english breakfast u nas nie zaznasz, jemy raczej eeee… po polsku
 - rozumiem - roześmiał się - no to może zrobimy kanapki, od razu dla wszystkich?
 - dobry pomysł - odparła, po czym zaczęła wyciągać z lodówki potrzebne produkty.
***
 - uuuu… mieliśmy trójkącik! - oznajmił Louis po przebudzeniu, gdy ujrzał obok siebie Hann, a za nią Harrego
 - nie budź mnie kurna w środku nocy - mruknęła Hann odwracając się w stronę drugiego z chłopaków
 - jest… - zerknął na zegar wiszący na ścianie - siódma, więc jest rano
 - to powiedz Karo, że za dwie i pół godziny ma egzamin - odparła
 - już wstała, robią coś w kuchni z Liamem
 - dopóki nie uprawiają seksu na kuchennym blacie mogę w spokoju spać - mruknęła
 - jedyne co robią z użyciem kuchennego blatu to coś do jedzenia, z tego co widzę
 - która godzina? - wybełkotał Harry lekko się unosząc, celem rozejrzenia się dookoła
 - siódma - odpowiedzieli jednocześnie Hannah i Louis
 - acha - mruknął, po czym spojrzał przed siebie - o, Hann
 - no kurwa nie pośpię - warknęła dziewczyna podnosząc się do pozycji siedzącej - dlaczego mnie boli głowa, dlaczego spałam z wami a nie z dwójką przystojnych, hollywódzkich aktorów i dlaczego nie czeka na mnie taca ze śniadaniem i kawą?
 - mówisz, że spanie z One Direction to degradacja? - zaśmiał się Louis
 - no mniej więcej - odparła z szerokim uśmiechem - Harry… twoje loki są jakby… mniej kręcone po lewej stronie
 - spałem na niej, są raczej sprasowane - wyjaśnił dotykając lewej strony swojej fryzury, tak jakby chciał sprawdzić, czy Hann mówi prawdę
 - to gdzie moje śniadanie z kawą? - dopytywała dziewczyna
 - wiesz, gdybym spał z hollywódzką aktorką będącą w samej bieliźnie, to śniadanie by tu już czekało, ale niestety… ała! - wrzasnął, gdy Hann uderzyła go w ramię
 - no weź, lekko było… chyba, że odzywa się twoje kobiece alter-ego?
 - z pewnością - odparł przez zaciśnięte zęby
 - to idziemy na kawę? - zapytał Harry z uśmiechem
 - przecież nie jestem hollywódzką aktorką w samej bieliźnie
 - nie musisz być - mrugnął do niej, po czym podniósł się z miejsca - to idziemy?
Louis i Hann nie odpowiedzieli, tylko wstali i wspólnie udali się do kuchni.
***
Nastało południe. Mieszkanie było częściowo uprzątnięte, z wyjątkiem kuchni, gdzie na blacie wciąż leżały deski do krojenia, noże i talerz z niedojedzonymi kanapkami. Karolina była jeszcze na uczelni, chłopcy dawno wyszli, a siostry siedziały przy stole popijając herbatę.
 - No i wtedy Harry i Zayn stwierdzili, że będą walczyli o to, który odprowadzi cię do domu... co z tego, że przecież w nim wszyscy byliśmy, no ale z pijanymi facetami nie ma się co wykłócać…  No i ja im gadam: "słuchajcie, jak chcecie się pojedynkować, to jeden z was musi najpierw rzucić w drugiego skórzaną rękawicą, tak jak średniowieczni rycerze, wyzywający się na pojedynek na przykład o względy damy swego serca" i nagle patrzę, a Zayn jebnął Harremu z plaskacza i gadam: "co ty robisz?!" a on tak na mnie patrzy przepraszającym wzrokiem i mówi "no bo ja nie mam rękawiczki…" - Yvonne zaczęła się dziko śmiać z anegdoty, którą właśnie opowiedziała
 - głupki! - odparła Hann z uśmiechem
 - ej, a podoba ci się któryś? - zapytała Yv badawczo przyglądając się starszej siostrze - bo mam wrażenie, że cała trójka do ciebie startuje… wprawdzie Lou w jakiś chory sposób, ale jednak
 - Harry mnie robi… choć Zayn też jest niezły. Lou to raczej kumpel… Podoba mi się, że żaden z nich mnie w oczywisty sposób nie podrywa, nie czuję się przyparta do ściany
 - No, rozumiem. Ciekawa jestem, co się z tego wszystkiego porobi… W sumie… Dlaczego nie piszczymy i nie jęczymy rozmawiając o nich? W końcu to One Direction! - zaśmiała się
 - Właśnie to jest to, niby gwiazdy, ale są tacy… ludzcy, no po prostu jak kumple
 - Masz rację… O, hej Karo! - Yv przywitała przyjaciółkę, która właśnie w słyszalny sposób przekroczyła próg domu
 - Yv… ty lepiej nie wychodź z domu bez czapki i okularów przeciwsłonecznych - oznajmiła blondynka wchodząc do kuchni
 - Bo? - zapytała Yv nieco zdumiona tym, co usłyszała
 - W necie krążą jakieś kiepskiej jakości zdjęcia z tobą i Niallem, z tego waszego wczorajszego spotkania, dokładnie jak już cię odprowadzał do domu… pewnie ktoś robił zdjęcia komórką. No i już ponoć na twitterze krążą ploty, że jesteś jakąś jego dziewczyną i fanki cię hejtują - wyjaśniła jednym tchem
 - O kurwa… - westchnęły siostry
***
 - mam dziewczynę - zakomunikował Niall wchodząc do salonu, gdzie siedzieli Zayn i Liam - przynajmniej tak twierdzą na twitterze
 - jak to? - brunet wyraźnie się zdziwił
 - ktoś nam porobił foty na wczorajszym spotkaniu
 - chyba randce - poprawił go Zayn, szczerząc się
 - stary proszę cię, to była totalna klapa - westchnął Niall siadając na kanapie, po czym sięgnął po szklankę stojącą na stoliku naprzeciw Liama, upił z niej łyk soku i odłożył na miejsce
 - no właśnie, o co tam właściwie poszło? Bo ta wasza wczorajsza rozmowa po wejściu do domu nie brzmiała ciekawie… - dociekał Liam
 - klapa? - Zayn był zaskoczony po raz kolejny. Dobrze, że tak jak inne gwiazdy nie poszedł za ciosem i nie wstrzyknął sobie w czoło botoksu, bo inaczej nie mógłby się nawet dosadnie zdziwić
 - no ogólnie poszło o to, że… nie no, to żałosne
 - no mów! - zarządzili kumple
 - zawaliłem i tyle, szkoda gadać
 - ej no, stary, daj spokój, może da się to jakoś odkręcić, tylko musimy wiedzieć o co chodzi, to razem coś wymyślimy - zachęcał Zayn - ona jest w porządku, na pewno da się coś z tym zrobić
 - no bo… było niezręcznie cicho… może pod presją że to randka a nie zwykłe spotkanie i obydwoje się trochę krępowaliśmy. W każdym bądź razie ona próbowała nawiązać i podtrzymać rozmowę a ja do niej z tekstem, czy chce iść do domu bo chyba kiepsko się bawi… i gdyby faktycznie było beznadziejnie, to ok., ale ona mi wtedy powiedziała, że cieszyła się na spotkanie ze mną, tylko sprawa jest o tyle skomplikowana, że do niedawna szalała za jakimś kolesiem i ciągle o nim myśli, ale doszła do wniosku, że pora z tym skończyć i dlatego zdecydowała się ze mną spotkać… Czaicie? Ona mi mówi, że jest w stanie spróbować a ja ją tak jakby spławiłem
 - Nie no, ale na imprezie normalnie gadaliście i w ogóle… - odparł Zayn po uważnym wysłuchaniu kumpla
 - Bo po wejściu do domu Yvonne zaproponowała, żeby zapomnieli o sprawie, bo go lubi i nie chce, żeby było niezręcznie - wyjaśnił Liam - byłem przy tym
 - No, gadałem że jest spoko! - Zayn jakby nagle się ucieszył - na tych pierwszych spotkaniach bywa niezręcznie, ale skoro cię lubi, to będzie dobrze, poza tym ona jest wyluzowana i zdystansowana do samej siebie. Dzisiaj rano, jak byliśmy zapalić to opowiadała mi o różnych głupich rzeczach, które robiła po alkoholu… zobaczysz, za jakiś czas będziecie z tego żartować i opowiadać o tym na imprezach
 - No brzmi ładnie i pięknie, tylko co ja mam z tym zrobić? - zapytał Niall
 - Wiesz co, mam pomysł… Może z nią pogadam? Mam wrażenie, że przynajmniej po części mi ufa. Jak chcesz, nie będę wspominał, że wiem o tej całej sytuacji tylko tak wiesz, podpytam jak ona się zapatruje na waszą znajomość i powiem parę pozytywów na twój temat, zobaczymy wtedy na czym stoimy - zaproponował Zayn
 - Ale to wyjdzie na to, że cię nasłałem, czy coś - blondyn nie był przekonany
 - Ja to załatwię tak, że nie wyjdzie… tylko wiesz, to za półtora tygodnia, teraz mamy kilka koncertów
 - No tak, tak, wiem… No dobra, można spróbować
 - Będzie dobrze - Liam poklepał kumpla po ramieniu


 _____________________________________________

rozdział VI na blogu, w wordzie powstaje VII ;)
jeśli będę teraz rzadziej dodawała rozdziały, to tylko dlatego, że moja poprawka z matematyki zbliża się wielkimi krokami i poświęcam jej sporo czasu, także jeśli ktoś to jednak czyta, to proszę uzbroić się w cierpliwość :)



Przypominam, że można mnie znaleźć na twitterze:

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział V

Siedzieli na ławce w parku, w centrum Londynu. Zaczynało się ściemniać i mimo jeszcze dość wczesnej pory, przechodniów było niewielu.
 - To co, czekasz aż nie będzie tu nikogo, zgwałcisz mnie, zakopiesz gdzieś i sobie pójdziesz? W jednym z wywiadów mówiłeś, że raczej nie jesteś romantyczny, więc w chęć uzyskania romantycznego nastroju nie uwierzę - zagaiła Iw rozglądając się po okolicy. Do tej pory siedzieli w milczeniu
 - Widzę, że odrobiłaś lekcje przed spotkaniem ze mną
 - Cała, ciekawska ja - uśmiechnęła się szeroko - no i tym samym skończyły mi się pomysły na rozmowę - dodała drapiąc się po głowie
 - Chcesz powiedzieć, że żałujesz, że tu przyszłaś? - zapytał, starając się nie okazywać rozczarowania
 - Nie, coś ty, nie to miałam na myśli, jeśli tak to odebrałeś, to przepraszam - odparła kładąc dłoń na jego ramieniu - po prostu no wiesz… dawno się nie umawiałam z facetem, a w dodatku w tych ciuchach czuję się nieswojo i to chyba wpływa na moje dziwne zachowanie
 - Skoro tak, to czemu je ubrałaś? - najwyraźniej chłopakowi chciało się śmiać z dziewczyny
 - Nie no wiesz, po prostu jeszcze piętnaście minut przed wyjściem byłam w samej bieliźnie i Hann wyrzuciła mi z szafy co mam ubrać, ubrałam to i poszłam - wyjaśniła śmiejąc się - ze mną tak czasem trzeba, jak z małym dzieckiem, które nie wie co ze sobą zrobić
Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Myślał, że ta spódniczka, inaczej ułożone włosy i w ogóle… że to dla niego, że chciała mu się podobać… Nie wiedział co powiedzieć, tą jedną, z pozoru błahą wypowiedzią kompletnie zbiła go z tropu. Miał wrażenie, że marnuje jej czas.
Siedział opierając się łokciami o kolana i wlepiał wzrok w chodnik. Po chwili intensywniej poczuł zapach damskich perfum. Yvonne przysunęła się do niego. Spojrzał na nią, wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, jednak nie pozwolił jej na to
 - Chcesz iść już do domu a to spotkanie to był kiepski pomysł, mam rację? - zapytał
Dziewczynę zamurowało. Grymas na jej twarzy jakoby wskazywał, że w pewien sposób uraziło ją to, co powiedział Niall. Odezwała się dopiero po dłuższej chwili
 - Nie chciałam tak powiedzieć, nawet o tym nie pomyślałam. Nie wiem, po co do mnie pisałeś, skoro z góry zakładasz, że się przy tobie nudzę. Jeśli mam być szczera, to z początku byłam sceptycznie nastawiona do tego spotkania, ale potem się na nie cieszyłam, bo przypomniałam sobie jak fajnie nam się gadało wtedy w parku z całą resztą…
 - Czemu byłaś sceptycznie nastawiona?
 - Bo do niedawna szalałam za kimś, kto nie traktował mnie w porządku i wciąż trochę za nim tęsknię - wyznała - nie chciałam, żeby wyszło na to, że się tobą bawię, dlatego z początku zwlekałam z odpisaniem ci, ale dziewczyny poradziły mi, żebym przestała myśleć o Michaelu i zobaczyła się z tobą i sama się przekonała, jak będzie. To znaczy nie powiedziały mi tego wprost, mówiły bardzo wymijająco bo wiedzą, jak wyczulona bywam na punkcie Michaela ale ja wiem o co im chodzi i mają rację. I kiedy to zrozumiałam, zrozumiałam też, że chcę się z tobą spotkać, tak zwyczajnie, po prostu, myślę, że cię polubiłam
 - Doceniam, że jesteś ze mną szczera - westchnął - ty za to od razu mi się spodobałaś, a szczególnie na tym spotkaniu w parku… jesteś zabawna, wesoła i taka… ludzka, nie zachowujesz się jak wielka dama i to jest dla mnie plusem. Wprawdzie bywasz do bólu bezpośrednia i marudna, ale nierzadko wychodzi ci to w uroczy sposób… Gniewasz się na mnie, prawda?
 - Może nie, że gniewam, tylko czuję się trochę niezręcznie, jakbym nie spełniła twoich oczekiwań wobec tego spotkania. Mam wrażenie, że naprawdę chcesz, żebym sobie poszła i chyba lepiej będzie, jak to zrobię
 - No dobrze - westchnął - ale wolałbym, żebyś mimo wszystko pozwoliła się odprowadzić, nawet w milczeniu, bo nie powinnaś o tej porze wracać sama
 - W porządku - odparła uciekając spojrzeniem w inną stronę
***
Przemierzali klatkę schodową w kompletnym milczeniu. Yvonne uciekała wzrokiem przy każdej możliwej okazji i nerwowo bawiła się trzymanym w ręce telefonem. Chłopak przyglądał jej się uważnie. "Kretyn ze mnie, jak już powiedziałem parę słów za dużo to przyznała, że mnie lubi i że cieszyła się na spotkanie ze mną… Tak spieprzyć sprawę… Nawet olała innego kolesia, żeby się ze mną spotkać, no co za kretyn ze mnie! Teraz wszystko jest niezręczne: rozmowa, spojrzenia a nawet stanie tuż obok niej, wszystko. Mam ochotę poprosić ją o kolejne spotkanie, na którym spróbujemy jeszcze raz, ale głupio mi i wątpię, że by chciała…"
 - To tutaj - brunetka przerwała rozmyślania chłopaka zatrzymując się przy drzwiach z numerem pięć
 - Dziewczyny kogoś zapraszały? - zapytał Niall, po czym przytknął palec do ust na znak, żeby mu nie odpowiadała i zaczął nasłuchiwać, co dzieje się za drzwiami.
Z mieszkania dobiegały odgłosy wydawane ewidentnie przez osobników płci męskiej.
 - Słyszysz? - szepnął, wskazując na drzwi
 - Słyszę i też jestem zdziwiona, nie było nas niecałe dwie godziny wliczając w to drogę tam i z powrotem a one by kogoś w tym czasie zaprosiły?
 - Daj mi klucze - zarządził
 - Co? - spojrzała na niego, jakby powiedział możliwie najbardziej absurdalną rzecz
 - Dziewczyn nie słyszę… Co jak wam ktoś na przykład obrabia mieszkanie? Wejdę pierwszy i zobaczę, co jest grane, potem oczywiście sobie pójdę, żeby nie było
 - To ostatnie zdanie było zbędne - odparła smutno wyciągając z torebki niewielki pęk kluczy trzymając za ten,  którym powinien otworzyć drzwi - proszę
 Chciał coś odpowiedzieć, jednak uznał, że woli się bardziej nie pogrążać. Przekręcił zamek w drzwiach i otworzył je zdecydowanym ruchem. Przed oczami chłopaka rozpościerał się ciemny przedpokój, z którego widać było kolejne pomieszczenie, to z kolei było oświetlone. Wyglądało na kuchnię połączoną z salonem. Spojrzenie kierował w stronę salonu, gdyż widział tam kilka głów widocznych zza oparcia kanapy, gdy ktoś nagle złapał go za ramię
 - Niall, co ty tu robisz? - zapytał Liam - i gdzie jest Yvonne?
 - Na zewnątrz - wskazał skinieniem głowy za siebie - raczej co ty tu robisz? Przestraszyłeś mnie, cholero jedna
 - Sorry, stary. No bo wiesz… - zaczął, jednak przerwał na chwilę widząc, że Niall odsuwa się parę kroków, by zawołać Yvonne. Gdy już obydwoje zbliżyli się do niego, kontynuował - przyjechałem zobaczyć Karo, to znaczy Louis mnie przywiózł… Karo już nie miała nic do nauki, więc zaproponowała, żebym zaprosił Lou do środka, to posiedzimy i pogadamy razem… no i po jakimś czasie Hann wyciągnęła butelkę polskiej wódki i oznajmiła, że przywiozła ją ze swoich ostatnich odwiedzin w Polsce i że nadszedł dobry moment, żeby ją otworzyć… no i zaczęli pić no bo wiesz, ja nie piję
 - No tak, nerka - odparł Niall
 - Zostaniesz? - zapytała Yvonne łapiąc chłopaka za ramię
 - Nie no, nie będę pił, ostatnio się tak strułem…
 - Zapytałam czy zostajesz a nie, czy będziesz pił - przerwała mu - zamiast się teraz szwendać po mieście, wrócisz z chłopakami, oczywiście, jeśli chcesz…
 - A ty chcesz? - zapytał
 - Chcę - odparła - źle mi z tym, że tak dzisiaj wyszło, nie chcę, żeby zostało tak jak jest teraz, głupio mi strasznie…
 - Daj spokój Yv, to mi jest głupio! Palnąłem głupotę na początku nawet nie dając nam szansy na to, żebyśmy zaczęli normalnie gadać, przecież początki bywają takie no… nieśmiałe
 - Niall, co jej powiedziałeś? Chyba nie to, co ci mówiłem, żebyś je nie mów… - wtrącił się Liam, jednak blondyn szybko mu przerwał
 - Nie, nie powiedziałem jej tego
 - Czego? - zapytała dziewczyna wyraźnie zaintrygowana tym, co powiedział szatyn
 - Witam wszystkich państwa bardzo serdecznie! - wybełkotał Louis w stronę towarzystwa stojącego w przedpokoju. Chwiejnym krokiem podszedł do Yvonne i niezdarnym ruchem objął ją ramieniem - ja zawsze bardzo ceniłem kobiety, które lubią marchewki, a słyszałem moja droga, że ty je lubisz… och, nie przedstawiłem się! Jennifer, miło mi - przyciągnął dziewczynę do siebie i mocno przytulił
 - Louis, słoneczko ty moje niezachodzące, ty już dzisiaj nie pijesz, a już na pewno nie polską wódkę - odparła poklepując go po plecach, po czym odsunęła go od siebie - To jak Niall, zostajesz? Uprzedzam twoje pytanie: tak, ja chcę żebyś został i jestem tego pewna
 - Skoro chcesz, to chętnie zostanę - uśmiechnął się szeroko
 - To co, zapominamy o wszystkich gafach i niepowodzeniach dnia dzisiejszego? - zapytała uśmiechając się zachęcająco
 - Zapominamy - potwierdził
Spoglądała na niego jeszcze przez chwilę, po czym rozłożyła ręce na znak, że chce go uściskać. Niall nie zastanawiał się długo - podszedł do dziewczyny i mocno objął ją w pasie
 - Masz silny, męski uścisk - przyznała z podziwem
 - Ale z całowaniem to poczekajcie, ja pójdę po dziewczyny - oznajmił Lou, zmierzając do pokoju
 - Czego miałeś mi nie mówić Niall? - Yvonne szepnęła chłopakowi do ucha
 - Że masz fajny tyłek - odpowiedział również szeptem
 Wyrwała się z jego uścisku i spojrzała na niego gniewnie. Na twarzy chłopaka malowało się zażenowanie, jednak po chwili dziewczyna jakby złagodniała i uśmiechnęła się szeroko
 - Ale miałeś minę! - zaczęła naśladować grymas, jaki gościł na jego twarzy chwilę wcześniej - a teraz serio… Następnym razem nie słuchaj Liama… I dziękuję za komplement - poklepała go lekko po torsie, po czym ruszyła w stronę pokoju, skinieniem zachęcając blondyna do uczynienia tego samego
 - Siooooostro, otworzyłaś Finlandię! - zawołała Yvonne wskazując na butelkę stojącą na stole
 - Iwona, ja ci muszę coś powiedzieć - oznajmiła Hann śmiertelnie poważnym tonem, po czym złapała siostrę za ramiona i posadziła ją na kanapie - słuchaj, ja też się niedawno dowiedziałam i omal nie wpadłam w depresję, gdy to usłyszałam
 - Co zmieniło twoje życie tym razem? - zapytała ironicznie Yv przeczuwając, co się święci
 - Iwona, my jesteśmy podmienione! Tak naprawdę to ty jesteś starsza!
 - O jeny, dziesięć minut, wielka mi różnica!
 - Ogromna!
 - Ogromna to jest kula do kręgli. Lubię kule do kręgli - wtrącił Louis, rozbawiając przy tym pozostałych, a szczególnie Liama, który chwilę wcześniej przysiadł się do Karoliny - Mam pomysł, musimy zadzwonić do Zayna i Harrego!
 - Po co?! - zapytała Hann potrząsając Louisem
 - Nie pytaj, nie usłyszysz nic mądrego, to Louis. Nawalony Louis - westchnął Liam
 - Musi się spełnić przepowiednia… - zaczął tajemniczo Lou
 - No dawaj mistrzu, jaka jest treść tej przepowiedni? - Niall rozsiadł się wygodnie w fotelu, jakby czekał na opowieść życia
 - Jeżeli Anglik z lokami i sekretarka z penisem wyruszą w stronę tego domu przed północą to…
 - To?! - dopytywali pozostali
 - To skoczą do całodobowego po jeszcze jedną butelkę jakiegoś trunku i nam ją przyniosą - skwitował Louis
 - Wy chcecie jeszcze pić?! Kurna, Louis, spójrz na siebie! - wrzasnęła Yvonne
 - Jennifer, młoda damo i nie podnoś głosu, chyba zapomniałaś z kim rozmawiasz…
 - Z nachlanym facetem, który nie jest pewien, co ma między nogami? - odparła śmiejąc się - Hann, Karo, wy też chcecie pić?
 - Oczywiście, że chcą! Mało tego! Ty też chcesz! - Lou nie dawał za wygraną
 - Błagam, wyłączcie go ktoś - mruknęła Iw
 - Yv! - wrzasnął, po czym doczołgał się do dziewczyny i przytulił do jej nogi - dlaczego nie chcesz się napić ze swoim angielskim bratem?!
 - Siostrą, masz na imię Jennifer - poprawiła go
 - Ach no tak, ostatnio jestem jakaś rozkojarzona - westchnął
Wyplątała nogę z objęć Louisa i usiadła na oparciu fotela, obok Nialla. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym chłopak zaproponował:
 - Napijmy się z nimi tego jednego, bo wam mieszkanie rozniosą… Gdzie Lou?
 - Poszedł zadzwonić po Zayna i Harrego - odparła Karo

 - No to impreza dopiero się zaczyna… - roześmiał się Liam, obejmując Karolinę ramieniem.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział IV

Trochę zwlekałam z dodaniem tego rozdziału, ale już jest. Co do bloga - odwiedziny jakieś są, jednak niestety nikt nie pozostawia po sobie żadnego śladu w postaci opinii tudzież linku do swojego bloga, szkoda. No nic, piszę dalej, bo ponoć początki zawsze bywają trudne ;)
_____________________________________

Leżał na łóżku spoglądając w biały sufit. "Dlaczego sufity z reguły są białe? Komu by przeszkadzał jakiś tam inny kolor? Białe sufity są nudne. Ogólnie, sufity są nudne"  - rozmyślał nie odrywając wzroku od rozpościerającej się przed jego oczami płaszczyzny. Miał wolne od obowiązków niedzielne południe, a komentował w myślach kolorystykę sufitu.
Po omacku sięgnął ręką po telefon, który powinien znajdować się w pobliżu poduszki, gdyż właśnie tam ostatnio go odkładał. Przez chwilę przesuwał dłonią po pościeli, jednak nie wyczuwał niczego, co mogłoby być jego smartfonem.
 - Nosz cholera jasna… - mruknął ze świadomością, że musi się choćby odrobinę i na chwilę podnieść
Część telefonu była schowana pod poduszką, natomiast niewielki jego kawałek wystawał. Chłopak pocieszony myślą, że nie musiał przynajmniej schodzić z łóżka sięgnął po niego i odblokował ekran.
Brak nieodebranych wiadomości i połączeń. A może, gdy tak odkładał bądź brał komórkę do ręki, to niechcący coś wyłączył? Sprawdził skrzynkę odbiorczą i rejestr połączeń - w dalszym ciągu nic.
 - Eeeech…  - westchnął, tym razem chowając telefon do kieszeni spodni
 - Niall? - usłyszał głos Zayna dobiegający zza drzwi
 - No?
 - Będę robił spaghetti, chcesz też?
 - Zjadłbym… czekaj, idę z tobą!
Szybkim ruchem zeskoczył z posłania i ruszył w kierunku wyjścia z pokoju, porywając ze sobą koszulkę leżącą na brzegu łóżka, którą błyskawicznie na siebie włożył. Sięgając klamki, drugą dłonią poklepał kieszeń, by upewnić się, że zabrał ze sobą telefon.
Otworzył drzwi i ujrzał kumpla ze zdziwioną miną.
 - Będziemy teraz razem chodzić do kuchni, tak jak laski chodzą razem do kibla? - zapytał Zayn przypatrując się kumplowi
 - Jak chcesz, to możemy - odparł Niall z uśmiechem, szturchając kumpla w ramię
***
 - Niall Horan zapytał, co robisz dzisiaj wieczorem i ty mu jeszcze nie odpisałaś?! - zapytała Karo patrząc na Yvonne, jakby ta była co najmniej niespełna rozumu
 - Nie no wiecie, a co z Michaelem?
 - Yv, to jest koleś z neta, którego… - zaczęła, jednak widząc minę Hann mówiącą mniej więcej w stylu "czekaj, ja wiem jak ją przekonać" przestała
 - Nie możesz się spotkać z Niallem jak z kolegą? Jeżeli Michael jest rozsądny, nie powinien się o to gniewać - zaczęła dyplomatycznie Hannah, a zaciekawiona mina siostry zachęciła ją do kontynuowania wypowiedzi - przecież wczoraj żartowaliście i śmialiście się jak kumple znający się kilka, o ile nie kilkanaście lat, pomyśl, że będziesz miała pozytywny wieczór. No i przy okazji trochę sprawdzisz Michaela, jak jest przesadnym zazdrośnikiem to sobie go odpuść, przecież lubisz towarzystwo facetów, masz sporo kumpli, jak na typową chłopczycę przystało, jakby miał się o każdego fochać to szkoda czasu
 - Myślisz? - młodsza z bliźniaczek najwyraźniej podłapała punkt widzenia siostry
 - No pewnie, zgadzam się z Hann w stu procentach!
 - No to dobra, macie rację - oznajmiła Yv odchodząc od stołu
 - A ty gdzie idziesz?! - Hannah i Karo wyraźnie się oburzyły
 - No chyba nie myślałyście, że będziecie podsłuchiwać moją rozmowę telefoniczną? - spojrzała na dziewczyny i uśmiechnęła się szeroko
 - A idź mendo - tym razem to Hann rzuciła czymś w siostrę, a konkretniej plasterkiem ogórka ze swojej kanapki
Yvonne poszła do łazienki i zamknęła drzwi za sobą, to był jeden z jej dziwniejszych zwyczajów. Ogólnie nie przepadała za rozmowami telefonicznymi, szczególnie, przy słabym lub zanikającym zasięgu, tudzież z osobą, która ma problemy ze słuchem - wtedy nie ważne kto by to był, dziewczyna była w stanie najzwyczajniej w świecie rzucić słuchawką w takiej sytuacji, gdyż jej irytacja osiągała wtedy swoje apogeum. Wracając do sedna sprawy - dziewczyna zwykle przeprowadzała rozmowy w zamkniętej łazience, ze względu na ciszę, jaka tam panowała, szczególnie po zamknięciu drzwi - można było w pełnym spokoju oddawać się konwersacji.
Na liście kontaktów w telefonie znalazła pozycję "Niall Horan". Przesunęła kciukiem po wyświetlaczu i przyłożyła telefon do ucha. Po kilku sygnałach usłyszała znajomy głos:
 - Hej, sorry, że tak się grzebałem, ale musiałem wytrzeć ręce, robimy obiad z chłopakami - wyjaśnił pospiesznie - myślałem, że się nie odezwiesz
 - No ale się odzywam - odparła i jednocześnie przyłapała się na tym, że słysząc głos chłopaka przygryzła wargę, a robiła tak zawsze, gdy się niecierpliwiła lub denerwowała
 - Iiiii? - w głosie chłopaka słychać było rozbawienie
 - Iiiii… Nic dzisiaj nie robię i domyślam się, że chciałeś wyrwać mnie z opresji
 - No masz rację - potwierdził - powiedzmy, że uratuję cię tak… o siódmej?
 - No powiedzmy
 - I powiedzmy… że spotykamy się pod budynkiem, gdzie kręciliśmy klip? Chyba, że masz tam za daleko?
 - W porządku, będę na czas, to znaczy, postaram się być - roześmiała się
 - Ale jak będę czekał dłużej niż piętnaście minut to sobie pójdę i się obrażę
 - Jakby coś się stało to będę dzwonić, ale szczerze wątpię. To co, do zobaczenia?
 - No do zobaczenia - odparł, po czym się rozłączył
 - Ale mnie wkopałyście - krzyknęła Yv wychodząc z łazienki - co ja teraz kurwa ubiorę?!
***
Rozłączył się i ponownie schował telefon do kieszeni.
 - Kto to był? - zaczął dociekać Zayn, widząc szeroki uśmiech na twarzy kumpla
 - A jak myślisz? - zapytał Liam, który w międzyczasie dołączył do chłopaków - nietrudno zgadnąć - zawahał się - chyba, że nic mu nie mówiłeś? - dodał zwracając się do Nialla
 - No jeszcze nie - odparł blondyn drapiąc się po głowie
 - Nasz irlandzki Casanova będzie miał randkę z…
 - Yvonne - Niall szybko przerwał Liamowi. Sam chciał przekazać Zaynowi tą informację - a teraz ty, dla odmiany angielski Casanovo, zadzwoń do Karo
 - Pisałem do niej, widzimy się jutro, to znaczy wpadam tam do niej jutro wieczorem, dzisiaj będzie zakuwała, ma jutro coś do zaliczenia na uczelni… Gadałem wam, że studiuje prawo? I ma staż w naprawdę dobrej kancelarii?
 - Uuuuu, stary, no to się skończy przebieganie na czerwonym świetle - skwitował Zayn
 - Ha, ha, ha - mruknął Liam, którego ten żart najwidoczniej nie rozbawił
 - Dobra panowie, grzejemy i wpieprzamy, głodny jestem - przerwał im Niall
***
Był kwadrans po szóstej. Za piętnaście minut powinna wychodzić. Wprawdzie miała już wyprostowane i ułożone włosy a także makijaż na twarzy, jednak ubrana była jedynie w bieliznę i stała przed otwartą szafą. Dodatkowo miała przewieszony przez ramię biały biustonosz na wypadek, gdyby zechciała jednak ubrać jasną bluzkę.
 - Yv, za piętnaście minut wychodzisz i jeszcze gołą dupą świecisz?! - wrzasnęła Hann na widok siostry - suń się - odsunęła ją na bok, by mieć pełny dostęp do szafy, po czym wyrzuciła z niej na materac limonkową, bandażową spódniczkę, biały top bez ramiączek i dżinsową kurtkę (tym razem nie ramoneskę) w kolorze spranego tudzież wytartego dżinsu - a do tego białe tenisówki, albo pożyczę ci moje beżowe baleriny. No i możesz założyć na szyję łańcuszek z zawieszką w kształcie królika, wiesz który, mamy takie same. A teraz ruchy!
 - Mam się wylaszczyć na spotkanie z kolegą? - zapytała Yv po czym dodała - musisz mi w takim razie pożyczyć ten twój kremowy stanik bez ramiączek, bo mój jest w praniu
 - Dziecko, bierz co chcesz, tylko się ruszaj!
***
Czekał w umówionym miejscu spoglądając na przemian przed siebie i na zegarek. Za dziesięć szósta, więc miała jeszcze czas, za to on czekał już dziesięć minut. Przez telefon brzmiała tak dziwnie… Niby się śmiała, ale jakby mimo wszystko nie była przekonana. Może nie chciała być niemiła? Może po prostu głupio jej było odmówić? Ciągle miał w głowie rady Liama. Chociaż… Cholera, jak to leciało? Chwila… "Nie gadaj o jej tyłku" - no dobra, ale to dopiero jedna wskazówka, a było ich kilka… Ach tak, było jeszcze coś o tym, żeby za bardzo się do niej nie kleić a najlepiej w ogóle, skoro jest taka zdystansowana…
 - No siema - brunetka przywitała się w charakterystyczny dla siebie sposób. Był tak zamyślony, że nawet nie zauważył, jak do niego podchodziła - chyba się nie spóźniłam? Bo nie wiem która godzina, telefon mam gdzieś na dnie torebki
 - Nie… - chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak właśnie wtedy podniósł wzrok i zobaczył, że Yvonne ma na sobie spódniczkę. Krótką spódniczkę. W ogóle wyglądała zupełnie inaczej, tak jakoś… dziewczęco, delikatnie? Wyrwał się z rozmyślań i rozpostarł ramiona przed dziewczyną - Nie przywitałem się porządnie, cześć
 - No siema po raz drugi - odparła z uśmiechem przytulając się do chłopaka i delikatnie poklepując go po plecach
 - Świetnie wyglądasz - szepnął, po czym zwolnił uścisk
 - Ty też i… fajnie pachniesz
 - Dzięki… ty też - odpowiedział, na co obydwoje zaczęli się śmiać
 - To gdzie idziemy? - zapytała
 - Zobaczysz… - uśmiechnął się tajemniczo
***
Siedziały w dużym pokoju, na kanapie. Hann czytała książkę, natomiast Karo trzymała na kolanach notatki i uważnie je analizowała. Na niskim stoliku naprzeciw leżała gruba książka, a obok niej stał kubek z kawą, wypełniony (opróżniony?) już tylko do połowy.
Błogą ciszę przerwało pukanie do drzwi.
 - No nie gadaj, że Niall nie przyszedł na spotkanie, albo że Yvonne stchórzyła!  - Hann była wyraźnie zdziwiona tym, co właśnie usłyszała - pójdę otworzyć - oznajmiła podnosząc się z miejsca.
Karolina odprowadziła przyjaciółkę wzrokiem, po czym wróciła do lektury notatek. Powtarzanie umiejętności zostało jednak przerwane po raz kolejny
 - Karo, to do ciebie, ja idę do pokoju na kompa - zakomunikowała Hann, wchodząc do pokoju z Liamem u boku
 - Hej, ja tylko na chwilę, nie chcę ci przeszkadzać - powiedział półgłosem
 - Hej… Łał, zaskoczyłeś mnie, proszę, siadaj - wskazała miejsce obok siebie
 - Jak ci idzie?  - zapytał
 - W zasadzie już tylko powtarzam, myślę, że będzie dobrze
 - Oczywiście, że będzie, będę trzymał kciuki. Daj jutro znać, jak ci poszło
 - Nie ma sprawy - uśmiechnęła się - dowiesz się pierwszy. Napijesz się czegoś?
 - No wiesz, naprawdę nie chcę ci zajmować czasu i przyszedłem w sumie tylko, żeby życzyć ci powodzenia i dobrej nocy… No ale skoro już tylko powtarzasz…
 - Nie ma problemu, jeśli masz czas to posiedź trochę
 - To ale musiałbym zadzwonić do Louisa… czeka na dole, przywiózł mnie
 - No to zaproś go do góry, posiedzi z nami i z Hann, a potem obydwoje wrócicie bezpiecznie do domu, co ty na to?
 - Ok., dzwonię po niego - sięgnął po telefon uśmiechając się przy tym najszerzej, jak chyba tylko można.
_____________________________________


chciałam jeszcze tylko dodać, że możecie mnie znaleźć na twitterze ;)