Światło słoneczne wpadające do
pokoju dzięki nieco uniesionej rolecie okiennej oświetlało prawą stronę łóżka i
leżącą na nim dziewczynę. Przetarła dłońmi powieki, po czym uniosła je celem
rozejrzenia się po pomieszczeniu. Jej oczom ukazała się brązowa pościel, w
której leżała, a tuż obok owinięty kołdrą, przypominający naleśnik Harry Styles
w przedziwnej pozie. Jako, że jadąc do chłopaków wzięła ze sobą jedynie ciuchy
do przebrania na następny dzień, a zapomniała piżamy, Harry dał jej jedną ze
swoich koszulek z krótkim rękawem. Możliwie najciszej wysunęła się spod kołdry,
wstała, wyciągnęła z torebki swoje ciuchy i kosmetyki, po czym na palcach
wymknęła się z pokoju. Gdy już zamknęła drzwi za sobą i miała zmierzać do
łazienki, usłyszała za plecami znajomy głos:
- A dokąd to?
Odwróciła się. Stał przed nią
Zayn Malik we własnej osobie, w czarnym t-shircie z nadrukiem i popielatych,
dresowych spodniach. Uśmiechał się, najwidoczniej miał ubaw z tego, że Hann
Frazovsky zaraz zacznie się przed nim tłumaczyć
- Do łazienki, cywilizowani ludzie się myją -
warknęła, bowiem fakt, że wyszła z pokoju Harrego w samych majtkach i jego
koszulce wpędzał ją w zakłopotanie
- Spokojnie, dla Harrego jakoś byłaś milsza… -
rzucił sugestywnie mierząc ją wzrokiem, po czym chwycił ją za podbródek
- Nie wzięłam piżamy, to po pierwsze -
westchnęła głośno, odsuwając rękę chłopaka - po drugie, wczorajsza zabawa się skończyła,
więc skończcie mnie traktować jak panią do towarzystwa, po trzecie, gdybym
wiedziała, że taki z ciebie kretyn, to spałabym na dworze albo na podłodze!
- Ej, Hann nie wiedziałem, że wy tylko…
- Odpuść sobie - mruknęła zamykając mu drzwi
do łazienki przed nosem
- Hann, do cholery! - walnął pięścią w drzwi -
przepraszam, no! - nie usłyszał żadnej odpowiedzi
- Co jej zrobiłeś? - w progu swojego pokoju
stanął Harry
- Harry, nie mieszaj się… - odparł Zayn
znudzonym głosem
- Dobrze wiesz, że Hann mi się podoba - syknął
cicho
- To masz problem stary, bo mi też
- Do cholery skończcie! Jesteśmy kurwa
przyjaciółmi, więc nie żryjcie się między sobą, nic nie wskóracie bo to i tak
Hann zdecyduje, czy z którymś z was chce się umówić czy nie! - do kłótni wtrącił
się Louis, który chwilę wcześniej wyszedł z kuchni
- A ty co robisz? - Zayn spojrzał na nóż w
dłoni kumpla
- Kroję pierś z kurczaka i gotuję makaron,
Joker ostatnio jadł wieczorem jak mu Hann dała jeść, a już jest jedenasta rano,
bo oczywiście tylko ja myślę o tym biednym psie - mruknął Lou - jak szedłem
spać to wody nie miał, a potem nasikał mi pod drzwiami pokoju, to posprzątałem,
ech…
- Ej stary, ty serio jesteś jak psi tatuś -
Harry roześmiał się - a gdzie Joker?
- Siedzi w kuchni i na zmianę albo gapi się w
blat, albo liże lodówkę, więc wracam do niego a wy się uspokójcie, jak zje, to
niech któryś z was z nim pójdzie przed dom - odparł, po czym udał się w stronę
kuchni, a Zayn ruszył za nim.
Harry oparł się o ścianę przy
drzwiach łazienki i westchnął głośno. Chwilę później przestał słyszeć szum wody
spod prysznica, na co wyprostował się i stanął tuż przy drzwiach, które po
około dziesięciu minutach otworzyły się i Hann wyszła na zewnątrz
- Co Zayn ci zrobił? - zapytał spokojnie
- Dajcie mi już obydwaj spokój…
- Ale Hann, dlaczego na mnie jesteś zła, co ja
ci zrobiłem? Przecież jak się kładliśmy nawet cię nie dotknąłem, dałem ci
koszulkę tylko i położyłem się obok, pytałem nawet jeszcze czy chcesz, żebym
poszedł spać na kanapę do salonu… I dawałem się budzić i wysłuchiwałem, że nie
możesz spać bo zawsze śpisz z Yv a ja nie jestem Yv… Głaskałem cię po włosach i
po policzku przez pół nocy żebyś spokojnie zasnęła… Nie zrobiłem ci nic złego,
o co chodzi?
- To wczoraj, to był beznadziejny pomysł -
odparła - a twój szanowny kolega tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu.
Koszulkę oddam ci przy okazji, przepiorę ją. Bądź tak dobry i weź mi torebkę z
pokoju, a ja idę po Jokera
- Joker będzie teraz jadł, poczekaj jeszcze
chwilę, Lou robi mu jeść
- A, no to zdążę jeszcze pomalować oczy -
skierowała się z powrotem do łazienki, jednak Harry zatrzymał ją, łapiąc za
ramię
- Pocałunek ze mną też był beznadziejnym
pomysłem? - zapytał smutno spoglądając na nią swoimi zielonymi oczyma
- Nie - odrzekła krótko
- Bo?
- Bo nie czułam wtedy, że to zabawa… - nie
dokończyła, gdyż Harry zaczął prowadzić ją do swojego pokoju
***
Przebudziła się, leżała na
rozłożonej kanapie w swoim mieszkaniu, które było dziwnie puste, ponieważ
wyglądało, jakby byli tam tylko ona i Niall. Karolina wraz z Liamem pewnie
jeszcze spali za drzwiami, tak samo jak Hann u chłopaków. Spojrzała przed
siebie i ujrzała Horana siedzącego na brzegu kanapy z pilotem w ręku.
Zmarszczyła brwi zastanawiając się o co chodzi, bowiem na ekranie telewizora
można było dojrzeć kreskówki.
- Niall kochanie, pokaż mi na paluszkach ile
masz lat…
- Zmysł słuchu jeszcze ci się nie aktywował?
To niemiecka stacja z niemieckimi bajkami, mówiłaś, że czasem oglądasz i że to
dobry sposób, żeby pomóc sobie w nauce niemieckiego
- Acha… A ty się uczysz niemieckiego? -
zapytała tak, jakby próbowała przetworzyć w mózgu bardzo skomplikowaną
informację
- Uwielbiasz niemiecki - odparł nie odlepiając
wzroku od ekranu
- Więc skoro ja uwielbiam… to czemu ty się go
uczysz?
Odłożył pilot na stolik i spojrzał na nią z
łobuzerskim uśmiechem.
- Nauczę się szeptać ci sprośne rzeczy do ucha
po niemiecku
Yvonne spojrzała na telewizor, potem na
swojego chłopaka i znowu na telewizor.
- Czyli np. bzykamy się a ty do mnie:
"tęczowe misie, pomóżcie mi ratować świat!" - przetłumaczyła na
angielski to, co usłyszała w telewizji - no bo skoro uczysz się z kreskówek…
- Nie doceniasz mnie, chciałem, żebyś się
uśmiechnęła jak wstaniesz a robisz ze mnie idiotę - mruknął, po czym usiadł
plecami do niej i przełączył na wiadomości.
Poczuła kłucie w sercu. Przy
innych facetach miała gdzieś, czy kogoś obraziła, czy powiedziała o jedno słowo
za dużo, nie dbała o to, mówiła po prostu co jej ślina na język przyniosła. Tym
razem zrobiło jej się zwyczajnie smutno, nie chciała sprawić Niallowi
przykrości. Przez chwilę siedziała w milczeniu, ponieważ jako osoba dumna,
miewała problemy z przepraszaniem. Po kilku minutach podniosła się z miejsca,
usiadła obok chłopaka i chwyciła jego dłoń. Blondyn oderwał wzrok od ekranu i
spojrzał na nią.
- Jestem beznadziejną dziewczyną, przepraszam.
Twój pomysł z włączeniem mi tych bajek był słodki, nie wiem co mi odbiło,
jesteś kochany, nie chcę żeby ci było przykro przeze mnie
- W porządku, też się trochę za bardzo
uniosłem, po prostu myślałem, że się ucieszysz, że pamiętam o tym, co lubisz i
rozczarowałem się… Küss mich!
Yvonne oniemiała. Chyba zawsze
chciała usłyszeć "pocałuj mnie" po niemiecku. Gdy wróciła do
świadomości pisnęła głośno i rzuciła się na Horana, zrzucając siebie i jego na
podłogę.
- Jesteś najfajniejszy na świecie! -
wrzasnęła, po czym pochyliła się nad nim i ucałowała kolejno jego czoło, nos,
oba policzki i usta
- Wiedziałem, że to dobry pomysł - wyszczerzył
się patrząc na nią - a teraz złaź ze mnie, jestem głodny - dodał klepiąc ją w
pupę
- Co jemy?
- Jajecznica? - uśmiechnął się mając nadzieję,
że Yvonne się z nim zgodzi
- Jajecznica - potwierdziła, po czym oboje
ruszyli do kuchni.
Nagle drzwi do drugiego pokoju
zostały z hukiem otwarte, a w progu stanęła Karolina
- Czy wyście powariowali z tymi wrzaskami i
spadaniem na podłogę?!
- Pora wstawać, chcecie jajecznicy,
gołąbeczki? - odkrzyknął Niall machając do Karo pustą jeszcze patelnią
- Dziecko, daj mi to, w twoich rękach to jest
niebezpieczne - Yvonne roześmiała się i poczęła wyrywać z irlandzkich rąk ów
przyrząd - lepiej pokrój cebulę
- Nie, bo poucinam sobie palce - odparł i
pokazał jej język - Eeeeej! - wrzasnął, gdy Yvonne z całej siły uderzyła go
patelnią w tyłek
- Boże, na naszej patelni była dupa Horana w
bokserkach - Karo schowała twarz w dłoniach
- So się zieje? - zapytał Liam ziewając
- Zakochańce wariują - wyjaśniła pokrótce
- No i co, niech sobie powariują… Chodź do
mnie skarbie - uśmiechnął się szeroko spoglądając na Karo - my też sobie
powariujemy - poklepał miejsce obok siebie na materacu
Spojrzała na niego niepewnie,
nie wiedziała bowiem, co dokładnie miał na myśli. Sytuacja która miała miejsce
dzień wcześniej nieco ją zdystansowała. Usiadła na brzegu materaca, po czym
położyła się obok Liama i przeciągnęła leniwie. Chłopak położył się na boku i
wsunął jej rękę pod koszulkę.
- Liam…
- Spokojnie, chciałem cię tylko pogłaskać po
brzuchu, mogę? - zapytał, na co Karolina kiwnęła twierdząco głową - Masz taką
gładką skórę… - szepnął, po czym nachylił się, nieco podwinął jej koszulkę i z
czułością ucałował miejsce powyżej pępka - przyjemne? - spojrzał na nią z
uśmiechem
- Przyjemne - wyszeptała - chodź do mnie
bliżej
Liam posłusznie spełnił prośbę
swojej dziewczyny. Gdy już się nad nią pochylał, wodziła dłońmi po jego nagim,
umięśnionym torsie, następnie przesunęła je na plecy, delikatnie przyciągając
chłopaka do siebie. Kiedy ich ciała zetknęły się ze sobą, zaczął namiętnie ją
całować. Jedną ręką się podpierał, drugą natomiast przesuwał po udzie
dziewczyny. Przeniósł swoje usta na jej szyję i dekolt, całując łapczywie.
Karolina oddychała coraz szybciej głaszcząc Liama po głowie, karku i plecach.
Poczuła nagle, że chłopak delikatnie ssie płatek jej ucha, co w połączeniu z
jego ciepłym oddechem przyprawiło ją o przyjemny dreszcz przeszywający całe
ciało.
- Skarbie… mogę dotknąć twoich piersi? Przez
ubranie… - szepnął - jeśli nie chcesz, nie bój się odmówić - musnął ustami jej
policzek - nie chcę, żebyś żało… - chciał dokończyć, jednak Karo przytknęła mu
palec do ust. Nieco oszołomiony oczekiwał, co wydarzy się za chwilę. Blondynka
spojrzała mu głęboko w oczy, po czym chwyciła go za tył głowy i przyciągnęła
bliżej do siebie. Objęła ustami jego wargę i zaczęła ją zmysłowo ssać. Liam
oddał pocałunek, po czym Karo chwyciła jego dłoń i przesunęła ją ze swojego uda
pod koszulkę, na gołą pierś. Chłopak ścisnął ją, po czym kciukiem zaczął
drażnić brodawkę. Jęknęła prosto w usta Liama, wyginając się lekko. Szatyn
oderwał się od jej warg, przesunął dłonią po brzuchu i uśmiechnął się szeroko.
- Kochanie, jesteś niesamowita - musnął jej
policzek - jestem zaskoczony, że się zgodziłaś
- Możemy tak po troszeczkę się pieścić, powoli
zmierzając do seksu - odwzajemniła uśmiech patrząc mu głęboko w oczy
- Cieszę się, że mi zaufałaś - pogładził ją
dłonią po policzku - ale jakbym przesadzał, to mów mi, obiecujesz?
- Obiecuję
***
- Dla mnie to też nie była zabawa, a
przynajmniej nie udana. Gdy już zaczęliśmy grać doszedłem do wniosku, że nie
chcę patrzeć, jak moi kumple cię całują i popieram twoje słowa, że to był
beznadziejny pomysł, choć z drugiej strony, miałem okazję cię pocałować… - objął ją w pasie - to przez Zayna jesteś
taka smutna?
- Zasugerował mi, że najpierw z każdym z was
się wycałowałam, a potem puściłam się z tobą… - wycedziła przez zęby - odzywał
się do mnie jak do jakiejś panienki na telefon
- Świruje, bo jest zazdrosny, nie przejmuj się
- pogładził ją po włosach, jednak Hann odsunęła jego rękę
- Zazdrosny? To wy oboje… czy wyście
powariowali? Nie pozwolę, żeby przyjaciele się o mnie kłócili, lepiej będzie,
jak już pójdę - wyszarpała się z objęć Harrego i wybiegła za drzwi w stronę
kuchni, po drodze odpychając Zayna, który usiłował ją złapać. Wkroczyła do
pomieszczenia, gdzie Louis kucał przy kuchennym blacie, wrzucając posiłek do niewielkiej
miski. Uradowany Joker dreptał wokół chłopaka merdając ogonem, a gdy jego
śniadanie znalazło się już w naczyniu, natychmiast zabrał się za jedzenie.
- Dziękuję, że się nim zająłeś - uśmiechnęła
się serdecznie
- W porządku - odwzajemnił uśmiech -
słyszałem, że chcesz jechać?
- No tak…
- To poczekaj chwilę, mały zje, a ja skoczę
się przebrać i po kluczyki do auta - zaproponował
- Ale Lou, ja nie chcę robić kłopotu!
- Nie robisz - poklepał ją po
ramieniu, jak nie przymierzając swojego kumpla i wyszedł z kuchni, w progu
mijając Harrego i Zayna
- Hann, ja naprawdę przepraszam, myślałem, że
ty coś z Harrym i się wściekłem, no…
- A nawet gdybym "ja coś z Harrym" -
wyrysowała palcami w powietrzu cudzysłów przedrzeźniając chłopaka - to co ci do
tego?!
- To, że mi się podobasz i to cholernie!
Myślałem, że w stosunku do mnie czujesz tak samo! A wolisz się zabawiać z
flirciarzem Harrym!
- Słuchaj no - warknął Styles łapiąc kumpla za
koszulkę
- Zamknijcie się obaj, skończcie! - wrzasnęła
- żadnego z was nie chcę, dajcie mi święty spokój! A co do ciebie Zayn…
cholernie się zawiodłam, dzisiejszego poranka zrozumiałam, że ani trochę cię
nie znam…
- Możemy już iść - do kuchni wszedł Louis w
dżinsowych rurkach, białej koszulce z nadrukiem i tenisówkach - proszę - dodał
podając Hann smycz i szelki dla Jokera
- Dzięki - szepnęła w stronę Lou, po czym
kucnęła i założyła psiakowi jak to sama nazwała "ubranko", podpięła
go na wszelki wypadek do smyczy i wzięła malucha na ręce - Na razie - mruknęła
w stronę Zayna i Harrego, jednak oni nic nie odpowiedzieli.
Wyszli z domu i stanęli przy
samochodzie. Louis otworzył Hann drzwi, na co ta uśmiechnęła się i wsiadła do
środka, sadzając psa na swoich kolanach. Chłopak siadł za kółkiem, po czym nie
zerkając nawet na brunetkę odpalił pojazd.
- Lou, jesteś zły na mnie? - zapytała
- Nie - uśmiechnął się delikatnie - jestem zły
na nich, mieliśmy się wszyscy razem przyjaźnić, z tobą, twoją siostrą i z Karo,
przynajmniej tak sobie to wyobrażałem. A oni musieli wszystko zepsuć, jest
niezręcznie i głupio teraz, kretyni… Nie chciałbym stracić z tobą kontaktu,
lubię spędzać czas z tobą
- Ja z tobą też, jesteś naprawdę świetnym
kumplem. Jeszcze raz dziękuję ci za to, że zająłeś się Jokerem i za to, że mnie
odwozisz
- Nie ma sprawy, Frazovsky - roześmiał się -
sam bym nie chciał iść pieszo w taką pogodę, poza tym z buta to dość daleko -
westchnął
***
- Kochanie, to na pewno jest jajecznica? -
zapytał Irlandczyk wpatrując się w patelnię wypełnioną dziwną mazią z brązowymi
kawałkami, będącymi zapewne przesmażoną cebulą
- Spróbuj, to zobaczysz… Nie widelcem, bo mi
patelnię poskrobiesz! Masz - podała mu drewnianą łyżkę, którą mieszała
jajecznicę
Chłopak już miał nabrać sobie
jajecznicy, gdy nagle usłyszał zgrzytanie klucza w zamku i ujrzał Hann, która
wchodzi do mieszkania trzymając psa pod pachą, po czym zatrzaskuje drzwi.
- JAK JA NIENAWIDZĘ FACETÓW! - wrzasnęła
stawiając szczeniaka na ziemi
Iw i Niall wybiegli do
przedpokoju, a Karo i Liam z sypialni i dołączyli do pozostałych.
- Ejże! - zawołał Liam pokazując na dziewczynę
palcem
- Ciebie też nienawidzę! - krzyknęła ponownie
- A to ja nie jestem facetem, skoro mnie
nienawidzisz tak dodatkowo? - podrapał się po głowie
- Czyli to nie żona, a szwagierka będzie
latała za mną i biła mnie wałkiem do ciasta po głowie… - zadumał się Niall
- Przy okazji… Lou pyta czy zabieracie się z nim,
czy ma jechać, stoi pod kamienicą - zwróciła się do chłopaków
- Ja zostaję - odparł Irlandczyk
- Otóż to, zrobiłam ci jajecznicę kochanie -
przytaknęła Yv, na co Niall nieco się wzdrygnął
- Ja też - dodał Liam
- W takim razie oddzwonię do niego -
westchnęła - Yv, daj telefon, zostawiłam torebkę u chłopaków
Yvonne posłusznie podała
siostrze telefon leżący na blacie w kuchni, po czym zwróciła się do Nialla:
- Wracając do naszej rozmowy… Tak, to jest
jajecznica, z jajkiem, cebulą i szczyptą soli oraz miłości, także proszę ją
ładnie zjeść
- Mhm… - mruknął spoglądając w stronę kuchni,
gdzie na zgaszonym palniku leżała patelnia.
___________________________________
No i jest jedenastka!
Na dwunastkę chyba będzie trzeba poczekać, bo
przyszły tydzień mam totalnie zawalony. Praca, szkoła, formalności związane z maturą...
Także do następnego! <3